piątek, 25 sierpnia 2017

Zmiany, wrzesień i planowany koniec.

Wakacje i chwile refleksji powoli dobiegają końca. 
Ostatnie dni usilnie wykorzystuje na odpoczynek żeby już czwartego września zmierzyć się z nawałnicą zmian, które czekają mnie przez najbliższy rok. 
Można powiedzieć, że będzie to chyba rok największych rewolucji. 
Powoli jednak staram się wszystko przetrawić i przygotować na to co będzie już niedługo. 
Na dodatek wygląda na to, że już w październiku stuknie mi pięciolecie na blogu. 
Powoli jednak rozważam, że będzie to moja ostatnia rocznica tutaj. 
Pięć lat tutaj to kawał czasu, ponieważ od bloga wszystko się zaczęło i jest to naprawdę wspaniała część życia. 
W życiu jednak wszystko ma jakiś początek i koniec, mimo że końce zawsze są ciężkie to tak owy rozważam też na blogu. 
Nie ukrywam, że te wakacje są przełomowe pod wpływem przemyśleń i podejmowanych decyzji. 
Sama jestem w szoku, że przez dwa miesiące tyle było wstanie się zmienić. 
Ale czasami człowiek do wielu decyzji musi dojrzeć no i oczywiście wszystko dokładnie przemyśleć żeby potem nie żałować żadnej z podjętych decyzji.
Myśle, że każdy z was ma w życiu takie momenty, kiedy wiele spraw, które wcześniej nie były dla niego przejrzyste zaczyna rozumieć. 
Zapewne każdemu z was nieraz przychodzi chęć na zmiany. 
Może często ma na to wpływ wiek, a może po prostu do pewnych decyzji zaczynamy dojrzewać. 
Wiadomo, że podejmowanie decyzji nikomu nie przychodzi łatwo, ponieważ czasami jedna chwila może zmienić zupełnie wszystko. 
Dlatego też czasem wolimy zatrzymać coś w sobie niż powiedzieć to głośno. 
W pewien sposób dzieje się to przez możliwość straty przy źle dobranych słowach lub podjętych decyzjach. 
Tak naprawdę nigdy nie jesteśmy wstanie przewidzieć jak dana sytuacja się rozwinie. 
Musimy się liczyć z tym, że los może zarówno zadziałać korzystnie jak i niekorzystnie dla nas.
Tak naprawdę rozważając podejmowane przez nas decyzje nigdy nie mamy pewności, czy są one dobre. 
W końcu czasami każde wyjście z sytuacji może być zarówno dobre jak i złe. 
Bez podjętego ryzyka jednak nigdy nie dowiemy się, czy warto.
Dlatego pamiętajcie o tym, że każda zmiana w życiu jest dobra. 
W końcu to zmiany kształtują nas od środka i pomagają nam w rozwoju. 
Każdy moment naszego życia dobry, czy zły tworzy naszą historię. 
Myślę, że z każdego doświadczenia wynosimy coś cennego. 
Nie bójmy się popełniania błędów. 
To one uczą nas w jaki sposób powinniśmy postępować w przyszłości i dzięki temu wiemy jakie konsekwencje niosą za sobą nasze działania.





--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeżeli chcielibyście o czymś przeczytać na blogu albo macie jakieś pytania do mnie możecie pisać tutaj: Hoffnung978.Sarahah.com
Jest to całkowicie anonimowe, a odpowiedzi zawierać będę w kolejnych notkach na blogu.
Dla tych odważniejszych także działa grupa na facebooku, na której jako pierwsi dowiadujecie się o wszystkim co związane z blogiem, dlatego zachęcam do dołączenia: https://www.facebook.com/groups/796835243772063/


wtorek, 15 sierpnia 2017

Jedyna tak wyjątkowa noc w roku.

Gdybym dziś poprosiła was o to żebyście, wymienili co w ostatnim tygodniu, zrobiliście dla samych siebie, czy potrafilibyście udzielić odpowiedzi na to pytanie? 
Wydaje mi się, że nie do końca, a jeśli już pewnie musielibyście się chwile zastanowić. 
Życie w końcu ciagle biegnie do przodu i w szarej codzienności, często ciężko jest zatrzymać się choć na chwilę. 
Ostatnio jednak każdy z nas miał indywidualną możliwość całkowitego odcięcia się od rzeczywistości. 
Pozostaje tylko pytanie, czy wszystkim się to udało? 
Jak wiadomo w nocy, z soboty na niedzielę mogliśmy zobaczyć  na niebie zjawisko spadających gwiazd. 

Ta noc jest dla mnie na tyle wyjątkowa, że jak możecie zauważyć co roku na blogu o niej wspominam. 
Ktoś pomyśli wielkie rzeczy przecież zawsze po dniu następuje noc i niebo jeśli bezchmurne zazwyczaj pełne gwiazd. 

Mimo to ta noc jest niezwykła, ponieważ owszem niebo jest pełne gwiazd, ale tych spadających.
Dlaczego to dla mnie takie ważne? 
Ponieważ każda z tych gwiazd niesie jakiś sens i daje możliwość spełnienia swoich najskrytszych marzeń. 
Dla mnie szczególna, ponieważ zawsze w tą jedną noc udaje mi się całkowicie oderwać od rzeczywistości. 
To taki indywidualny i niepowtarzalny moment, kiedy codzienność i rzeczywistość przez te pare godzin nie jest w stanie mnie dotknąć. 

Wydaje mi się, że my ludzie dwudziestego pierwszego wieku powoli zapominamy o takich małych momentach w naszym życiu i przestają mieć one dla nas jakąkolwiek wartość. 
Ale kiedy świat tak ciągle pędzi to właśnie takie drobnostki są szansą na małe wytchnienie. 
W dzisiejszym świecie, kiedy gonimy za pieniędzmi, marzeniami, wykształceniem, czy nawet za ludźmi zapominamy o najważniejszym, o tym, że w tym wszystkim brakuje miejsca dla nas samych. 
Pamiętajcie, że pieniądze są na chwile, o marzeniach, które spełniamy i tak po czasie zapominamy, wykształcenie, ale ilu z was naprawdę robi to co robić chce?
W końcu ludzie..
To chyba temat rzeka.
Raz są raz ich nie ma, odchodzą szybciej niż jesteśmy sobie to w stanie wyobrazić. 
Dlatego warto czasami po prostu przystanąć i zrobić coś mimo temu wszystkiemu. 
Wiem, że to nie jest łatwe, ale wiem też, że na dłuższa metę nie da się żyć w pogoni.
Może i w tym ciągłym biegu udaje nam się spełniać, ale co z tego jeśli podczas gdy coś osiągniemy jesteśmy tak zmęczeni, że brakuje nam sił na to żeby się z tego cieszyć? 
Przemyślcie ile razy robicie coś wbrew sobie dla własnego dobra? 
Ile razy pozwalacie sobie odetchnąć? 
Chcąc coraz więcej i więcej przestajemy zwracać uwagę na takie rzeczy jak chociażby ta wyjątkowa noc. 
Kiedy patrząc na tak cudowne niebo rodzi się nowa nadzieja.
Czasami dopóki się nie wyłączymy nie dostrzegamy tego ile małych rzeczy wokół może dawać nam szczęście. 
I mimo że może rzeczy, które zaczniecie robić dla siebie nie będą duże to przynajmniej pozytywnie na was wpłyną dając wam pozytywnego kopa i siłę do działania.


„Żyje się tylko raz, ale jeśli żyjesz dobrze ten raz wystarczy..”



wtorek, 1 sierpnia 2017

Rola muzyki w życiu codziennym.

Nie od dziś wiadomo, że muzyka jest lekiem na wszystko.
Muzyki słuchamy właściwie od zawsze i oczywiście w każdej sytuacji.
Za równo, kiedy jesteśmy szczęśliwi jak i wtedy, kiedy cierpimy.
Najpiękniejsze w muzyce jest jednak to, że działa ona jak najlepszy przyjaciel.
I mimo, że o gustach się nie dyskutuje dzisiaj chciałabym złamać tę zasadę.
Dlatego tak jak prosiliście w anonimowych wiadomościach przybywam do was z rankingiem moich ulubionych piosenek oraz z krótkimi uzasadnieniami.


1. Within Temptation - "Shot in the dark" 

Mimo, że nieszczególnie gustuję w angielskich piosenkach i może nie pojawia się ich bardzo dużo na mojej liście, no chyba, że bardzo mi się spodobają.
Ta piosenka jednak sama w sobie jest dla mnie wyjątkowa.
Mogłoby się wydawać, że muzyka należąca gatunkowo do metalu/rocka jeśli ktoś nie jest fanatykiem nie należy do najprzyjemniejszych w odbiorze jednak wcale tak nie jest o czym sami możecie się przekonać.



