czwartek, 6 czerwca 2019

„Ciągle chcemy trochę więcej, życie piękne jak w piosence mieć...”

Są w życiu człowieka sytuacje, w których ciężko jednoznacznie przedstawić wartość wydarzeń. 
Małe porażki czasami przybierają wielkich ran, a te duże czasami nie mają większego znaczenia. 
W tym wszystkim najgorsza jest walka.
Walka, która często nie przynosi żadnego skutku, a już na pewno nie przynosi skutku, którego oczekujemy.  
Są w naszym życiu wydarzenia, na które nie mamy najmniejszego wpływu.
Mimo dobrych chęci i zacięcia. 
Żaden człowiek nie jest w stanie przebić głową muru. 
Teoretycznie mówi się, że zawsze warto walczyć do samego końca.
Najczęściej jednak trochę trudno ocenić, czy nie lepiej odpuścić na starcie. 
Jest jednak ponadczasowa prawda, która mówi, że lepiej jest spróbować i żałować. 
Niż żałować tego, że nie podjęło się jakiegokolwiek działania. 
Ostatnio wśród moich znajomych przeprowadziłam ankietę, w której zapytałam jaką wartość dla nich ma dziesięć procent.
Ot ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że zależy to od wielu aspektów. 
I rzeczywiście tak jest.
Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że dla każdego z nas w zupełnie innym przypadku dziesięć procent może oznaczać wszystko. 
Życie jak wiadomo jest nieprzewidywalne i w zależności od przypadku, dziesięć procent może oznaczać więcej niż dla niejednego pewne sto, które dostaje od życia. 
W ostatnim czasie sama spotkałam się z sytuacją gdzie dostałam tylko, a może i nawet dla mnie aż dziesięć procent szans.
Kiedy jednak wszystko spłonęło na panewce ciągle słyszałam, że przecież to wszystko co aktualnie dzieje się w moim życiu, dzieje się z jakiegoś powodu. 
Który w końcu będę musiała poznać i dzięki temu zrozumiem, dlaczego tak się stało.
Wiecie słysząc od ludzi takie stwierdzenia przyjmowałam postawę buntownika.
Myślałam sobie halo człowieku tracę grunt pod nogami, a moje życie wywraca się do góry nogami mimo planu jaki w sumie miałam ułożony w głowie, a ty mówisz mi, że to dzieje się z jakiegoś powodu, który może kiedyś poznam? 
Halo coś jest chyba nie tak.
Wiecie często ciężko buntownika, który musi mieć wszystko czarno na białym przekonać do przyjęcia postawy, która jest sprzeczna z jego naturą.
Przez co długo myślałam, że coś jest nie tak.
Z perspektywy czasu widzę jednak, że to wszystko co dzieje się w życiu każdego z nas ma ukryty głębszy sens. 
Który jest gdzieś ukryty i nie objawia się nam od razu. 
Co nie oznacza zatem, że jeśli w naszym życiu dzieją się negatywne wydarzenia to nie warto ich naprawiać, tylko czekać na odpowiedź, dlaczego tak się stało.
Jako ludzie niestety mamy tendencje do niszczenia i czekania aż nasze życie samo się naprawi. 
A o wiele ciężej jest nam się zebrać na odwagę żeby działać. 
Ale przecież tak jak pisałam wyżej lepiej jest żałować, że się próbuje niż, że nie robi się nic. 
Może czasami w naszym życiu ścieżki muszą się rozejść do takiego stopnia.
Że gdy ponownie się zejdą, to wtedy właśnie poznamy powód, dla którego tak się stało. 
Pamiętajcie, że zawsze od losu dostajemy za darmo te dziesięć procent. 

Pozostałe dziewięćdziesiąt to już tylko nasze decyzje, walka, praca i serce, które wkładamy do tego żeby coś zmienić, czy osiągnąć. 

piątek, 19 kwietnia 2019

Keine Geschichte wird erzählt nur um die größte zu sein. Vertrau'n wächst in dir, ohne auf andre zu schau'n

Czasami życie człowieka w najmniej oczekiwanym momencie potrafi zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. 
Często zadajemy sobie pytanie: dlaczego jest tak, a nie inaczej, dlaczego nic nie jest takie jakie chcielibyśmy żeby było.
Ciągle jesteśmy stawiani przed wyzwaniami jakie stawia na naszej drodze los.
Z całych sił próbujemy im podołać.
Pytanie jak długo jesteśmy w stanie gonić nasze życie? 
Przecież prawdą jest to, że nasze życie to nieustanna gonitwa.
Gonimy za pieniędzmi, wykształceniem, karierą.
Całe nasze życie to jeden wielki labirynt, a nasze ambicje, to przeszkody jakie przed nami stawia. 
Ciągle goniąc nie mamy chwili na refleksje. 
Na to by na chwile się zatrzymać i zadać sobie podstawowe pytanie dlaczego.
Dlaczego ciągle biegnę, dlaczego mi tak na tym zależy, czy warto?
A może tak jak w swoich dziełach pisał Shakespeare nasze życie to tak naprawdę tylko scena. 
A my jesteśmy aktorami, którzy zakładają maski, odgrywają swoją rolę i z tej sceny schodzą. 
Jednocześnie coś na pewno pisze nasze scenariusze, nie ważne jak pokręcone by nie były. 
W życiu człowieka osią napędową są cele i ambicje.
Które mniej lub bardziej skrupulatnie wyznaczamy. 
Często to właśnie one nadają naszemu życiu sensu. 
Nieraz zadajemy sobie pytanie, czy warto? 
Cały ten zachód i walka ze światem o spełnienie marzeń. 
Skoro na końcu i tak przychodzi koniec. 
Jednak wiecie co?
Warto zawsze, warto!
Jeżeli tylko czujecie, że to co robicie jest właśnie tym, co robić chcecie należy walczyć do samego końca.
Nie ważne co mówią ludzie i jakie są tego skutki. 
Skoro wam na czymś zależy to oznacza tylko, że jest wasze.
Nie ważne jak długa, kręta i pełna przeszkód droga jest do osiągnięcia celu.
W rezultacie żaden zwycięzca na mecie nie myśli o tym co przeżył tylko co osiągnął i co czuł gdy to osiągał. 
A ludzie? 
Oni zawsze będą demotywować i starać się odwieźć nas od zwycięstwa.
Dlaczego? 
Często dlatego, że coś im w życiu najzwyczajniej nie wyszło.
Walczyli, ale się poddali.
W tym momencie przemawia nimi zazdrość.
Ponieważ jako ludzie w sobie wytwarzamy pewną skłonność albo może i nawet strach przed tym, że ktoś może być lepszy niż my.
Komuś może wyjść, a nam nie.
Poczucie własnej wartości zaczynamy uzależniać od tego co nam wychodzi i ile osiągamy.
Zapominamy o tym, że nie liczy się ilość tylko jakość. 
W tych dążeniach jesteśmy mniej lub bardziej wytrwali. 
Czasami okazuje się, że odpuszczamy przed samą metą.
Gdy sukces jest na wyciągnięcie ręki, nagle rezygnujemy. 
Dlatego pamiętajcie nie wolno się poddawać nie ważne jak ciężko jest, kiedyś w końcu musi być lżej.

Natomiast jedno jest pewne, dopóki walczysz jesteś zwycięzcą! 







piątek, 5 kwietnia 2019

Traum von Bremen

Życie to jedna wielka niewiadoma, a zarazem pasmo niespodziewanych wydarzeń. 
Mówią, że marzenia się nie spełniają tylko się je spełnia. 
Chociaż czasami mogłoby się wydawać, że los pomaga nam na różne sposoby.
Jednym dość intensywnie.
Innym natomiast niekoniecznie. 
Czasami człowiek w życiu musi przeżyć wiele burz żeby chociaż, na krótką chwilę ujrzeć  słońce. 
Za marzeniami zawsze idzie nadzieja. 
W końcu kim bylibyśmy, nie mając nadzieji. 
To ona przecież jest z nami zawsze i dopóki nas nie opuszcza nic nie jest stracone. 
Wręcz przeciwnie, dopóki ją mamy jesteśmy na wygranej pozycji. 
Przyznam się wam szczerze, że gdy zaczynałam swoją przygodę z niemieckim. 
Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek, a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości, uda mi się ten wspaniały kraj odwiedzić. 
Wiecie zawsze wydawało mi się, że to wszystko z mojej strony polega po prostu na upodobaniu sobie tego języka i jego poznawaniu. 
Niekoniecznie poznawaniu, czy sprawdzaniu się w praktyce. 
I mimo że zawsze wyjazd do tego kraju gdzieś w środku był marzeniem nie sądziłam, że kiedykolwiek nastąpi. 
Zawsze miałam gdzieś z tylu głowy, że wspaniale byłoby przeżyć taką przygodę, ale nie jakoś wiążąco.
Może wtedy też nie zależało mi na tym tak bardzo. 
Dlatego nigdy nie myślałam o tym aż tak realnie.
Wszystko się zmieniło jednak, gdy poszłam do liceum.
Zaledwie po paru miesiącach okazało się, że moje marzenie, które ciągle miałam gdzieś z tyłu głowy, może stać się realnym odzwierciedleniem w rzeczywistości. 
Tak też się stało i w grudniu jak możecie pamiętać z ostatniego wpisu był mój pierwszy raz Dreźnie.
Co prawda przez jeden dzień nie byłam w stanie poczuć w stu procentach atmosfery tego kraju. 
Ale byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, mogąc tego doświadczyć.
Dziś mija dokładnie tydzień od mojej kolejnej niemieckiej przygody, która mnie spotkała. 
Tydzień temu w poniedziałek ze wspaniałymi ludźmi wyruszyłam w podróż życia do niemieckiej Bremy. 
Mimo wszelakich obaw miedzyinnymi takich jak komunikacja w języku niemieckim, dziś mogę stwierdzić zdecydowanie, że był to najlepszy tydzień w moim życiu.
Tydzień podczas którego mogłam na żywo doświadczać niemiecką kulture, uczyć się języka i przeżywać najpiękniejsze momenty w życiu.
Przy okazji był to najkrótszy i najbardziej wzruszający tydzień mojego życia. 
Na poważnie! 
Tego co przeżywałam nie da się opisać słowami. 
Wielu z was mogłoby się zastanawiać, dlaczego zwykły kraj może w kimś wzbudzać tyle emocji. 
Sama wciąż zadaje sobie to pytanie. 
Zwłaszcza, gdy próbuje określić, dlaczego akurat język niemiecki. 
W zasadzie to sami wiecie, że miłość jest bezwarunkowa. 
Dlatego moja miłość do tego języka, kultury i kraju też nie niesie za sobą jakichś warunków. 
Dzięki temu językowi po prostu odnalazłam siebie. 
Bezwarunkowo wiem, że niemiecki jest ze mną i już zawsze będzie. 
Połączyła nas prawdziwa i nierozerwalna więź, tak też pozostanie. 
Obserwując ludzi i kierunek, w którym zmierza ten świat usilnie odczuwam, jak i zauważam, że inwestowanie uczuć w ludzi nie jest tak opłacalne jak inwestowanie ich w swoje hobby. 
Ludzie odchodzą, a to co w sobie wypracujemy i osiągniemy zostanie z nami na zawsze, nie zawodząc nas przy tym.
Pamiętajcie, że naprawdę w życiu istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca.
Marzenia, które trzeba spełniać.
Biorąc je na poważnie. 
I nadzieja, której nie wolno tracić.

Kochani cel uświęca środki, a marzenia ludzi. 





czwartek, 27 grudnia 2018

Sen o Dresden..

Roczna rewolucja mojego życia powoli dobiega końca. 
Z niecierpliwością czekam na to co przyniesie 2019 rok! 
Długo mogłabym pisać o tym co wydarzyło się w tym roku. 
Jednak postanowiłam, że ten rok pozostanie moją słodką tajemnicą, a zarazem pięknym wspomnieniem. 
I mimo wielu wzlotów i upadków zaliczę ten rok do najbardziej udanego i niepowtarzalnego. 
A dzisiaj podzielę się z wami moją wisienką na torcie. 
Szczerze powiedziawszy, jeszcze dwa miesiące temu nie spodziewałabym się, że grudzień będzie najlepszym zakończeniem roku w moim życiu. 
A jednak! 
Dokładnie trzy tygodnie temu spełniłam jedno ze swoich największych marzeń. 
Bo gdyby ktoś jeszcze ponad miesiąc temu powiedział mi, że pojadę do Niemiec pewnie bym go wyśmiała. 
A jednak udało się! 
I wiecie co wam powiem Drezno, to zdecydowanie jedno z najpiękniejszych niemieckich miast.
A to dopiero przecież początek mojej niemieckiej przygody.
Chyba boję się pomyśleć co będzie dalej.
Do tej pory sama nie mogę uwierzyć, że to stało się tak szybko.
Sami wiecie jak jest.
Jeżeli robi się coś w stronę pasji, nigdy człowiek się nie spodziewa tego co przyniesie los. 
Ja kiedy już przekroczyłam granice niemiecką, nie mogłam uwierzyć, że to wszystko tak szybko się zmienia.
I że tak szybko poczuje ten klimat.
Jednak tak w stu procentach poczułam go, gdy każda mijana przeze mnie osoba mówiła  po niemiecku.
Ktoś mógłby pomyśleć - kraj jak kraj.
Dla mnie samej jednak, to coś więcej.
Najlepsze jest uczucie, kiedy już coś robisz i nagle czujesz, że to naprawdę jest to. 
Wtedy wiesz, że inaczej być nie może. 
I wiecie co jest najważniejsze?
Nigdy się nie poddawać!
Parę miesięcy temu kiedy niemiecki dawał mi „w kość”. 
Zastanawiałam się, czy jest w tym jakiś głębszy sens. 
Pamiętałam jednak, że mimo tego, jak bardzo ludzie potrafią zniechęcić, to jest coś tylko mojego.
Brnęłam w to dalej.
Jak się okazuje - opłaciło się. 
Myślę, że styczność z językiem była także w pewnym sensie sprawdzianem dla mnie samej.
Dzięki czemu wiem do czego mogę się przyłożyć najbardziej. 
Tam poczułam się jak w domu. 
Myślę, że żadne słowa nie są wstanie opisać tego co czułam w tym momencie.
Wiem jedno wszystko zostanie dla mnie jako piękne wspomnienie. 
A tego nic ani nikt nie będzie wstanie mi odebrać. 
Bo takie chwile jak te nie zdarzają się zbyt często. 
Pamiętajcie o tym, że w życiu istnieją rzeczy o które warto walczyć do samego końca. 
I nawet jeśli czasami pada deszcz to po burzy zawsze wychodzi słońce.
Spełniajcie zatem swoje marzenia.
I mimo przeciwności losu nigdy się nie poddawajcie. 
Mimo że droga często bywa kręta, to widoki są piękne.
Wszystkiego dobrego w nowym roku! 











środa, 31 października 2018

„Im kto mniej wart tym wyżej głowę nosi..”

Pewność siebie.
Jak to z nią w dzisiejszych czasach jest?
Otóż albo się ją posiada, albo się jej nie posiada.
Można także sprawiać pozory jakoby się ją miało.
Jednak, czy warto?
Żyjemy aktualnie w świecie, który nie posiada żadnych wartości.
Albo inaczej dąży do ich zatracenia.
Jedyne „wartości” w dzisiejszych czasach  to tak właściwie pieniądze i sława, ale już nie sam człowiek.
Można zadać sobie pytanie, dlaczego?
Myślę jednak, że odpowiedź będzie jednoznaczna.
Ponieważ to my - ludzie do tego doprowadzamy.
Dlatego też w dzisiejszym świecie pewność siebie jest jedną z ważniejszych cech.
Jednak bez przesady.
Jak mówi pewne twierdzenie: „Im kto
mniej wart tym wyżej głowę nosi..”
Co sprawdza się i w praktyce i w teorii.
Dlaczego?
Otóż właśnie osoby, które tak naprawdę nie posiadają pewności siebie muszą na okrągło wszystkim udowadniać jakoby ją mieli.
Takie osoby zdolne są do poniżenia innych byle by pokazać kto tu rządzi.
A tak naprawdę w tej całej desperacji i okazywaniu swojej wyższości ujawniają zachowania typowe dla osób niepewnych i pustych wewnętrznie.
Osoby, które są pewne siebie nie muszą posuwać się do desperacji i udowadniania innym, że nie da się ich zniszczyć, one po prostu całkowicie naturalnie są niezniszczalne przez to, że robią swoje i tyle.
Człowiek pewny siebie nie czerpie satysfakcji z niszczenia innych ludzi.
Natomiast człowiek niepewny siebie przeradzając egoizm, będzie za wszelka cenę próbował udowodnić, że jest lepszy.
Dlatego też w tym momencie życia, w którym aktualnie jesteśmy powinnismy się zastanowić, czego tak naprawdę od życia chcemy i w jakim kierunku zmierza ten świat.
Jedną z najważniejszych wartości, którą powinniśmy się kierować, żyjąc w społeczeństwie jest równość.
I podchodzić do ludzi z szacunkiem.
Niezależnie od statusu materialnego danego człowieka.
Jeśli ty do kogoś podejdziesz z szacunkiem i będziesz traktował go na równi sobie samemu  z pewnością tym samym Ci się odpłaci.
Pamietajmy o tym, że wszystko do nas wraca jeżeli dzisiaj potraktujesz daną osobę gorzej, kto wie czy później sam nie będziesz na jej miejscu.
Wtedy tego szacunku będziesz oczekiwać.
Pamiętaj, że wartości materialne nie są trwałe.
I to, że dziś jesteś na samym szczycie nie oznacza, że jutro nie wylądujesz głęboko na dnie.




niedziela, 2 września 2018

Nowy rok szkolny...

Stało się.
Chyba najbardziej nie chciany, przez wszystkich, koniec wakacji nastał.
Już jutro większa część populacji wyruszy z rana by powitać nowy rok szkolny.
Sama się zastanawiam, kiedy tak naprawdę to przeleciało.
Mam wrażenie jakby minął dopiero miesiąc.

Niektórzy z was jutro zawitają pewnie do murów swoich aktualnych szkół, a niektórzy tak jak ja zaczną, jutro nowy etap swojego życia oraz swojej edukacji.
Jak więc przetrwać?
Przede wszystkim być sobą.
To już jest połowa sukcesu.
Nie warto udawać kogoś kim się nie jest, ponieważ ludzie cenią sobie to co mamy w środku.
A nie ma nic lepszego niż bogate wnętrze każdego z nas bez wyjątku.

Ostatnio usłyszałam mądre stwierdzenie, iż pierwsze wrażenie nie jest wyznacznikiem tego co nas czeka.
Dlatego pamiętajcie żeby nie zrażać się od razu po tym co zobaczycie, czy zastaniecie.
Często jest tak, że chociażby ktoś nie wiadomo jak się starał nie zawsze zrobi dobre wrażenie.
Co nie znaczy, że nie okaże się bardzo fajny.
Sama mam nadzieję, że nowy start okaże się jeszcze lepszy niż poprzedni.
Mimo że mówi się, że jeśli coś się kończy to, zaczyna się coś nowego.
To ja mam wrażenie, że póki co coś się skończyło i nie zaczęło się nic nowego, a sama stoję w miejscu.
Dlatego mam nadzieję, że jutro to, się zmieni.

W nowym roku pamiętajcie także o tym, że najważniejsze jest dążenie do celu i postępowanie według siebie.
Róbcie to, co podpowiada wam serce, nie sugerujcie się innymi.
Ponieważ to, jest wasza przyszłość.
Nikt inny oprócz was jej nie zaplanuje ani nie ułoży.

Wszystkim wam bez wyjątku w nowym roku szkolnym życzę przede wszystkim siły oraz wytrwałości na cały rok szkolny!



niedziela, 19 sierpnia 2018

Nawet trudne chwile są elementem twojego życia. Jeśli przyznasz że istnieją, i przebrniesz przez nie, w końcu staną się częścia twego doświadczenia, które czyni Cię mądrym człowiekiem.

Pewnie nie raz każdego z was w trudniejszych momentach dopada myśl, że już gorzej być nie może.
I nagle w waszym życiu dzieje się coś co udowadnia, że jednak może.
Coś się kończy żeby coś, się mogło zacząć.
Jednak często macie wrażenie, że nic już się nie zacznie.
I macie wrażenie jakbyście tkwili w miejscu, a szansa na to, że coś się zacznie jest znikoma.
W takich momentach człowiek mimowolnie cofa się do tyłu.
Każda porażka, często zamiast popchnąć nas do przodu sprawia, że tkwimy w miejscu.
Każde niepowodzenie oddala nas od szansy na to żeby uwierzyć w to, że naprawdę może być dobrze.
Tylko cały problem w tym, że często nie zauważamy tego, że naprawdę jeśli coś się skończyło zaczęło się coś nowego.
Dlaczego?
Bo jako ludzie mamy tendencje do analizowania przeszłości i wracania do niej.
Analizujemy każdy błąd, czy wydarzenie, które w jakiś sposób odbiło na nas piętno.
W taki sposób, jakby miało to być nowym startem w przyszłość.
Jednak problem w tym, że właśnie w taki sposób tracimy teraźniejszość.
Zatracając przy tym to co najważniejsze czyli nasze życie.
Dlaczego, więc jeśli analizujemy przeszłość to tylko pod złym kątem?
Dlaczego rozważamy swoje błędy, czy porażki.
Nie zwracając uwagi na rzeczy dobre.
Które napewno o wiele bardziej będą sprawiały, że będziemy się poruszać do przodu.
A nie będą odciskać na nas piętno nie pozwalając wyruszyć z miejsca.
Mówią, że trudne chwile kształtują charakter człowieka.
To prawda.
Ale to właśnie one są po to żeby człowiek stawał się silniejszy.
Nie powinny zatem prowadzić do tego żeby człowiek stał w miejscu.
Pamiętajcie, że nie zależnie od tego co dzieje się w waszym życiu, nie możecie pozwolić na to aby to was w jakikolwiek sposób zatrzymało.
Czerpcie z tego siłę i kształtujcie swój charakter.
W taki tylko sposób będziecie mogli osiągnąć wszystko o czym będziecie marzyć.