niedziela, 9 sierpnia 2020

„ Wszyscy jednak wiemy dobrze, że słów raz wypowiedzianych nie można cofnąć. Rany się zagoją. Zniszczenia można naprawić. Przebaczenie można otrzymać. Słów nie można wymazać.”

Zauważcie, ile czasu minęło od waszych narodzin do momentu, w którym wypowiedzieliście swoje pierwsze słowo.Każdemu z nas na pewno zajęło, to sporo czasu.                                                 A gdybyście mieli powiedzieć jakie słowa jako pierwsze dzieci wypowiadają najczęściej?

Z całą pewnością do głowy jako pierwsze przyszłyby wam następujące słowa: mama, tata, babcia, dziadek.
Z punktu widzenia języka polskiego są, to wyrazy, które nie są nacechowane pejoratywnie.
To teraz usiądź, przeczytaj, to co chce Ci przekazać, zrozum i zastanów się. 
Czy na co dzień przywiązujesz wagę do słów, które wypowiadasz?
Czy jeśli kierujesz słowa w stosunku do drugiej osoby, zastanawiasz się nad ich wagą i nad tym, czy jeśli usłyszą je od Ciebie będą umieć sobie z nimi poradzić?
No właśnie.
Skoro tak dużo czasu zajęło Ci wypowiedzenie pierwszego słowa w swoim życiu, to dlaczego z taką łatwością przychodzi Ci wypowiadanie tysięcy bezwartościowych, raniących słów przez całe życie?
Słuchajcie, żyjemy w czasach, w których zdecydowanie technologia przysłania nam kontakty międzyludzkie i uczucia.
Mamy coraz mniej czasu.
Jakość słów, które wypowiadamy, piszemy staje się, byle jaka.
Coraz częściej zimne „OK” wysłane SMS-em w biegu staje się powodem odrzucenia kontaktu z drugą osobą.
Zauważcie ile na co dzień drzemie w nas agresji, złości, irytacji czy nawet bezsilności.
Wypowiadamy tysiące słów, które nie mają najmniejszego znacze tym samym przysłaniając wartość tych paru ważnych słów, które podczas całego dnia wypowiadamy stosunkowo rzadko.
Gdy rozmawiamy z drugim człowiekiem, często pytamy: „co tam”, ale czy pytamy o to, bo naprawdę nas, to interesuje, czy po prostu chcemy uśpić w sobie poczucie winy i zapytać dla świętego spokoju, bo odpowiedź i tak zwykle będzie brzmiała: „dobrze”.
Dlaczego coraz rzadziej pytamy drugą osobę o emocje, dlaczego coraz mniej obchodzą nas uczucia?
Opieramy się na rozmowach, które w jakiś sposób istnieją tylko po to, by podtrzymać relacje, a nie po to, żeby uczynić ją prawdziwą.
Coraz częściej oceniamy drugiego człowieka, bez znajomości jego historii.
Kierujemy w jego stronę słowa, których sami nie chcielibyśmy usłyszeć.
Dlaczego więc je kierujemy?
Przecież jako dzieci nie wypowiadaliśmy słów nacechowanych pejoratywnie.
Uczyliśmy się słów, które miały jakąś wartość.
O co więc chodzi?
Właśnie, o to, że kiedy przestajemy być dziećmi, a wchodzimy w fazę dorastania, stajemy przed wyborem, którego sami nie jesteśmy świadomi.
Zatem jaki, to wybór?
Wybieramy, to kim chcemy się stać.
Wybieramy drogę, którą są kontakty międzyludzkie, albo drogę, którą jest kariera.
W końcu zwykle, którego dziecka byście nie zapytali, co chce robić w przyszłości, to zazwyczaj usłyszycie: „karierę”.
I wiecie co gdy już mamy wybór zwykle robimy wszystko na odwrót.
Kiedy widzimy szansę na zaistnienie, na osiągniecie sukcesu, to oczywiście idziemy tą drogą i dążymy do zwycięstwa.
Potem nagle jako ludzie sukcesu budzimy się w pustym łóżku, pokoju, mieszkaniu.
Kiedy osiągamy sukces, wyciągamy telefon i nagle ogarniamy, że nasza lista kontaktów osób, z którymi możemy się tym podzielić, jest pusta.
Wtedy dopiero zaczyna do nas docierać, co po drodze zrobiliśmy źle.
Kiedy mieliśmy przyjaciół, bazowaliśmy na rozmowach podtrzymujących relacje.
Kiedy widzieliśmy osoby, którym w życiu nie powiodło się tak dobrze, jak nam, zwyczajnie je ocenialiśmy albo kierowaliśmy słowa, które sprawiały, że ich szara codzienność stawała się jeszcze bardziej szara, a powód do wstania z łóżka przestawał istnieć.
Czym więc tak naprawdę powinniśmy się kierować w życiu?
Zasadą: najpierw relacje, potem kariera.
Nigdy na odwrót.
Oczywiście prawdziwość tych relacji też na początku powinniśmy ocenić, aby nie obudzić się z niczym.
Bo nagle w pewnym wieku człowiek budzi się i ogarnia, że mimo tego, iż ma wszytko nie ma tak naprawdę nic.
Tak samo jet ze słowami.
Dopiero w pewnym momencie życia poznajemy te pejoratywne słowa, ale na tyle zaczynają być nam bliskie, że tylko nimi potrafimy się posługiwać.
A czy zdajecie sobie sprawę, że ból psychiczny jest o sto razy mocniejszy niż ból fizyczny? Nie?
A może zastanawiacie się jak, to działa.
Dajmy na to zwykły przykład, ktoś was uderzy wiadomo, przez pierwsze sekundy będzie, to ból paraliżujący, ale po tygodniu, czy dwóch nie będzie już po nim śladu i całkowicie zapomnicie, że coś się stało.
Z bólem psychicznym jest natomiast na odwrót, ktoś wam powie coś złego, przez pierwsze momenty zrobicie dobrą minę do złej gry, ale z czasem ból będzie w was narastał.
Do tego będą dochodziły nowe słowa, które przez lata będą się kumulować w was, do tego stopnia, że wasza codzienność będzie na tyle szara, że gdy będziecie szukać powodu, żeby podnieść się z łóżka jedynym powodem będzie praca, która zapewni wam przeżycie, choć i to w tym stanie będzie wam zupełnie obojętne.
Dlatego za każdym razem, jeśli będziesz chciał, kogoś słownie obrazić, czy ocenić, zwłaszcza jeśli go nie znasz, pomyśl.
Pomyśl, że widzisz tylko, to co dana osoba chce, żebyś zobaczył.
Pomyśl, że nie znasz historii tej osoby, a to, co widzisz, to zaledwie 1% tego, co chce Ci pokazać.
I najważniejsze „odwróć piłeczkę” i zastanów się, co byś poczuł, gdybyś był na miejscu tej osoby.
Ja wiem, że świadomość psychologiczna w nas jest wciąż za mała.
Że nie zdajemy sobie sprawy, z pewnych słów, postępowań czy norm, które po prostu są nieetyczne i szkodliwe dla drugiego człowieka.
Możecie mi wierzyć albo nie, ale słowa ranią bardziej niż cokolwiek.
I każdy z nas powinien mieć w sobie pewnego rodzaju świadomość, że słownie również można kogoś tak zranić, że albo przez długi czas nie będzie w stanie się pozbierać, albo nie zrobi tego już nigdy.
Dlatego ważcie słowa, pielęgnujcie relacje i nie zapominajcie o tym, co najważniejsze.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz