czwartek, 3 maja 2018

"Cier­pienie spra­wia, że sta­jemy się trwal­si, sil­niej­si i od­porniej­si na ból psychiczny. Ale jeśli za dużo cier­pi­my sta­jemy się bez­względni i zbyt od­porni na uczu­cia innych. "

Nieustannie zaskakuje mnie to jaką moc potrafią mieć słowa rzucane przez ludzi.
Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że to właśnie słowa mają ogromną moc.
Udowodniono, że słowami można bardziej zranić niż przemocą fizyczną.
Dlaczego?
Ponieważ jak wiadomo słownie stosujemy przemoc psychiczną, która jest bardziej bolesna niż fizyczne zadanie ciosu.
Zatem, dlaczego dalej nie zdajemy sobie sprawy ze szkód jakie możemy wyrządzić drugiej osobie samymi słowami.
Często wydaje nam się, że ludzie dzielą się na tych bardziej lub mniej odpornych psychicznie.
Wydaję mi się, że jednak to nie do końca wygląda tak jak powinno.
Z autopsji wiem, że Ci "odporni psychicznie" też przeżywają.
Czasami nawet bardziej.
Zwykle tak bywa, że jeżeli usłyszymy coś nie miłego, ciągle to analizujemy.
Zastanawiamy się, gdzie popełniliśmy błąd.
I o ile robimy to z rozsądkiem, to rzecz ludzka.
Gorzej, kiedy dajemy temu całkowicie zawładnąć naszemu życiu.
Wtedy już powoli zmierzamy ku autodestrukcji.
Dlatego jeśli już coś analizujemy powinniśmy robić to z głową.
Psychika ludzka to wciąż pod wieloma względami jedna wielka zagadka.
Jednak zabawne jest to, że jako ludzie potrafimy wykorzystywać broń, od której sami możemy zginąć.
Dlaczego, więc ranimy jeśli nie chcemy być zranieni?
Wielu z was może powiedzieć, że często to taka reakcja obronna przed światem.
A może też, w niektórych przypadkach przejaw czystej hipokryzji?
W końcu nie każdy człowiek na tej ziemi, czeka na to żeby nas zranić.
A jeśli od początku przyjmiemy postawę "ranie żeby nie zostać zranionym".
To tak naprawdę wpłyniemy tylko i wyłącznie na swoją niekorzyść.
Zamykając się na świat i widząc tylko jego złe strony nigdy nie dojdziemy do tego żeby być szczęśliwymi.
Dlatego też z takim podejściem, kiedy będziemy ranić tylko, dlatego żeby nie ucierpieć stracimy być może bardzo wartościowe osoby w swoim życiu.
Skupiając się tylko na tych, którzy nas zranili.
No, ale spójrzmy na to logicznie.
Skoro ktoś nas ranił to znaczy, że nie był wart naszej uwagi.
Albo po prostu sporne charaktery, które każde swoje zachowanie odbierały w sposób raniący.
Kiedy być może taki nie był, bo często bywa i tak.
Więc, czy nie jest łatwiej odrzucić takie osoby na bok?
Powiedzieć okej to już przeszłość idę dalej.
Na początku zawsze jest ciężko, ale to my jako ludzie stworzeni jesteśmy żeby walczyć.
I stawiać czoła wszelkim przeszkodą.
Mówi się, że poeci żyją tylko w czasie przeszłym lub przyszłym nigdy w teraźniejszym.
Idąc tym tokiem rozumowania trzy czwarte polaków to poeci.
Myślę, że jako ludzie powinniśmy się nauczyć nie działać na własną szkodę.
Im więcej toksycznych myśli człowiek odrzuca tym lepiej dla niego.




sobota, 17 marca 2018

„Większość rzeczy na tym świecie stworzona została przez ludzi, którzy wytrwali, kiedy zdawało się, że nie ma już nadziei."

