niedziela, 18 lutego 2018

„Szukam świata, w którym człowiek człowiekowi człowiekiem”

Hipokryzja...
Choroba XXI wieku? 
Zdecydowanie tak!
Do pewnego momentu mojego życia wydawało mi się, że ludzie to istoty, które są dla siebie przyjazne.
Szybko jednak przekonałam się, że w dzisiejszych czasach nie brakuje obłudy, hipokryzji, ogólnego zakłamania i braku zrozumienia drugiego człowieka.
Ale tak naprawdę jaki w tym sens? 
Jaki jest sens w takich zachowaniach? 
W udawaniu przyjaźni czy miłości?
Jednego dnia jesteś przyjacielem ktoś uważa Cię za najważniejszego, 
tylko po to żeby następnego dnia odejść bez pożegnania. 
Ktoś daje Ci nadzieje w miłości tylko po to żeby zaraz ją zabić.
I jak to jest?
Ludzie grają na uczuciach innych ludzi.
Zabijają  ich cele, marzenia i zbudowany ład.
Nie zważają na uczucia innych.
Ale gdyby tak postawić się na miejscu drugiego człowieka?
Czy chcieli by przechodzić przez to w co wpędzają innych ludzi?
Nie sądzę.
Większość hipokrytów cierpi na zwyczajny brak empatii wobec drugiego człowieka.
Dlatego najłatwiej jest wykorzystać drugą osobę i jej uczucia.
Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież jako ludzie sami pakujemy się w takie relacje.
Owszem, ale tak naprawdę kto z nas jest w stanie przewidziećna początku to, że ktoś postanowi wykorzystać nas dla własnych korzyści?
Prawda jest taka, że ludzie w dzisiejszych czasach, w większości nie wyznają żadnych wartości.
Człowiek, człowieka traktuje przedmiotowo.
A jedynyną wartością dla nas nie są uczucia lecz materializm.
Ale, czy w życiu chodzi o to by wyzbywać się wszelkich wartości, czy do tego dąży świat? 

      „Szukam świata,
w którym jedna jaskółka 
czyni wiosnę,
gdzie szewc 
chodzi w butach,
gdzie jak cię widzą 
to dzień dobry,
szukam świata, 
w którym 
człowiek człowiekowi 
człowiekiem”






piątek, 9 lutego 2018

O powietrzu i projekcie edukacyjnym!

Kochani!
Dzisiaj troszkę w innym kontekście, ale za to równie ważnym!
Zastanawiam się ilu z was czytających ten wpis jest świadomym powietrza, którym oddycha.
Obawiam się, że wciąż niewielu..
Nie od dziś w mediach i nie tylko pojawia się temat smogu.
Który jednak przez wielu dalej jest niestety ignorowany.
Wiele osób wychodzi z założenia, że całe życie oddychają takim powietrzem i nic im nie jest.
Pozory jednak mylą.
Zacznijmy od początku.
Co to w ogóle jest smog?
Smog  to nic innego jak mgła zawierająca zanieczyszczenia pochodzące z powietrza atmosferycznego głównie pyły i gazy pochodzące ze spalania węgla w piecach, spalin samochodowych oraz zakładów przemysłowych.

Wyróżniamy dwie odmiany smogu:

  •  Smog klasyczny występujący od listopada do lutego. Do jego powstawania przyczyniają się między innymi: tlenek siarki (IV), pył zawieszony i w   mniejszym stopniu tlenki azotu i tlenek węgla
  • Smog fotochemiczny występujący najczęściej w miesiącach letnich. Spowodowany tlenkami azotów i węglowodorów pochodzących głównie z samochodów.
Jakie są zatem przyczyny powstawania smogu?
  • Emisja szkodliwych pyłów i gazów powstałych w wyniku nieefektywnego spalania paliw (węgla kamiennego, węgla drzewnego, benzyny, oleju napędowego)
  • Emisja kotłowni lokalnych oraz palenisk indywidualnych.
  • Emisja komunikacyjna
Wpływ krótkotrwałego kontaktu ze smogiem na zdrowie: 
  • Zapalenie spojówek 
  • Zapalenie krtani 
  • Zapalenie tchawicy
  • Stany zapalne płuc 
  • Zmęczenie 
  • Spadek tolerancji wysiłku 
Wpływ długotrwałego kontaktu ze smogiem na zdrowie:
  • Rak płuc
  • Rak zatok
  • Rozwijające się nowotwory jamy ustnej, gardła i krtani oraz przełyku
  • Choroba niedokrwienna serca
  • Nadciśnienie tętnicze 
  • Zaburzenie rytmu serca
Można by tak wymieniać w nieskończoność, ale czy to coś da?
Czy te wszystkie powody nam ludziom nie dają do myślenia?
To, że skutki zanieczyszczonego powietrza nie ujawniają się od razu, to jak możecie przeczytać wyżej po kilku latach niosą one za sobą wysokie konsekwencje.
Wielu z was może, to wszystko wydawać się niczym, ale ja sama uważam, że problem jest duży i należy mówić o nim głośno.
Dlatego pamiętajcie każdy wasz ruch wpływa na to w jakim środowisku żyjemy i czym oddychamy.

Jak, więc zapobiegać smogowi?
  • Aby zmniejszyć ryzyko występowania smogu, powinniśmy popularyzować publiczne środki transportu takie jak autobusy, metra, tramwaje, czy rowery miejskie. 
  • Zwiększać występowanie zielonych obszarów w miastach 
  • Ograniczać ruch kołowy w centrach miast 
  • Stosować nowoczesne technologie w przemyśle 
  • Zmienić standardy piecyków spalających węgiel w domostwach lub wybrać alternatywne, ekologiczne formy ich ogrzewania.
Jak stawać się bardziej świadomym zanieczyszczeń, które występują w moim obszarze? 
To proste! 
Stan powietrza w swojej okolicy możesz łatwo sprawdzić dzięki internetowej mapie klikając w link: https://airly.eu/pl/

Jako, że w mojej szkole prowadzony jest projekt edukacyjny dotyczący powietrza w całej Polsce zwracam się do każdego z was, z prośbą o wypełnienie tej krótkiej ankiety: https://docs.google.com/forms/d/e/1FAIpQLSc6XV8y6wAcYYda6M-EPrSIeBcIFkZXH-gxdTp_KmlMiSVAkg/viewform?c=0&w=1
Dla was to tylko chwila, a dla każdego nas to świadomość jakości powietrza w otoczeniu, w którym żyjemy!



niedziela, 4 lutego 2018

„Wsiąść do pociągu byle jakiego..”

Myślę, że w życiu każdego człowieka pojawia się chwila, w której potrzebuje się tak porządnie oderwać od rzeczywistości. 
Moment, w którym wszystkie smutki i zmartwienia na chwilę stają się nie ważne.
Kiedy zostajemy sam na sam ze sobą. 
Zapewne w życiu codziennym mało jest takich okazji, ale kiedy już się zdarzają powinniśmy z nich korzystać. 
Czasami mała rzecz taka jak samotny spacer, czy chwila z muzyką w czterech ścianach potrafi zdziałać cuda.

Sama dzisiaj mam okazję pisać do was „na świeżo”, można nawet powiedzieć, że z drogi, ponieważ nie dawno wróciłam i od razu postanowiłam skleić pare zdań dla was. 
Tydzień temu wyjeżdżając z Jaworzna miałam żelazne postanowienie „bez względu na wszystko, wyłączasz się i przez ten tydzień totalnie odmóżdżasz”.
I jak postanowiłam tak zrobiłam. 
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że totalny luz psychiczny potrafi tak dobrze wpływać na człowieka.
Wiecie jak to jest, kiedy już wyjeżdżacie wszystko zostaje gdzieś daleko za wami.
W tym momencie zdajecie sobie sprawę, że za chwile czeka was nowa rzeczywistość, czas tylko i wyłącznie dla was. 
Wszystkie smutki, zmartwienia i problemy zostają daleko za wami.
A jedyne co wy widzicie to horyzont, który zanika gdzieś daleko, ale przecież przed wami pojawia się nowy kto wie, czy nie lepszy? 
I mimo że gdy wracacie pozornie wszystko jest takie samo, to właśnie wy macie moc do tego żeby, to zmieniać. 
Wychodzę z założenia, że każdy człowiek uczy się na błędach i jeśli się do nich poczuwa, i wyciąga wnioski to czemu ma nie mieć szansy ich naprawić? 
Jak dla mnie liczy się tylko tu i teraz.
Po co żyć wczoraj skoro to już przeszłość, na którą nikt z nas nie ma wpływu? 
Mamy wpływ tylko i wyłącznie na to co się właśnie dzieje, i na to co się dopiero stanie.
Fakt, że jako ludzie w naturze mamy to, że rozpamiętujemy niektóre wydarzenia z życia i zadajemy sobie pytanie, dlaczego? 
Widzę to sama po sobie. 
Gdy tydzień temu w niedziele wyjeżdżałam, po nieprzespanej nocy zadawałam sobie tysiąc pytań i nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego  będąc istotą myślącą robię tak, a nie inaczej.
Ale kiedy już wyjechałam zrozumiałam, że zastanawiając się nad przeszłością stracę kontrole nad teraźniejszością. 

Gdy już się wyrwałam pomyślałam, że dobrze będzie  mieć świeży start, kiedy wrócę.
A jak mogłam tego dokonać? 
Tylko i wyłącznie dzięki zmianom.
Ludzie bardzo często boją się zmian. 
Obawiają się, że zmiany w jakiś sposób źle wpłyną na ich życie.
Ale czy mowa tu o wielkich zmianach? 
Czasami potrzeba niewielkich zmian do tego żeby czuć  się lepiej.
Ostatnio szperając w internecie natknęłam się na pewne zdanie wypowiedziane przez Coco Chanel: „Kiedy kobieta obcina swoje włosy, wkrótce zmieni swoje życie”. 
Teoretycznie może się to wydawać zabawne, ale jakby dłużej nad tym pomyśleć, to przecież tak właśnie jest.
Przynajmniej u kobiet.

Zazwyczaj zmiana włosów idzie w parze ze zmianą w życiu. 

sobota, 27 stycznia 2018

Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.

Czasami wydaje mi się, że nasze życie to pasmo nieprzewidywalnych zdarzeń, których w żaden sposób nie jesteśmy w stanie zaplanować ani w racjonalny sposób wytłumaczyć.
Niby ludzie mówią „jesteś panem swojego losu”, ale tak naprawdę w jakim procencie? 
Chyba bardzo niewielkim. 
Bowiem w naszym życiu w niewielkim stopniu jesteśmy sprawcami zdarzeń. 
Sama zrozumiałam to całkowicie niedawno na przykładzie kontaktów międzyludzkich. 
Wcześniej wydawało mi się, że na wszystko co dzieje się w moim życiu mam wpływ.
Po czasie jednak odniosłam wrażenie, że chyba jednak nie do końca. 

Wciąż zaskakuje mnie to jak łatwo ludzie potrafią w ludziach wzbudzać zaufanie. 
Tylko po to żeby za parę dni je kompletnie zawieść..
Ale, czy w tym leży ludzka natura? 
Czy obietnica o dyskrecji złożona z obydwóch stron nie wystarcza?
Czy właśnie o to nam chodzi?
Może jako ludzie powinniśmy stawać się dużo bardziej ostrożni do innych? 
A może po prostu czasami powinniśmy stawać ponad wszystko, otwierać oczy na to co najważniejsze? 

Wiecie co zawsze zastanawiało mnie jedno, dlaczego ludzie nie zauważają tego co zazwyczaj jest oczywiste?
Czasami nie chcąc mowić czegoś wprost naprowadzamy ludzi na to w różny sposób, dając im różne znaki.
Tak jest po prostu łatwiej, kiedy sami potrafią się domyślić.
Niż kiedy tego nie robią. 
A może domyślają się tylko nie chcą tego do siebie dopuścić? 
Może to w jakiś sposób psuje ich poukładane życie? 
Często wychodzimy z założenia, że lepiej, gdy we wszystkim cierpi jedna osoba. 
Ale czy to do końca jest takie dobre?
Nie wydaje mi się, ponieważ czasami jedna osoba potrafi cierpieć o wiele mocniej i bardziej przez to, żeby nam się lepiej żyło.
W ten sposób wydaje mi się, że rodzą się w nas egoiści. 
Boimy się tego, że nasz ład zostanie zburzony. 
Nie zwracając uwagi na to, że ład kogoś innego został już dawno zniszczony.

Ludzie mają dziwny zwyczaj przeczenia samym sobie oraz nie dopuszczania do siebie prawdy.
Wolimy żyć w wyimaginowanym świecie, ponieważ tak jest nam łatwiej. 
Ale, czy rzeczywistość pokrywa się z tym wyimaginowanym światem? 
Ciagle nam mało zawsze chcemy więcej i więcej.
Nie doceniamy tego co leży obok nas. 
Pozostajemy ślepi na gesty i uczucia. 
Karmimy się wszystkim co piękne i najlepsze, ale życie przecież pisze różne scenariusze.




poniedziałek, 27 listopada 2017

Cza­sami stacza­my ta­kie bit­wy, gdzie zwy­cięstwo jest równoz­naczne z po­rażką.

Ostatni tydzień listopada przed nami, dlatego też przyszedł czas na nowy wpis! 
Na pewno znacie to uczucie, kiedy wam na czymś bardzo mocno zależy.
Jeśli wkładacie siebie w stu procentach w coś na pewno nie dopuszczacie myśli, że może wam się to nie udać.
Jednak jeśli przychodzi porażka niektórzy po prostu ją przyjmują, a inni przez dłuższy czas nie potrafią się z nią pogodzić. 
Dlatego też zaczyna się kalkulacja co zrobiło się źle albo też i czego się nie zrobiło. 
Zostaje w nas pewnego rodzaju niedosyt. 


Z każdą porażką jest nam jako ludziom trudno się pogodzić jednak kiedy jest najtrudniej? 
Myślę, że w momencie kiedy poświęcimy na coś większą część swojego życia, wkładamy w to całe sto procent siebie, a na samym końcu jest to nic nie warte. 
Zazwyczaj zwykli ludzie, którzy nie doświadczają w swoim życiu takich momentów nie są w stanie zrozumieć, dlaczego dla innych jest to takie ważne. 
Często myślą o co chodzi przecież to taki drobny szczegół, którym inni potrafią się załamać. 
Otóż punkt widzenia zależy od punktu siedzenia taka prawda. 
W takich przypadkach, jak z uczuciami, dla każdego jego chociażby najmniejsza porażka zawsze jest jednak porażką, której nikt ani nic nie jest w stanie zrozumieć. 
Jednak wiecie jaki jest najlepszy przepis na radzenie sobie z nią?
Wyciąganie z niej wniosków. 
Wiem to banalne, ale jakże przydatne. 
W końcu jeśli raz się nam nie powiedzie w przyszłości dążąc do czegoś będziemy wiedzieć co poprawić, jak lepiej postąpić. 
Najgorszą z możliwych rzeczy jest załamanie się. 
Dlaczego? 
Człowiek pod wpływem emocji może podejmować różne często złe decyzje, a przecież nie o to tutaj chodzi. 
Porażki w końcu powinny nas czegoś uczyć, a nie otwierać drogę do podejmowania złych decyzji jak to zwykle bywa. 
Oczywiście często podczas niepowodzeń ludzie po prostu upewniają się, że wybrana przez nich ścieżka okazuje się nie być jednak tym „czymś”, co oczywiście w zupełności nie jest złe.

Z autopsji mogę powiedzieć, że przypływ emocji to najgorszy doradca jaki może być. 
Kiedyś w internecie udało mi się natrafić na mądre stwierdzenie, które myślę idealnie wpasuje się w dzisiejszy temat: 
„Nie podejmuj nigdy żadnej ważnej decyzji w gniewie,
bo duma i głupota na jednym rosną drzewie.”

Co prawda oprócz samych minusów porażki mają też wiele plusów. 
Dzięki nim między innymi dowiadujemy się wiele sami o sobie. 
Widzimy siebie w niecodziennych sytuacjach dzięki czemu możemy zobaczyć do jakich zachowań jesteśmy skłonni podczas przypływu negatywnych emocji. 
Szczerze powiedziawszy sama przekonałam się na własnej skórze, że w takich podbramkowych sytuacjach najlepsza jest samotność.
Wtedy człowiek sam o sobie wiele się dowiaduje, ma szanse przemyślenia wszystkiego, a nawet i zapoznania się z samym sobą. 
Mówią, że każda porażka uczy nas tego czego nie nauczy nas zwycięstwo, myślę że jest to trafne spostrzeżenie. 
Dlatego, że człowiek, który w swoim życiu nie odnosi porażek łatwo może się stać pewnego rodzaju snobem. 
Tacy ludzie zyskują poczucie wyższości, dlatego nazywani są „ludźmi sukcesu”. 
Prawda jest taka, że człowiek, który raz czy dwa nie poniesie porażki nie nauczy się doceniać wygranej. 
Smutne, ale prawdziwe. 

Pamiętajcie porażki nie są złe o ile wyciągnięcie z nich odpowiednie wnioski. 
Nie bójcie się tez przeżywać swoich niepowodzeń, bez względu na to co powiedzą inni. 
Każdy z nas w końcu codziennie wspina się na swój mały Mount Everest, którego nikt ani nic nie jest w stanie zrozumieć. 



sobota, 14 października 2017

Alle fragen, was will ich werden? Niemand fragt mich, wer ich bin

Wygląda na to, że we wtorek minęło już równe pięć lat jak tutaj z wami jestem. 
Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia, kiedy to zleciało.
Nie dawno dopiero pojawił się pierwszy wpis na blogu, a tutaj już pięć lat. 
Oficjalnie mogę powiedzieć, że spędziłam tutaj z wami dokładnie jedną trzecią swojego życia. 
Mam jednak nadzieję, że mimo takiego stażu dalej są tutaj osoby, które stale mnie śledzą i którym nie znudziła się ta dość długa podróż. 
W takich momentach jak ten cieszę się, że mimo wielu przeciwności losu dalej tutaj jestem.      
Spełniam się i stale dążę do celu. 

Pewnie wielu z was wie jak ciężko w dzisiejszych czasach do czegoś dążyć nie mówiąc już o osiąganiu jakichkolwiek sukcesów. 
Żyjemy w czasach, w których za nim coś osiągniemy ludzie prędzej podłożą nam nogę i sprawią, że się potkniemy, aniżeli osiągniemy sukces. 