2. Taco Hemingway - "Deszcz na betonie"

Jedna ze szczególnie ważnych dla mnie piosenek.
Gatunkowo należąca do hip-hopu.
Piosenka, która mnie idealnie przenosi do wspomnień, jednak wydaje mi się, że tak owy gatunek muzyczny trzeba naprawdę lubić jak i rozumieć żeby słuchać go dla rozrywki, ponieważ komuś kto na co dzień takiej muzyki nie słucha może się wydać, że autor śpiewa po prostu o niczym.



3. Jon Bellion - "All Time Low"

Piosenka, której najlepiej słuchać w naprawdę szczęśliwych momentach życiowych.
Wydaje mi się, że mimo tekstu jest ona jak najbardziej motywująca.



4. Namika - "Meine Schuld"

Nie od dziś wiadomo, że na mojej liście oczywiście nie mogło za braknąć niemieckiej muzyki.
Wiele osób dziwi się, że daje radę słuchać niemieckich piosenek, ponieważ dla nich niemiecki sam w sobie jest trudny w przyswojeniu.
Teksty w niemieckich piosenkach do mnie bardzo przemawiają, a ta piosenka jest dla mnie bardzo ważna w dużej mierze przez tekst i przekaz jaki za sobą niesie.
Wiecie jak to jest czasami się nam coś podoba, ponieważ wpada w ucho, a czasami idzie za tym coś więcej.
Tak właśnie jest u mnie z niemieckimi piosenkami.



5. Glasperlenspiel - "Freundschaft"

Piosenka mojego ulubionego niemieckiego  zespołu.
Dlaczego jednak ulubionego?
Ponieważ każda ich piosenka jest o czymś i to chyba w muzyce jest najpiękniejsze, że opowiada ona o czymś, a nie mówi o niczym.
Akurat ta piosenka wprowadza do życia pozytywne odczucia, ponieważ jak wskazuje tytuł opowiada o przyjaźni.

6. Linkin Park -  "Castle of Glass"

W sumie kto chociaż raz nie słyszał zespołu Linkin Park?
Chyba nie ma takiej osoby, ponieważ jest to świetny zespół.
Chociaż jak wiadomo nie dawno pożegnany został Chester Bennington [*] wokalista zespołu.



7. Sound'N'Grace - "100"

Najnowsza piosenka zespołu, ale za to jaka pozytywna.
Przyznam się szczerze, że nic mnie do tej pory tak bardzo nie motywowało jak ta piosenka.
W końcu mówi ona o tym, że dopóki mamy czas i możliwości powinniśmy starać się żyć na sto procent tak żeby nie żałować, że czas, który mieliśmy został przez nas zaprzepaszczony.



8. Rammstein - "Mein Herz Brennt", "Ich Tu Dir Weh"

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego akurat wybrałam dwie piosenki Rammsteina.
Otóż dla wielu tworzy on muzykę, która może przerażać.
Jego muzyka jednak dosyć dogłębnie opowiada o cierpieniu, a myślę, że nic go tak dobrze nie oddaje jak mocniejsze dźwięki, czy ostrzejszy przekaz.



9.  Kodaline - "All I Want"

Póki co moją listę opanował język angielski, ale to także przez to, że chce urozmaicić wam trochę muzykę, którą słucham i nie chcę aby opierała się tylko na niemieckich wykonaniach.
A do tej piosenki akurat mam bardzo duży sentyment.
Wprowadza w taki pozytywnie refleksyjny stan jednocześnie opowiadając o tęsknocie i samotności.



10.  The Neighbourhood - "Sweater Weather", "Afraid"

Tutaj także pojawiają się dwie piosenki, ponieważ o tym zespole warto wspomnieć.
Piosenkami tego zespołu zaraziła mnie przyjaciółka, wiecie słuchając ich co jakiś czas w końcu zaczęły mi wpadać do ucha i tak już zostało.
Dlaczego akurat te dwie piosenki?
W dużej mierze, dlatego, że to właśnie one zawsze zagrzewały mnie do walki.



11.  Philipp Dittberner - "Das ist dein Leben"

Całkowicie przypadkiem natknęłam się na tą piosenkę i tak już zagościła w moim życiu.
Brzmienie pozytywne tak samo jak i przekaz.
Opowiada o tym, że to życie jest tylko nasze, to jak żyjemy więc, dlaczego śmiejemy się i samych siebie nie rozumiemy?



12.  Lina Maly - "Schön genug"

W brzmieniu smutna, ale prawdziwa w przekazie.
Ponieważ ludzie tak samo jak i cały świat podążają za byciem idealnymi.
Ale czy po prostu to jacy jesteśmy nam nie wystarcza?



13. Yvonne Catterfeld - "Irgendwas" 

Piosenka pochodzi z filmu opowiada "o czymś" czego wciąż poszukujemy, o czymś co nas porusza.
W końcu zbieramy zdjęcia, ale brakuje nam wspomnień. 
Budujemy pomniki, chcąc jednocześnie na zawsze pozostać młodymi.



14. Frida Gold - "Langsam" 

Tak jak mówi tytuł "powoli".
Jako ludzie powoli uwalniamy uczucia. 
Powoli działamy, powoli żyjemy tak samo jak i powoli umieramy od środka. 


15. Kayah - "Po Co?"

Wydaję mi się, że ta piosenka stanie się hitem tego lata.
Bez wątpienia swoją tematyką oraz klimatem skradła moje serce!  






czwartek, 27 lipca 2017

Nic nie dzieje się przypadkiem? Nichts geschieht durch Zufall?

Życie jest nieprzewidywalne nie sądzicie?
Patrząc na to co teraz robicie pomyślelibyście, że kiedykolwiek  znajdziecie się w miejscu, w którym właśnie teraz jesteście?
A może wciąż  zastanawiacie się co by było gdyby?
Czasami myślę sobie przecież każdy z nas w swoim życiu w danym momencie staję przed wyborem.
Od nas zależy to jaką ścieżkę obierzemy.
To my dokonujemy w swoim życiu codziennych wyborów, ale dlaczego właśnie takich?
Ostatnio napadło mnie parę przemyśleń bo w końcu często, kiedy podejmujemy decyzje nie mając pewności, czy są one dobre, a w rezultacie w jakimś momencie zatrzymujemy się.
Wtedy w naszej głowie pojawiają się myśli, czy na pewno droga, którą obraliśmy jest dobra.
Jeśli jednak odnosimy porażkę zaczynamy gdybać.
Co by było gdyby..
No właśnie co by było?
Czy jednak jesteśmy w stanie otrzymać odpowiedź na to pytanie?
Otóż nie do końca.
Ktoś kiedyś powiedział, że nasze życie to kwestia przypadku.
Ktoś inny natomiast powiedział, że nic nie dzieje się przypadkiem.
I w tym momencie doszło do konfliktu racji.
Bo kto tak naprawdę miał rację?
Z mojego punktu widzenia żadna z tych osób się nie myliła.
To czy coś  się dzieje przypadkiem, czy też jest zaplanowane  zależy tak naprawdę od sytuacji w jakiej się znajdujemy.
Często może nam się wydawać, że droga, którą obraliśmy jest zła.
Jednak jaką mamy pewność, że postępując inaczej nie było by jeszcze gorzej?
Wydaje mi się, że jest to czysta loteria, ponieważ nikt nie jest w stanie przewidzieć tego co się wydarzy.
Możemy tylko przypuszczać.
Nasze przypuszczenia też nigdy nie dadzą  nam stu procentowej pewności.
Dlatego myślę, że warto cieszyć się chwilą nie zaprzątając sobie niepotrzebnie głowy.
Żyjemy tu i teraz, a ciągle wracając do przeszłości i do tego jak inaczej mogło potoczyć się nasze życie niczego nie zmienimy,
Jeśli już coś się dzieje starajmy się z tym pogodzić.
W przeszłości niczego co prawda nie uda nam się zmienić.
Wyciągając jednak odpowiednie wnioski z wydarzeń w przeszłości możemy sprawić, że nasza przyszłość będzie zupełnie inna.

Pamiętaj, że to właśnie ty decydujesz o tym jakie jest twoje życie.
Jeśli wyciągniesz odpowiednie wnioski nie załamując się sprawisz, że twoja przyszłość stanie się o wiele lepsza.
Jeśli jednak pozwolisz przeszłości zawładnąć teraźniejszością staniesz w miejscu.
A wtedy zawładną Tobą myśli "co by było gdyby?".
Dlatego jako człowiek dąż do swojego szczęścia nie pozwalając sobie stać w miejscu.






--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani!
Przybywam do was z paroma informacjami organizacyjnymi.
Otóż jeżeli chcielibyście o czymś przeczytać na blogu albo macie jakieś pytania do mnie możecie pisać tutaj: Hoffnung978.Sarahah.com
Jest to całkowicie anonimowe a odpowiedzi zawierać będę w kolejnych notkach na blogu.
Dla tych odważniejszych także działa grupa na facebooku, na której jako pierwsi dowiadujecie się o wszystkim co związane z blogiem, dlatego zachęcam do dołączenia: https://www.facebook.com/groups/796835243772063/

piątek, 21 lipca 2017

Każdy z nas kreuje swoją niepewną przyszłość..

Ostatnio trochę się opuściłam w publikacjach wpisów.
Wszystko, dlatego, że po zakończeniu roku szkolnego potrzebowałam chwili wytchnienia i wyjeżdżając starałam się do minimum ograniczyć swoją aktywność na wszelkich portalach społecznościowych.
Na moment opuściła mnie wena przez co też nie chciałam publikować czegoś na siłę.
Wolałam dać sobie chwile aby potem móc sklecić wam coś sensownego. 
Teraz jednak wracam gotowa do dalszej pracy nad blogiem w końcu ile można odpoczywać? 

Każdemu  z nas bliski jest temat planowania przyszłości, dlatego dzisiaj  właśnie o tym chciałabym napisać. 
Zapewne wielu z was stanęło/stanie przed wyborem dalszej życiowej ścieżki. 
Wiadomo, że decyzje związane z budowaniem własnej przyszłości nie należą do najprostszych. 
Obserwując moich znajomych w tym temacie udało mi się wyłapać dwa typy osób takich, które:
  • Dokładnie planują swoją przyszłość 
  • Żyją z dnia na dzień
Szczerze się przyznam, że podziwiam osoby żyjące z dnia na dzień. 
Są to osoby, które nie przejmują się tym co je spotka, bez większych planów po prostu sobie żyją. 
Sama niestety należę do tych, którzy muszą mieć wszystko dokładnie zaplanowane kilka lat na przód.  
Jakoś tak mi łatwiej, ponieważ wizja tego, że nie miałabym dokładnego pomysłu na siebie w przyszłości trochę mnie przeraża.
Niby mówi się, że przyszłość może wiele zmienić bo nie wiemy co przyniesie, ja wychodzę z założenia, że gdy mamy kilka wyjść awaryjnych zmiany, które następują nie dotykają nas  tak bardzo, ponieważ jesteśmy przygotowani na wszystko.
Mimo to wydaje mi się, że osoby bez większych życiowych planów wydają się być bardziej spontaniczne, ponieważ kiedy Ci z planami rozważają tysiące scenariuszy tego co może się stać oni kierują się zasadą "żyje się raz" dzięki czemu dają się ponieść chwili. 
Zwłaszcza teraz, kiedy od najmłodszych lat wpajane jest nam to, że w przyszłości musimy zajść daleko mając dobrze płatną pracę. 
Dlatego "najlepiej" by było gdyby świat był pełen prawników, czy lekarzy. 
W końcu tylko z tymi zawodami wiążą się "sukcesy" i pewna przyszłość. 
Przez co czasami, kiedy patrzę na młodych ludzi, którzy w swoim życiu obierają ścieżki w ogóle z nimi nie zgodne jest mi ich zwyczajnie żal.
Zresztą warunki w kraju nie pozwalają nam na nic innego, ponieważ dzisiaj mało kto robi to co naprawdę kocha dlatego, że z jego zawodem nie wiąże się praktycznie żadna przyszłość o stabilności finansowej nie wspominając. 
W tym momencie łatwo jest powiedzieć "rób to co kochasz" jednak trudniej, to wykonać, ponieważ aktualnie trzeba patrzeć przyszłościowo.
Ostatnio, kiedy sama myślałam nad tym co naprawdę chciałabym robić analizując wszystko i patrząc w jakim kierunku zmierza nasz kraj zostałabym pewnie niedoszłym germanistą na kasie w sklepie. 
Komuś takie porównanie może wydawać się śmieszne. 
Jednak patrząc na to ilu ludziom się udaje załapać do pracy pod kierunek studiów, które skończyli to  byłoby to może pare jednostek. 
Czasami mijając kogoś nie zdajemy sobie sprawy jaką przyszłość sobie kreował, a na co w swoim życiu natrafił. 
Często rodzice swoje dzieci do nauki motywują słowami "ucz się bo skończysz jak ta Pani na kasie w biedronce", albo " Zaplanuj swoją przyszłość bo zostaniesz sprzątaczką".
Nie zdają sobie oni jednak sprawy z tego, że często gdyby spojrzeć tym ludziom w papiery to moglibyśmy doznać szoku. 
Nie dlatego, że są nie wykształceni wręcz przeciwnie, w swoim kraju nie dostali oni po prostu szansy.
A przecież żadna praca nie hańbi, dlatego każdy orze jak może. 
Pamiętajcie, że czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy jakich ludzi spotykamy na ulicy, dlatego nie oceniajmy nikogo pochopnie. 
Kto wie, czy człowiek, który dziś naprawia Ci auto wczoraj nie był inżynierem. 
Kto wie, czy Pani, która dzisiaj obsługuje Cię w biedronce wczoraj nie obroniła swojej magistratu najlepiej ze wszystkich na roku. 
Mimo wszystko jednak zabiegajcie o swoją przyszłość. 

Może wydaje wam się, że kierunek, w którym chcecie się kształcić nie niesie za sobą przyszłości, ale kto wie, czy mimo wszystko to właśnie wy nie odniesiecie w danej dziedzinie sukcesu? 

wtorek, 27 czerwca 2017

Die Hoffnung stirbt zuletzt

Koniec roku szkolnego to najlepszy moment podsumowań. 
W dzisiejszej notce jako, że emocje po zakończeniu roku jeszcze do końca nie opadły chciałabym podzielić się z wami moimi tego rocznymi przeżyciami. 
Od zakończenia roku zastanawiam się jak zabrać się za tą notkę, ponieważ za każdym razem, kiedy próbuję jakoś podsumować ten rok szkolny emocje biorą nade mną górę. 
Ten rok na pewno dla każdego z nas był ciężki. 
Ja przyznam się szczerze nie sądziłam, że przez te parę miesięcy zdąży się tak wiele zmienić.
Gdyby ktoś pierwszego września powiedział mi co wydarzy się w ciągu tych paru miesięcy myślę, że na pewno bym mu nie uwierzyła albo go wyśmiała. 
Rok dla mnie samej zaczął się bardzo pracowicie. 
Miałam okazję uczestniczyć w wielu wspaniałych przedsięwzięciach, czy projektach, które w jakiś sposób mnie  ukształtowały, albo wywarły ogromny wpływ na moim życiu. 
Ogromną rolę w tym roku w moim życiu odegrał przede wszystkim język niemiecki i wolontariat, a w szczególności możliwość uczestniczenia w Polichromie, czy wyjazd do Warszawy. 
Czasami, mimo że człowiek jest świadomy świata, który go otacza nie do końca rozumie mechanizm, czy całą idee działań jakie podejmują inni ludzie dla dobra każdego innego człowieka
Po czasie jednak zrozumiałam, że wolontariusze to grupy wspaniałych fanatyków pomocy, którzy swoimi działaniami dążą do zaprzestania rozprzestrzeniania się  na świecie znieczulicy. 
Kolejnym przełomem w moim życiu tak samo jak w tamtym roku było prowadzenie OKejowego zeszytu na języku niemieckim. 
Mówią, że to co najpiękniejsze przychodzi do nas niespodziewanie. 
Po dwóch latach prowadzenia OK zeszytu mogę się z tym w stu procentach zgodzić. 
Moment, w którym wkręciłam się w to na maksa był chyba najpiękniejszym momentem mojej edukacji, dlatego że mnie samej udało się pobudzić swoją wyobraźnię do maksimum oraz wyjść na wyższy szczebel poziomu swojej edukacji, a i postrzeganie przeze mnie mojego ukochanego języka uległo radykalnej zmianie, ponieważ przestała się wkradać rutyna, a to przecież ona na dłuższą metę potrafi wszystko zniszczyć. 
Dlatego też wierzę, że moc przygód począwszy od osiągania upragnionych celów skończywszy na wspaniałym wyjeździe do Warszawy nie była przypadkowa. 
Jedno jest pewne już zawsze będą to wyjątkowe momenty mojego życia.
Gdybym miała porównywać ten rok szkolny do poprzedniego na pewno zauważyć bym mogła wiele zmian, ponieważ moje życie składa się z etapów.
Mimo że tych etapów jest wiele czasami przychodzą momenty, w których trzeba obrać daną ścieżkę trzymając się jej kurczowo. 
W ubiegłym roku na pewno bardziej stawiałam na muzykę stąd na mojej ścieżce pojawiało się wiele muzycznych konkursów. 
W dużej mierze było to spowodowane tym, że w tamtym roku jeszcze nie do końca wiedziałam co tak naprawdę chcę robić, dlatego próbowałam wszystkiego po trochu.
Jednak w tym roku postawiłam na niemiecki, dlatego też większość moich działań była związana z rozwojem w tym właśnie kierunku. 
I mimo że aktualnie zupełnie nie wiem co przyniesie przyszły rok postanowiłam sobie gdy kończył się aktualny rok, że nie ważne co się stanie będę trzymała się swoich planów idąc w zaparte z niemieckim, bo to właśnie z nim wiąże przyszłość i to jemu oddaje serce.
Już teraz wiem, że przyszły rok szkolny na pewno  poświęcę  mu w stu procentach, zwłaszcza, że już  niedługo rozpoczynam wakacyjną przygodę z korepetycjami w obawie, że dziesięć miesięcy może mi nie wystarczyć. 
Dzisiaj pisząc to podsumowanie dla was jestem szczęśliwa i mogę powiedzieć, że było warto.
Przede wszystkim, dlatego, że bez większych komplikacji udało mi się przeżyć ten rok i mimo że był bardzo ciężki to jeśli tylko miałabym możliwość przeżyłabym go raz jeszcze.
Oczywiście wykorzystując go jeszcze bardziej i mądrzej. 
Niestety:  "Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy"...
Aktualnie mam nadzieję, że mimo wszystko za rok równie szczęśliwa będę mogła napisać dla was to podsumowanie. 
Póki ci na przyszły rok czekam z nadzieją, w końcu to ona umiera ostatnia. 



środa, 14 czerwca 2017

Sen o Warszawie czyli kolejny raz na OPPM!

Wakacje tuż, tuż a ja dzisiaj przybywam do was z dawką pozytywnej energii.
Ponieważ ostatnio w moim życiu dzieje się dużo, dzisiaj wpis postanawiam poświecić jednemu najważniejszemu wydarzeniu.
A, że już za trochę więcej niż tydzień wakacje to nie myślcie, że na blogu będzie nudno.
Kiedy tylko wszystko będzie jasne na blogu pojawi się podsumowanie tego roku szkolnego, które jest nieuniknione opowiem także o zmianach, które czekają mnie już we wrześniu.
Oprócz tego będzie działo się wiele innych mam nadzieje fajnych rzeczy, dlatego zachęcam do obserwacji na bierząco.
A teraz wróćmy do tematu!
Pamiętacie bardzo ważne dla mnie wydarzenie w tamtym roku, a mianowicie OPPM? Nie?
No to przeżyjmy to jeszcze raz :   http://aleksandraolejniczak.blogspot.com/2016/06/sen-o-warszawie.html?m=1

Jak już wiecie tamten OPPM okazał się być dla mnie najlepszym momentem nowej szkoły jaki przydarzył mi się przez cały rok.
W tym roku również miałam okazje pojawić się na OPPM miało to miejsce wczoraj (13.06).
Znowu w gronie cudownych osób miałam możliwość odwiedzenia stolicy.
Mimo że jestem już w domu to emocje dalej nie mogą opaść.
Po wspaniałej przygodzie niestety  zostaną tylko wspomnienia.
Ale są to w stu procentach wspaniałe wspomnienia.
Myślę, że większość z was ma w swoim życiu takie momenty, że jeśli coś już trwa to najlepiej żeby w ogóle się nie kończyło.
Miałam tak właśnie wczoraj do tego stopnia, że budząc się dzisiaj do szkoły poczułam taką trochę pustkę.
Patrząc na zegarek i widząc godzinę siódmą pomyślałam sobie, że dokładnie wczoraj o tej godzinie byłam w połowie drogi, a dzisiaj nie pozostaje mi nic tylko wspomnienia.
Jednak zawsze będę powtarzać, że te dwa lata przez, które miałam możliwość uczestniczenia w takim evencie będę zawsze wspominać jako najwspanialsze.
W tym roku podobnie jak,  w tamtym  miałam możliwość spotkania mnóstwa cudownych osób, które w pewien sposób są inspiracją do dalszych działań.
Wiecie jest to taki moment w życiu, kiedy kończy się rok szkolny, który okazuje się być niesamowicie męczący, a wy macie jeszcze możliwość przed samym końcem przeżycia czegoś wspaniałego co zapisuje się w waszej pamięci na zawsze.
Jestem osobą, która zawsze dostrzega najmniejsze szczegóły, ale powiem wam szczerze, że się z tego cieszę.
Dlatego, że dostrzegając takie detale potrafię lepiej utożsamiać się z osobami, które wykonują daną pracę.
Na OPPM każdy moment, kiedy mogłam dostrzec czyjąś prace był cudowny.
Wiecie to jest tak, że widzicie pracę osób w swojej szkole, które tworzą projekt.
Widzicie jego pomysłodawcę, który zawsze tryska pozytywną energią i ma w sobie ten zapał, którego sami mu zazdrościcie i myślicie sobie kurczę gdyby ktoś to dostrzegł..
Potem nagle dzieje się!
Projekt  jedzie do Warszawy, a wy macie możliwość dumnego reprezentowania ogromu pracy wszystkich osób oraz zdobywania doświadczeń.
Wczoraj między prezentacjami projektów miałam także możliwość uczestniczenia w konferencji.
Otworzyła mi ona bardzo szeroko oczy, pozwalając zrozumieć wiele rzeczy oraz całkowicie zmieniła ona moje podejście do wielu spraw.
Jest to dla mnie szczególne bo, mimo że mam jeszcze niewiele lat to słuchając starszych i dużo mądrzejszych ludzi od siebie wysnułam wiele wniosków co mnie naprawdę zaskoczyło bardzo pozytywnie oczywiście.
Miło się patrzy widząc kilkaset osób, które naprawdę tworzą coś wielkiego, przy czym idą nie zatrzymując się nawet na chwilę.
Krótko mówiąc zarażają dobrem wszystkich w około.
Ciągle jeszcze jakoś nie dociera do mnie, że to już koniec, ale jedno jest pewne..
Będzie to moje kolejne przeżycie, które na pewno będę wspominała najlepiej.
Mówią, że nic nie zdarza się dwa razy, jednak jeśli już się zdarzyło to mam nadzieję, że jeszcze kiedyś usłyszę o tych ludziach, albo będę miała możliwość zobaczenia ich raz jeszcze.
Przyznam się wam, że wczorajszy powrót do stolicy był dla mnie zaskakujący, ponieważ przemierzając tą samą drogę wracał do mnie rok ubiegły.
Największym zaskoczeniem jednak było to, kiedy zobaczyłam naprawdę dużo znajomych twarzy.
To takie uczucie jakbyście wracali do swojego miejsca na ziemi, w którym spotykacie znajome twarze i od samego widoku czujecie, że przeżyjecie coś wspaniałego.
Gdybym miała podać jedną rzecz, która była takim punktem kulminacyjnym nie potrafiłabym tego zrobić.
Chociaż wykład, którego miałam okazje wysłuchać wzięłam sobie głęboko do serca, ponieważ słuchając go miałam łzy w oczach.
Dlatego naprawdę pamiętajcie, że warto być otwartym na nowe doświadczenia, ponieważ to one budują nas jako ludzi najbardziej.
Dzisiaj dłużej o tym  konkludując wysnułam wiele wniosków.
Podstawowym było to, że nie warto rezygnować ze swoich celów, a wiecie dlaczego?
Właśnie dlatego, że to one przybliżają nas do odniesienia sukcesu.
Dlatego ja sama cieszę się, że wybrałam drogę jaką był język niemiecki, ponieważ niewątpliwie zdziałał on bardzo dużo w moim życiu.
Myślę, że gdybym w połowie porzuciła swoje marzenia, bo tak chciałam zrobić na pewno nie byłabym teraz tu gdzie jestem i nie pisałabym do was właśnie tego co teraz piszę.
W dalszych wpisach na pewno będę znowu nawiązywać do OPPM, ponieważ brakuje mi słów żeby opisać to cudowne doświadczenie, a z biegiem czasu na pewno będzie mi się nasuwało wiele innych związków.
Rada na dziś?
Walczcie do końca, ponieważ nie znacie dnia ani godziny, a jeśli wydaje wam się, że to co robicie jest bez sensu nie macie racji!
Ponieważ to my jako ludzie mamy moc pisania swojej historii, a pamiętajcie, że każdy nawet najmniejszy wasz wysiłek zostanie zauważony jak i doceniony.
A jeśli już straciłeś wiarę w marzenia to pamiętaj, że one wciąż w Ciebie wierzą..