Gdybym zadała Ci pytanie o to co Cię  porusza w życiu potrafiłbyś/potrafiłabyś odpowiedzieć? 
Wydaje mi się, że tak. 
Może nawet byłyby to standardowe odpowiedzi takie jak praca, szkoła, pieniądze, dom czy rodzina. 
Ale wszystkich nas łączyło by to, że mamy cel. 
Swój własny cel, który jest powodem do tego, żeby rano wstać z łóżka i przeżyć dzień tak jak należy. 
Dzisiaj chciałabym wam uzmysłowić, że cele w naszym życiu są niezmiernie ważne i nie należy ich porzucać. 
To one nadają naszemu życiu sens. 
I należy do nich dążyć.
Sama zdałam sobie z tego sprawę dość nie dawno.

Zawsze miałam wiele celów i ciągle coś chciałam realizować. 
Jednak w pierwszej klasie gimnazjum pojawił się jeden przewodni cel - język niemiecki.
Nie powiem, że się wtedy nie podziało, bo wszystko zaczęło się zmieniać.
I nagle z kilkunastu rzeczy naraz obrałam jeden główny cel.

Niby mówią, że początki nigdy nie są proste, a u mnie właśnie jakoś były. 
Dopiero niedawno tak naprawdę  pojawiły się schody. 
Wiecie początki ciągła motywacja, zapał i chęci mimo drobnych załamań. 
Ale zawsze wstawałam rano z myślą: „Kurczę to naprawdę jest coś co chce robić”. 
I zawsze tydzień toczył się od niemieckiego do niemieckiego.
To był taki niesamowity czas wyczekiwań, bo zawsze wiedziałam, że dzień niemieckiego to będzie dobry dzień. 

W końcu obrałam sobie za cel olimpiadę z niemieckiego. 
I mimo, że byłam bardzo narwana wstrzymałam się czekając, na nią trzy lata. 
Żeby mieć taką pewność, że naprawdę się uda. 
W końcu minęły trzy lata i zbliżał się ten oczekiwany listopad.
Na tapecie tylko niemiecki dzień noc, dzień, noc i tak w kółko.
Nieprzespane noce, przerabianie zagadnień po kilka razy. 
W końcu noc przed konkursem ostatnie powtórki. 
No i nastaje dzień konkursu, który zupełnie wam nie sprzyja.
Najpierw w ten jeden, jedyny dzień zasypiacie.
Potem jak już lecicie na autobus on nie przyjeżdża. 
Postanawiacie biec na inny przystanek i inny autobus, przyjeżdża spóźniony.
Potem ledwo wbiegacie do szkoły w ostatnim momencie i w głowie tylko za 45 minut konkurs, a od rana wszystko jest na nie. 
W końcu konkurs. 
Usiadłam napisałam, nie sprawił mi on większych trudności, bo czułam jakbym pisała po prostu jakiś ważniejszy i trochę trudniejszy sprawdzian. 
Ale w głowie miałam przecież wykułam...
W końcu wyniki, które zmieniają wszystko.
Macie wrażenie, że jednak to nie był wasz dzień i się nie udało, ale wciąż nie tracicie nadziei, a jednak okazuje się ona zgubna. 
Jeden mały szczegół zaważa na waszej przegranej. 
Pamietam, że w tamtym momencie zmieniło się dla mnie postrzeganie niemieckiego. 
W oczach innych to był tylko zwykły konkurs. 
W moich trzy lata ciągłych starań i dążeń.
No i kilka miesięcy wyjętych z życiorysu. 
I mimo że byłam blisko czułam niedosyt, i żal do siebie. 
Miałam wrażenie, że mogłam bardziej, więcej, dłużej. 
Nagle ogarnęła mnie jakaś niechęć. 
Niemiecki, który był zawsze przyjemnością i celem stał się przymusem. 
I tak to trwało do niedawna dopóki nie uświadomiłam sobie jednego. 
Skoro tyle poświęciłam i nie załamywałam się jakoś bardzo przy porażkach, to dlaczego ta jedna musiała na tym zaważyć? 
I teraz nagle wszystko miało runąć? 
Cel, który mnie napędzał przez tyle czasu, miałam porzucić od tak? 
Trochę mi zajęło zrozumienie tego. 

Pewnie teraz pomyślicie co tak naprawdę chce wam przekazać? 
To proste! 
Dążąc do celu, nie porzucajcie go w momencie, kiedy napotka was jakaś trudność, czy przeszkoda. 
Wszelkie utrudnienia są właśnie po to, żeby przypominać nam co nas porusza. 
One pokazują nam, że jeżeli potrafimy pokonywać wszelkie przeciwności jesteśmy odpowiednimi ludźmi na odpowiednich miejscach. 
Bo tak naprawdę co by było, gdyby ciagle nam się udawało? 
Byłoby nudno czyż nie? 
Nie moglibyśmy się sprawdzać w tym co robimy, bo nie podejmowalibyśmy żadnych wyzwań.
Myślę, że gdybym tego w porę nie zrozumiała straciłabym coś w czym zawsze czułam się prawdziwie. 
Dlatego pamiętajcie jedno.
Nigdy nie porzucajcie swoich celów, kiedy pojawiają się schody. 
W końcu to jest coś co was napędza, coś co daje wam powód codziennie rano, żeby wstać.

I nie ważne co to jest w każdym przypadku, jest tak samo ważne.

niedziela, 18 lutego 2018

„Szukam świata, w którym człowiek człowiekowi człowiekiem”

Hipokryzja...
Choroba XXI wieku? 
Zdecydowanie tak!
Do pewnego momentu mojego życia wydawało mi się, że ludzie to istoty, które są dla siebie przyjazne.
Szybko jednak przekonałam się, że w dzisiejszych czasach nie brakuje obłudy, hipokryzji, ogólnego zakłamania i braku zrozumienia drugiego człowieka.
Ale tak naprawdę jaki w tym sens? 
Jaki jest sens w takich zachowaniach? 
W udawaniu przyjaźni czy miłości?
Jednego dnia jesteś przyjacielem ktoś uważa Cię za najważniejszego, 
tylko po to żeby następnego dnia odejść bez pożegnania. 
Ktoś daje Ci nadzieje w miłości tylko po to żeby zaraz ją zabić.
I jak to jest?
Ludzie grają na uczuciach innych ludzi.
Zabijają  ich cele, marzenia i zbudowany ład.
Nie zważają na uczucia innych.
Ale gdyby tak postawić się na miejscu drugiego człowieka?
Czy chcieli by przechodzić przez to w co wpędzają innych ludzi?
Nie sądzę.
Większość hipokrytów cierpi na zwyczajny brak empatii wobec drugiego człowieka.
Dlatego najłatwiej jest wykorzystać drugą osobę i jej uczucia.
Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież jako ludzie sami pakujemy się w takie relacje.
Owszem, ale tak naprawdę kto z nas jest w stanie przewidziećna początku to, że ktoś postanowi wykorzystać nas dla własnych korzyści?
Prawda jest taka, że ludzie w dzisiejszych czasach, w większości nie wyznają żadnych wartości.
Człowiek, człowieka traktuje przedmiotowo.
A jedynyną wartością dla nas nie są uczucia lecz materializm.
Ale, czy w życiu chodzi o to by wyzbywać się wszelkich wartości, czy do tego dąży świat? 

      „Szukam świata,
w którym jedna jaskółka 
czyni wiosnę,
gdzie szewc 
chodzi w butach,
gdzie jak cię widzą 
to dzień dobry,
szukam świata, 
w którym 
człowiek człowiekowi 
człowiekiem”






piątek, 9 lutego 2018

O powietrzu i projekcie edukacyjnym!

Kochani!
Dzisiaj troszkę w innym kontekście, ale za to równie ważnym!
Zastanawiam się ilu z was czytających ten wpis jest świadomym powietrza, którym oddycha.
Obawiam się, że wciąż niewielu..
Nie od dziś w mediach i nie tylko pojawia się temat smogu.
Który jednak przez wielu dalej jest niestety ignorowany.
Wiele osób wychodzi z założenia, że całe życie oddychają takim powietrzem i nic im nie jest.
Pozory jednak mylą.
Zacznijmy od początku.
Co to w ogóle jest smog?
Smog  to nic innego jak mgła zawierająca zanieczyszczenia pochodzące z powietrza atmosferycznego głównie pyły i gazy pochodzące ze spalania węgla w piecach, spalin samochodowych oraz zakładów przemysłowych.

Wyróżniamy dwie odmiany smogu:

  •  Smog klasyczny występujący od listopada do lutego. Do jego powstawania przyczyniają się między innymi: tlenek siarki (IV), pył zawieszony i w   mniejszym stopniu tlenki azotu i tlenek węgla
  • Smog fotochemiczny występujący najczęściej w miesiącach letnich. Spowodowany tlenkami azotów i węglowodorów pochodzących głównie z samochodów.
Jakie są zatem przyczyny powstawania smogu?
  • Emisja szkodliwych pyłów i gazów powstałych w wyniku nieefektywnego spalania paliw (węgla kamiennego, węgla drzewnego, benzyny, oleju napędowego)
  • Emisja kotłowni lokalnych oraz palenisk indywidualnych.
  • Emisja komunikacyjna
Wpływ krótkotrwałego kontaktu ze smogiem na zdrowie: 
  • Zapalenie spojówek 
  • Zapalenie krtani 
  • Zapalenie tchawicy
  • Stany zapalne płuc 
  • Zmęczenie 
  • Spadek tolerancji wysiłku 
Wpływ długotrwałego kontaktu ze smogiem na zdrowie:
  • Rak płuc
  • Rak zatok
  • Rozwijające się nowotwory jamy ustnej, gardła i krtani oraz przełyku
  • Choroba niedokrwienna serca
  • Nadciśnienie tętnicze 
  • Zaburzenie rytmu serca
Można by tak wymieniać w nieskończoność, ale czy to coś da?
Czy te wszystkie powody nam ludziom nie dają do myślenia?
To, że skutki zanieczyszczonego powietrza nie ujawniają się od razu, to jak możecie przeczytać wyżej po kilku latach niosą one za sobą wysokie konsekwencje.
Wielu z was może, to wszystko wydawać się niczym, ale ja sama uważam, że problem jest duży i należy mówić o nim głośno.
Dlatego pamiętajcie każdy wasz ruch wpływa na to w jakim środowisku żyjemy i czym oddychamy.

Jak, więc zapobiegać smogowi?
  • Aby zmniejszyć ryzyko występowania smogu, powinniśmy popularyzować publiczne środki transportu takie jak autobusy, metra, tramwaje, czy rowery miejskie. 
  • Zwiększać występowanie zielonych obszarów w miastach 
  • Ograniczać ruch kołowy w centrach miast 
  • Stosować nowoczesne technologie w przemyśle 
  • Zmienić standardy piecyków spalających węgiel w domostwach lub wybrać alternatywne, ekologiczne formy ich ogrzewania.
Jak stawać się bardziej świadomym zanieczyszczeń, które występują w moim obszarze? 
To proste! 
Stan powietrza w swojej okolicy możesz łatwo sprawdzić dzięki internetowej mapie klikając w link: https://airly.eu/pl/

Jako, że w mojej szkole prowadzony jest projekt edukacyjny dotyczący powietrza w całej Polsce zwracam się do każdego z was, z prośbą o wypełnienie tej krótkiej ankiety: https://docs.google.com/forms/d/e/1FAIpQLSc6XV8y6wAcYYda6M-EPrSIeBcIFkZXH-gxdTp_KmlMiSVAkg/viewform?c=0&w=1
Dla was to tylko chwila, a dla każdego nas to świadomość jakości powietrza w otoczeniu, w którym żyjemy!



niedziela, 4 lutego 2018

„Wsiąść do pociągu byle jakiego..”

Myślę, że w życiu każdego człowieka pojawia się chwila, w której potrzebuje się tak porządnie oderwać od rzeczywistości. 
Moment, w którym wszystkie smutki i zmartwienia na chwilę stają się nie ważne.
Kiedy zostajemy sam na sam ze sobą. 
Zapewne w życiu codziennym mało jest takich okazji, ale kiedy już się zdarzają powinniśmy z nich korzystać. 
Czasami mała rzecz taka jak samotny spacer, czy chwila z muzyką w czterech ścianach potrafi zdziałać cuda.

Sama dzisiaj mam okazję pisać do was „na świeżo”, można nawet powiedzieć, że z drogi, ponieważ nie dawno wróciłam i od razu postanowiłam skleić pare zdań dla was. 
Tydzień temu wyjeżdżając z Jaworzna miałam żelazne postanowienie „bez względu na wszystko, wyłączasz się i przez ten tydzień totalnie odmóżdżasz”.
I jak postanowiłam tak zrobiłam. 
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że totalny luz psychiczny potrafi tak dobrze wpływać na człowieka.
Wiecie jak to jest, kiedy już wyjeżdżacie wszystko zostaje gdzieś daleko za wami.
W tym momencie zdajecie sobie sprawę, że za chwile czeka was nowa rzeczywistość, czas tylko i wyłącznie dla was. 
Wszystkie smutki, zmartwienia i problemy zostają daleko za wami.
A jedyne co wy widzicie to horyzont, który zanika gdzieś daleko, ale przecież przed wami pojawia się nowy kto wie, czy nie lepszy? 
I mimo że gdy wracacie pozornie wszystko jest takie samo, to właśnie wy macie moc do tego żeby, to zmieniać. 
Wychodzę z założenia, że każdy człowiek uczy się na błędach i jeśli się do nich poczuwa, i wyciąga wnioski to czemu ma nie mieć szansy ich naprawić? 
Jak dla mnie liczy się tylko tu i teraz.
Po co żyć wczoraj skoro to już przeszłość, na którą nikt z nas nie ma wpływu? 
Mamy wpływ tylko i wyłącznie na to co się właśnie dzieje, i na to co się dopiero stanie.
Fakt, że jako ludzie w naturze mamy to, że rozpamiętujemy niektóre wydarzenia z życia i zadajemy sobie pytanie, dlaczego? 
Widzę to sama po sobie. 
Gdy tydzień temu w niedziele wyjeżdżałam, po nieprzespanej nocy zadawałam sobie tysiąc pytań i nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego  będąc istotą myślącą robię tak, a nie inaczej.
Ale kiedy już wyjechałam zrozumiałam, że zastanawiając się nad przeszłością stracę kontrole nad teraźniejszością. 

Gdy już się wyrwałam pomyślałam, że dobrze będzie  mieć świeży start, kiedy wrócę.
A jak mogłam tego dokonać? 
Tylko i wyłącznie dzięki zmianom.
Ludzie bardzo często boją się zmian. 
Obawiają się, że zmiany w jakiś sposób źle wpłyną na ich życie.
Ale czy mowa tu o wielkich zmianach? 
Czasami potrzeba niewielkich zmian do tego żeby czuć  się lepiej.
Ostatnio szperając w internecie natknęłam się na pewne zdanie wypowiedziane przez Coco Chanel: „Kiedy kobieta obcina swoje włosy, wkrótce zmieni swoje życie”. 
Teoretycznie może się to wydawać zabawne, ale jakby dłużej nad tym pomyśleć, to przecież tak właśnie jest.
Przynajmniej u kobiet.

Zazwyczaj zmiana włosów idzie w parze ze zmianą w życiu. 

sobota, 27 stycznia 2018

Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.

Czasami wydaje mi się, że nasze życie to pasmo nieprzewidywalnych zdarzeń, których w żaden sposób nie jesteśmy w stanie zaplanować ani w racjonalny sposób wytłumaczyć.
Niby ludzie mówią „jesteś panem swojego losu”, ale tak naprawdę w jakim procencie? 
Chyba bardzo niewielkim. 
Bowiem w naszym życiu w niewielkim stopniu jesteśmy sprawcami zdarzeń. 
Sama zrozumiałam to całkowicie niedawno na przykładzie kontaktów międzyludzkich. 
Wcześniej wydawało mi się, że na wszystko co dzieje się w moim życiu mam wpływ.
Po czasie jednak odniosłam wrażenie, że chyba jednak nie do końca. 

Wciąż zaskakuje mnie to jak łatwo ludzie potrafią w ludziach wzbudzać zaufanie. 
Tylko po to żeby za parę dni je kompletnie zawieść..
Ale, czy w tym leży ludzka natura? 
Czy obietnica o dyskrecji złożona z obydwóch stron nie wystarcza?
Czy właśnie o to nam chodzi?
Może jako ludzie powinniśmy stawać się dużo bardziej ostrożni do innych? 
A może po prostu czasami powinniśmy stawać ponad wszystko, otwierać oczy na to co najważniejsze? 

Wiecie co zawsze zastanawiało mnie jedno, dlaczego ludzie nie zauważają tego co zazwyczaj jest oczywiste?
Czasami nie chcąc mowić czegoś wprost naprowadzamy ludzi na to w różny sposób, dając im różne znaki.
Tak jest po prostu łatwiej, kiedy sami potrafią się domyślić.
Niż kiedy tego nie robią. 
A może domyślają się tylko nie chcą tego do siebie dopuścić? 
Może to w jakiś sposób psuje ich poukładane życie? 
Często wychodzimy z założenia, że lepiej, gdy we wszystkim cierpi jedna osoba. 
Ale czy to do końca jest takie dobre?
Nie wydaje mi się, ponieważ czasami jedna osoba potrafi cierpieć o wiele mocniej i bardziej przez to, żeby nam się lepiej żyło.
W ten sposób wydaje mi się, że rodzą się w nas egoiści. 
Boimy się tego, że nasz ład zostanie zburzony. 
Nie zwracając uwagi na to, że ład kogoś innego został już dawno zniszczony.

Ludzie mają dziwny zwyczaj przeczenia samym sobie oraz nie dopuszczania do siebie prawdy.
Wolimy żyć w wyimaginowanym świecie, ponieważ tak jest nam łatwiej. 
Ale, czy rzeczywistość pokrywa się z tym wyimaginowanym światem? 
Ciagle nam mało zawsze chcemy więcej i więcej.
Nie doceniamy tego co leży obok nas. 
Pozostajemy ślepi na gesty i uczucia. 
Karmimy się wszystkim co piękne i najlepsze, ale życie przecież pisze różne scenariusze.




poniedziałek, 27 listopada 2017

Cza­sami stacza­my ta­kie bit­wy, gdzie zwy­cięstwo jest równoz­naczne z po­rażką.

Ostatni tydzień listopada przed nami, dlatego też przyszedł czas na nowy wpis! 
Na pewno znacie to uczucie, kiedy wam na czymś bardzo mocno zależy.
Jeśli wkładacie siebie w stu procentach w coś na pewno nie dopuszczacie myśli, że może wam się to nie udać.
Jednak jeśli przychodzi porażka niektórzy po prostu ją przyjmują, a inni przez dłuższy czas nie potrafią się z nią pogodzić. 
Dlatego też zaczyna się kalkulacja co zrobiło się źle albo też i czego się nie zrobiło. 
Zostaje w nas pewnego rodzaju niedosyt. 


Z każdą porażką jest nam jako ludziom trudno się pogodzić jednak kiedy jest najtrudniej? 
Myślę, że w momencie kiedy poświęcimy na coś większą część swojego życia, wkładamy w to całe sto procent siebie, a na samym końcu jest to nic nie warte. 
Zazwyczaj zwykli ludzie, którzy nie doświadczają w swoim życiu takich momentów nie są w stanie zrozumieć, dlaczego dla innych jest to takie ważne. 
Często myślą o co chodzi przecież to taki drobny szczegół, którym inni potrafią się załamać. 
Otóż punkt widzenia zależy od punktu siedzenia taka prawda. 
W takich przypadkach, jak z uczuciami, dla każdego jego chociażby najmniejsza porażka zawsze jest jednak porażką, której nikt ani nic nie jest w stanie zrozumieć. 
Jednak wiecie jaki jest najlepszy przepis na radzenie sobie z nią?
Wyciąganie z niej wniosków. 
Wiem to banalne, ale jakże przydatne. 
W końcu jeśli raz się nam nie powiedzie w przyszłości dążąc do czegoś będziemy wiedzieć co poprawić, jak lepiej postąpić. 
Najgorszą z możliwych rzeczy jest załamanie się. 
Dlaczego? 
Człowiek pod wpływem emocji może podejmować różne często złe decyzje, a przecież nie o to tutaj chodzi. 
Porażki w końcu powinny nas czegoś uczyć, a nie otwierać drogę do podejmowania złych decyzji jak to zwykle bywa. 
Oczywiście często podczas niepowodzeń ludzie po prostu upewniają się, że wybrana przez nich ścieżka okazuje się nie być jednak tym „czymś”, co oczywiście w zupełności nie jest złe.

Z autopsji mogę powiedzieć, że przypływ emocji to najgorszy doradca jaki może być. 
Kiedyś w internecie udało mi się natrafić na mądre stwierdzenie, które myślę idealnie wpasuje się w dzisiejszy temat: 
„Nie podejmuj nigdy żadnej ważnej decyzji w gniewie,
bo duma i głupota na jednym rosną drzewie.”

Co prawda oprócz samych minusów porażki mają też wiele plusów. 
Dzięki nim między innymi dowiadujemy się wiele sami o sobie. 
Widzimy siebie w niecodziennych sytuacjach dzięki czemu możemy zobaczyć do jakich zachowań jesteśmy skłonni podczas przypływu negatywnych emocji. 
Szczerze powiedziawszy sama przekonałam się na własnej skórze, że w takich podbramkowych sytuacjach najlepsza jest samotność.
Wtedy człowiek sam o sobie wiele się dowiaduje, ma szanse przemyślenia wszystkiego, a nawet i zapoznania się z samym sobą. 
Mówią, że każda porażka uczy nas tego czego nie nauczy nas zwycięstwo, myślę że jest to trafne spostrzeżenie. 
Dlatego, że człowiek, który w swoim życiu nie odnosi porażek łatwo może się stać pewnego rodzaju snobem. 
Tacy ludzie zyskują poczucie wyższości, dlatego nazywani są „ludźmi sukcesu”. 
Prawda jest taka, że człowiek, który raz czy dwa nie poniesie porażki nie nauczy się doceniać wygranej. 
Smutne, ale prawdziwe. 

Pamiętajcie porażki nie są złe o ile wyciągnięcie z nich odpowiednie wnioski. 
Nie bójcie się tez przeżywać swoich niepowodzeń, bez względu na to co powiedzą inni. 
Każdy z nas w końcu codziennie wspina się na swój mały Mount Everest, którego nikt ani nic nie jest w stanie zrozumieć.