Nigdy nie podchodziłam do ludzi z dystansem, wręcz przeciwnie zawsze starałam się dużo od nich uczyć i czerpiąc przy tym jak najwięcej pozytywnych cech.
Jednak w momentach, kiedy zaczęłam do czegoś dążyć zauważyłam, że w kontaktach międzyludzkich należy być niezwykle czujnym, ponieważ, mimo że sami jesteśmy w stanie komuś pomóc, to może być wykorzystane przeciwko nam szybciej niż, nam się wydaje. 
Zauważyłam też, że podczas gdy chcemy coś osiągnąć musimy twardo stąpać po ziemi potrafiąc przy tym stawiać na swoim. 
Przyznam szczerze, że nabycie tej cechy dla mnie było dość trudne. 
Nabyć ją udało mi się niedawno. 
Kiedy czlowiek nie potrafi walczyć o swoje, wiele osób postanawia to wykorzystać na różne sposoby.
Dlatego jeśli sami zauważacie, że nie potraficie walczyć o swoje starajcie się jak najbardziej nabywać tą cechę, ponieważ bez tego bedzie wam ogromnie trudno osiągnąć cokolwiek. 
Mało tego ludzie na każdym kroku będą to wykorzystywać do tego stopnia, że będziecie w stanie się poddać bez jakiejkolwiek walki. 
Wydaje mi się, że zawsze walcząc o coś mamy wrażenie, że spełniając się w pasji dążymy do celu. 
Jest to jednak tylko połowa drogi jaką musimy pokonać do osiągnięcia sukcesu.
Ponieważ po drodze pojawia się wiele trudności, z którymi bez pewnych umiejętności psychicznych nie będziemy w stanie iść dalej. 
Sama wiem po sobie. 
Z tym, że u mnie polegało to na tym, że zawsze strasznie przejmowałam się opinią innych w tym co robię. 
Jednocześnie chciałam spełniać swoje marzenia związane z muzyką i niemieckim. 
W pewnym jednak momencie tak bardzo skupiłam się na opini innych, że jakiekolwiek marzenia związane z muzyką bezpowrotnie odpłynęły przez to, że nie potrafiłam wykazywać pewnych cech swojego charakteru. 
Z niemieckim było tak samo na szczęście z tym jednym w porę się opamiętałam.
Wydaje mi się, że dużo germaniaków na starcie musiało wysłuchać burzy krytyki.

Podczas drogi do celu na codzień towarzyszy mi wiele wartości, zresztą chyba jak każdemu człowiekowi. 
Jedną  wartość stawiam jednak najwyżej. 
Tą wartością jest posiadanie autorytetu. 
Dlaczego? 
Myślę, że posiadając dobry autorytet i wzrozując się na jego poczynaniach o wiele łatwiej jest nam obierać sobie jakieś cele i do nich dążyć. 
Co prawda ja nigdy nie miałam wielu autorytetów, ale wynikało to głównie z tego, że gdy już posiadałam ten autorytet oznaczało to, że ta osoba musiała mi bardzo zaimponować. 
Dlatego w dalszej pracy do samego końca wzorowałam się na swoich autorytetach. 
W posiadaniu autorytetu najpiękniejsze jest to, że gdy już wybieramy jakąś osobę, to patrząc na nią od razu wiemy, że będzie, to ta właściwa. 
I mimo że, najczęściej jest ona nieświadoma tego, że stanowi dla kogoś autorytet, to jej działania zawsze będą bardziej wyjątkowe od innych ludzi. 

Pamiętajcie o tym, że nie liczy się to co mówią inni.
Liczy się tylko i wyłącznie to co wy czujecie i jak, to czujecie. 
Jeżeli ktoś staje wam na drodze do osiągania sukcesu nie przejmujcie się. 
Bowiem w życiu zawsze pojawiają się przeszkody, ale liczy się tylko i wyłącznie to jak sobie z tymi przeszkodami poradzicie. 
Jeżeli potraficie stawiać na swoim i nikt nie bedzie w stanie tego w was zagiąć osiągniecie wszystkie swoje cele, które po za tym głównym pozytywnie was zaskoczą. 
Dążąc do celu nie zapominajcie także o pewnych wartościach, które w realizacji waszych planów będą niezbędne i bardzo pomocne. 
Autorytety dobierajcie kierując się głosem waszego serca ono na pewno was nie zawiedzie. 
Jeśli już wybieracie swój autorytet nie ważne jest, czy znacie go miesiąc, dwa lata albo jeden dzień. Ważne żebyście to wy czuli, że to będzie na pewno ten właściwy.

Kiedy już go wybierzecie zobaczycie, że jest to taki wasz osobisty anioł dzięki, któremu pewnych wartości nigdy nie zatracicie. 

środa, 20 września 2017

Menschen gehen so dahin und Dinge schwinden mit der Zeit.

Wrzesień niedługo się kończy, a ja trochę się opuściłam w pisaniu.
Mam jednak nadzieję, że powoli ta cała bieganina ze szkołą się skończy.
Zazwyczaj wrzesień jest najbardziej przełomowy pełno zmian no i nowych przyzwyczajeń.
Mimo że mija dopiero trzeci tydzień nauki ja sama mam już wrażenie jakbym do szkoły chodziła co najmniej przez pół roku.
Nawał nauki no i oczywiście cudowna deszczowa pogoda nie pomaga zachowywać pozytywnego nastawienia.
Podczas tego całego zamieszania kompletnie zapomniałam o tym, że już w październiku minie pięć lat jak tu dla was tworzę,
Szczerze mogę powiedzieć, że blog to przynajmniej jedna trzecia mojego życia.
Jak na moment, w którym zaczynałam z blogiem można powiedzieć, że byłam jeszcze tak naprawdę takim brzdącem bez jakiegokolwiek poglądu, ale może to i dobrze.
Ponieważ przez te pięć lat blog, tak samo jak ja, zmieniał się nieustannie.
Na dłuższą metę wydaje mi się, że było to dobre bo przynajmniej nie wkradała się tu pewnego rodzaju monotonia tylko na wszystko rzucałam świeże spojrzenie.
I właśnie w taki sposób ten blog stał się moim pozytywnym uzależnieniem co prawda nie wiem jeszcze na jak długo, ale ciągle jestem dobrej myśli.

Wydaję mi się, że każdy z nas ma kogoś bliskiego swojemu sercu, albo przynajmniej kogoś z kim w jakikolwiek sposób może porozmawiać.
Myślę, że mimo to przynajmniej chociaż raz mieliście momenty w swoim życiu, w których myśleliście, że wszystko obraca się przeciwko wam i tak naprawdę nikt was nie rozumie albo sprawia, że w tej relacji czujecie się samotni.
Ale przecież niby każdy z nas jest człowiekiem, dlaczego więc między ludźmi dochodzi do takich zgrzytów?
Dlaczego ranimy, mimo że sami zranieni nie chcielibyśmy zostać?
Dlaczego potrafimy pałać ogromną nienawiścią do drugiej osoby?
Ostatnio usłyszałam zdanie: "Warto mówić o swoich problemach, ponieważ nikogo łącznie z przyjaciółmi one nie interesują."
W tym momencie wszystko się we mnie troszkę zagotowało.
Ponieważ to trochę wynikało by z obłudy, w której teoretycznie każdy z nas by żył.
W końcu żylibyśmy tak zwyczajnie sami dla siebie?
Podczas kiedy każdy by każdego okłamywał.
To mi się trochę nie kalkuluje.

Niby nic nie dzieje się przypadkiem.
Jeśli tak to ludzi, których spotykamy przypadkowo, czy relacje, które tworzymy tak naprawdę nie są przypadkowe tylko dzieją się z jakiegoś konkretnego powodu.
Wydaje mi się, że mimo wszystko w relacjach międzyludzkich ciągle panuje pewnego rodzaju chaos.
Ponieważ jak mówią ponadczasowe słowa pewnego wiersza:

"My z drugiej połowy XX wieku 
rozbijający atomy 
zdobywcy księżyca 
wstydzimy się 
miękkich gestów 
czułych spojrzeń 
ciepłych uśmiechów."

Ludzie nieustannie żyjąc w różnego rodzaju relacjach nie do końca wydaję mi się potrafią otwierać siebie na innych w stu procentach. 
Ciągle w kontaktach międzyludzkich istnieje pewnego rodzaju niepewność, a może i nawet strach przed stratą, czy odrzuceniem. 
Wydaje mi się, że jest to zupełnie niepotrzebne, ponieważ jeśli relacje są prawdziwe nie powinniśmy mieć żadnych powodów do zmartwień. 
Pamiętajcie jednak, że tyle ile od siebie dajecie tyle do was wraca, a to w jaki sposób postępujecie z innymi wraca ze zdwojoną siłą.
Pamiętajcie, że jeśli w relacjach wymagacie od innych nie dając nic w zamian to już w jakiś sposób swoje relacje skazujecie na porażkę.