piątek, 5 kwietnia 2019

Traum von Bremen

Życie to jedna wielka niewiadoma, a zarazem pasmo niespodziewanych wydarzeń. 
Mówią, że marzenia się nie spełniają tylko się je spełnia. 
Chociaż czasami mogłoby się wydawać, że los pomaga nam na różne sposoby.
Jednym dość intensywnie.
Innym natomiast niekoniecznie. 
Czasami człowiek w życiu musi przeżyć wiele burz żeby chociaż, na krótką chwilę ujrzeć  słońce. 
Za marzeniami zawsze idzie nadzieja. 
W końcu kim bylibyśmy, nie mając nadzieji. 
To ona przecież jest z nami zawsze i dopóki nas nie opuszcza nic nie jest stracone. 
Wręcz przeciwnie, dopóki ją mamy jesteśmy na wygranej pozycji. 
Przyznam się wam szczerze, że gdy zaczynałam swoją przygodę z niemieckim. 
Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek, a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości, uda mi się ten wspaniały kraj odwiedzić. 
Wiecie zawsze wydawało mi się, że to wszystko z mojej strony polega po prostu na upodobaniu sobie tego języka i jego poznawaniu. 
Niekoniecznie poznawaniu, czy sprawdzaniu się w praktyce. 
I mimo że zawsze wyjazd do tego kraju gdzieś w środku był marzeniem nie sądziłam, że kiedykolwiek nastąpi. 
Zawsze miałam gdzieś z tylu głowy, że wspaniale byłoby przeżyć taką przygodę, ale nie jakoś wiążąco.
Może wtedy też nie zależało mi na tym tak bardzo. 
Dlatego nigdy nie myślałam o tym aż tak realnie.
Wszystko się zmieniło jednak, gdy poszłam do liceum.
Zaledwie po paru miesiącach okazało się, że moje marzenie, które ciągle miałam gdzieś z tyłu głowy, może stać się realnym odzwierciedleniem w rzeczywistości. 
Tak też się stało i w grudniu jak możecie pamiętać z ostatniego wpisu był mój pierwszy raz Dreźnie.
Co prawda przez jeden dzień nie byłam w stanie poczuć w stu procentach atmosfery tego kraju. 
Ale byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, mogąc tego doświadczyć.
Dziś mija dokładnie tydzień od mojej kolejnej niemieckiej przygody, która mnie spotkała. 
Tydzień temu w poniedziałek ze wspaniałymi ludźmi wyruszyłam w podróż życia do niemieckiej Bremy. 
Mimo wszelakich obaw miedzyinnymi takich jak komunikacja w języku niemieckim, dziś mogę stwierdzić zdecydowanie, że był to najlepszy tydzień w moim życiu.
Tydzień podczas którego mogłam na żywo doświadczać niemiecką kulture, uczyć się języka i przeżywać najpiękniejsze momenty w życiu.
Przy okazji był to najkrótszy i najbardziej wzruszający tydzień mojego życia. 
Na poważnie! 
Tego co przeżywałam nie da się opisać słowami. 
Wielu z was mogłoby się zastanawiać, dlaczego zwykły kraj może w kimś wzbudzać tyle emocji. 
Sama wciąż zadaje sobie to pytanie. 
Zwłaszcza, gdy próbuje określić, dlaczego akurat język niemiecki. 
W zasadzie to sami wiecie, że miłość jest bezwarunkowa. 
Dlatego moja miłość do tego języka, kultury i kraju też nie niesie za sobą jakichś warunków. 
Dzięki temu językowi po prostu odnalazłam siebie. 
Bezwarunkowo wiem, że niemiecki jest ze mną i już zawsze będzie. 
Połączyła nas prawdziwa i nierozerwalna więź, tak też pozostanie. 
Obserwując ludzi i kierunek, w którym zmierza ten świat usilnie odczuwam, jak i zauważam, że inwestowanie uczuć w ludzi nie jest tak opłacalne jak inwestowanie ich w swoje hobby. 
Ludzie odchodzą, a to co w sobie wypracujemy i osiągniemy zostanie z nami na zawsze, nie zawodząc nas przy tym.
Pamiętajcie, że naprawdę w życiu istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca.
Marzenia, które trzeba spełniać.
Biorąc je na poważnie. 
I nadzieja, której nie wolno tracić.

Kochani cel uświęca środki, a marzenia ludzi. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz