niedziela, 22 lipca 2018

Kiedy zmienia się światło, zmienia się kolor. Inaczej mówiąc-zmieniając po­dejście, zmieniają się efekty.

Można powiedzieć, że wszystko w naszym życiu zależy od podejścia.
To jakie masz podejście rzutuje na to jakie jest twoje życie oraz na to co w nim osiągasz.
Ale czy kiedy życie staje na głowie łatwo jest mieć dobre podejście?
Czy kiedy cele, do których dążymy zawodzą odpowiednie podejście jest ważne?
Często może nam się wydawać, że wszystko zależy od naszego podejścia i w zasadzie w większym stopniu to prawda, jednak nie do końca. 
Dlaczego? 
Otóż, dlatego że trudno jest mieć dobre podejście jeśli wszyscy wokół nas podejście mają złe.
Powiem wam, że kiedyś nie przywiązywałam zbyt dużej wagi do podejścia.
Uważałam, że ono jest albo go nie ma.
Jednak z czasem zauważyłam, że jeśli do czegoś dążę podejście liczy się i to bardzo.
I zrozumiałam, że nie można tego ignorować.
To tak jak z prowadzeniem bloga.
Jeśli masz do tego dobre podejście i jest to naprawdę bardzo ważne w twoim życiu  tworzysz wpisy, które coś znaczą dla Ciebie i innych.
Jeśli jednak widzisz w tym szanse na zysk, twój blog zaczyna być sztuczny przez co i ludzie się od Ciebie odwracają.
Każdy człowiek tak naprawdę swoje podejście zaczyna kształtować w szkole. 
Może wydać wam się to dziwne, ale tak właśnie jest.
Ale spójrzmy na to z innej perspektywy.
To częściej podejście nauczyciela zależy od podejścia ucznia do przedmiotu. 
I do jego decyzji związanych z dalszym życiem jak i przyszłym zawodem.
Nie oszukujmy się, że jest inaczej.
Jak to mówią punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Sama jestem na to czystym przykładem.
Wiecie dlaczego? 
Otóż gdyby pare lat wcześniej ktoś powiedział mi: „niemiecki stanie się twoją pasją”.
To pewnie wyśmiałabym go i powiedziała, że się myli.
Ponieważ kiedyś niemiecki nie był niczym nadzwyczajnym w moim życiu po prostu był bo był, a też nie oszukujmy się bo akurat godzin niemieckiego w szkołach jest tak mało, że ciężko by kogoś szczególnie zainteresował.
Wszystko się u mnie jednak zmieniło kiedy przyszłam do gimnazjum.
Dosłownie jakby zmiana o sto osiemdziesiąt stopni.
Nagle lekcje niemieckiego dla mnie stały się tak bardzo ciekawe, że chciałam go chłonąć i chłonąć.
Zwłaszcza kiedy widziałam, że osoba, która przekazuje nam tą wiedzę tym językiem żyje jak niczym innym.
Wiecie to motywuje.
Mnie zmotywowało do tego stopnia, że przy zapale mojego nauczyciela i dwuletniej współpracy z nim udało mi się nadrobić kilka lat, które tak naprawdę straciłam, wcześniej nie przywiązując do tego większej wagi.
Podobnie miałam z fizyką.
Wiecie przychodząc do gimnazjum myślałam o co w ogóle chodzi jaka fizyka? Kolejny odłam matematyki?
Dla kogoś kto tak jak ja zawsze bardziej wolał pisać i interpretować puszczając przy tym wodze wyobraźni. 
Kolejny przedmiot budowany na matematyce to była jakaś porażka na serio.
Jednak zdarzyło mi się przez trzy lata współpracować z tak wspaniałym człowiekiem, że fizyka stała się moją drugą pasją, mimo że nigdy nie wyobrażałam sobie, że będę z tym wiązała jakąkolwiek przyszłość.
Jednak najważniejsze w tym wszystkim było podejście i moje i osób, które potrafiły mnie tym zainteresować.
No i oczywiście do tego wszystkiego doszła ciężka praca, bez której nie wyobrażam sobie odnoszenia jakichkolwiek sukcesów.
W tym wszystkim też najbardziej doceniam takie osoby, które mimo wszelkich przeciwności potrafią we współpracy z innymi ciągle zachowywać dobre podejście no i cierpliwość.
Czy to w szkole, czy w pracy.
Sama mam tak, że bardzo lubię do czegoś dążyć, ale często współpraca ze mną bywa bardzo ciężka.
Dlatego tak wiele w nas zależy też od podejścia innych ludzi do nas, czy też do tego co robimy.
Same chęci nie wystarczą bo jak to mówią dobrymi chęciami piekło wybrukowane.
Chociaż często mam wrażenie, że u mnie podejście zwykle działa na odwrót, może przez to tak kocham niemiecki. :D 
Jednak jak zmienić w sobie podejście, kiedy wszystko jest na nie? 
Wydaje mi się, że najłatwiej znaleźć w tej zmianie jakiś cel.
Chociażby najmniejszy taki, który przyniesie efekt i będzie nas napędzał.
Tak jak napisałam wyżej same chęci nie wystarczą.
Wiecie dlaczego?
Sama miałam zawsze chęci do nauki angielskiego, jednak nigdy jakoś zbytnio nie miałam do niego dobrego podejścia nie wiem, czy przez to, że mi nie wchodził, czy to jakieś uprzedzenie przez to, że tak weszłam w ten niemiecki.
Wszelkie moje próby nauki tego języka na starcie były porażką.
Sama teraz, gdy patrzę wstecz widzę, że współpraca ze mną przy tym języku nie była prosta bo jak się zaparłam, że go nie lubię tak nie rusz nie tykaj.
Mogłam się uczyć i właściwie chciałam, ale nie przynosiło to żadnych efektów.
I tak naprawdę, gdyby nie podejście nauczyciela, który przez dwa lata potrafił zmienić moje podejście, myślę, że wciąż tkwiłabym w miejscu powtarzając jak bardzo nie nawidzę tego języka.
A jednak się udało.
Co najlepsze okazało się, że nie taki „diabeł” straszny. 
Dlatego pamiętajcie, że kluczem do sukcesu oprócz ciężkiej pracy jest podejście, bez którego nie jesteście wstanie dużo zrobić.
Pamiętajcie także podczas swoich działań, że może znajdujecie się w takim momencie swojego życia, w którym wasze podejście, czy to w pracy, czy szkole rzutuje na podejście innych.

Zatem jak sobie pościelisz tak się wyśpisz. 

poniedziałek, 16 lipca 2018

Nowy start?


Nowy rozdział w życiu to właściwie podstawa.
Mówią, że coś się kończy, a coś zaczyna.
Często wcześniej, często później.
Jednak są w życiu takie chwile, dla których warto żyć.
I których koniec boli.
Do niektórych końców musimy dojrzeć, niektóre przychodzą samoistnie. 
Wiecie w zasadzie na własnym przykładzie przyznam wam szczerze, że często ciężko otworzyć nowy rozdział w życiu.
Wydarzenia, które nas kształtują pozostawiają gdzieś w sobie naszą wdzięczność.
Przez co trudniej o nowy start.
Dam wam może banalny przykład, ale za to jak ważny dla mnie.
Trzy lata temu przyszłam do nowej szkoły i poznałam naprawdę wspaniałą grupę młodych ludzi będących ze mną w klasie, której przez trzy lata przewodził najwspanialszy człowiek na całym świecie. 
I wiecie jak to bywa w szkole.
Często po drodze jest pełno dram i niepotrzebnych spięć. 
Bywa, że z nerwów, czy po prostu zwykła mieszanka charakterów.
I właściwie idąc do zwykłej małej szkoły nie spodziewałam się, że poznam klasę, z którą staniemy się jednością. 
I to bardzo zgraną jednością.
Kiedy już coś trwa często nie przywiązujemy wagi do czasu, który nam ucieka.
Teraz nim się obejrzałam minęły trzy lata i każdy z nas poszedł w inną stronę.
Niby mówią na to „start w dorosłość”.
Wybory dalszej ścieżki życiowej jak i budowa swojej przyszłości.
Mimo tego gdy teraz podczas wakacji utrzymuje kontakt z osobami z klasy w rozmowie, jak wszystko na spokojnie kalkulujemy to tak naprawdę nie jest to możliwe, że już, że teraz, że tak szybko.
I nagle uświadamiacie sobie, że trzy lata, które przeleciały od tak były jednymi z ważniejszych okresów waszego życia, przez które przechodziliśmy wszyscy razem.
Bo tak naprawdę umówmy się bunt nastolatka i te wszystkie momenty, no jednak jest to moment, który każdego z nas bardzo silnie kształtował.
W zasadzie do mnie wciąż nie dociera, że niby nowa droga?
Nowy rozdział? Kolejna szkoła? Dorosłość? 
Wielu z was może się to wydać banalnym przykładem.
Tak naprawdę z biegiem czasu zauważamy też, że często emocje, które biorą górę w danej chwili, czy wydarzenia, które zwykle zmieniają nasze życie z biegiem czasu przestają mieć zupełnie znaczenie, albo po prostu wydają się być zabawne.
Ale za to jak miło po czasie się wspomina takie sytuacje, z których jednak wynosimy coś do dalszego życia. 
Jednak ja dzisiaj z pewnością mogę powiedzieć, że lata spędzone z tymi ludźmi, a nawet w tej szkole to jedne z najlepszych lat w moim życiu i to takie, które szczególnie utkwiły w pamięci.
Patrząc wstecz wiem, że w żadnym momencie moje życie nie zmieniło się tak bardzo.
Przez ostatnie trzy lata miałam możliwość kształtowania siebie i bycia totalnie sobą.
Wiecie przychodząc do szkoły już miałam swojego bloga i gdzieś tam na początku starałam się z tym kryć, ponieważ wszyscy dobrze wiemy jak ludzie w dziejących czasach reagują na blogerów, czy też youtuberów.
Szczególnie jeśli maja zupełnie inne poglądy niż reszta.
W zasadzie myślałam, że ludzie mogą różnie zareagować.
Ale jak się okazało moja internetowa działalność okazała się być całkowicie zaakceptowana.
Mało tego nie brakowało mi wsparcia na każdym kroku i pomocy.
Banalne przykłady, ale za to z wielką wartością.
Pamiętajcie mimo tego, że najważniejsze są dni których jeszcze nie znamy.
Ważne są też te już za nami.
Bo czy bez nich teraz bylibyśmy tutaj gdzie jesteśmy?





niedziela, 8 lipca 2018

„Człowiek nie jest stworzony do klęski. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać..”

Czasami życie pisze dla nas nieprzewidywane scenariusze. 
Wszystkie wydarzenia w naszym życiu podobno są z jakiegoś powodu.
Często wydaje mi się, że chyba nie do końca wszystko zostało dobrze zaplanowane.
Albo ktoś kto napisał nasz scenariusz się pomylił. 
Wiecie jak to jest. 
Na przykład kiedy widzicie, że wasze życie sypie się po raz kolejny zupełnie mimowolnie. 
Podczas gdy ktoś kto może nawet na to nie zasługuje w życiu ma lżej. 
Pewnie w takich momentach zadajecie sobie pytanie, dlaczego? 
Dlaczego, ja? 
Sama zastanawiam się dosyć często nad takimi wydarzeniami.
I szukam w nich sensu.
Ale wiecie co? 
Z autopsji wiem, że chyba dużo lepiej jest mieć w życiu ciężej. 
Wiecie dlaczego? 
Bo to nas buduje.
Im ciężej w życiu człowiek ma tym bardziej kształtuje siebie i swój charakter. 
W taki sposób realnie doświadczamy życia. 
I jednego zawsze jesteśmy pewni, że mimo wielu przeciwności losu jeśli sobie coś wypracujemy to sukces smakuje lepiej.
No i przede wszystkim jest naszym sukcesem.
Wiadomo, że zawsze po drodze musimy przecierpieć, ale pamiętajcie wtedy tylko i wyłącznie wy nie dość ze macie satysfakcję z tego jak silni jesteście, to na dodatek wiecie jak wiele jesteście wstanie udźwignąć.
Chociaż często jesteśmy wstanie udźwignąć więcej niż nam się wydaje. 
Mimo wszystko jednak najważniejsza jest motywacja.
Bez niej bylibyśmy jak na pustyni bez wody.
Niby mielibyśmy cel, ale bez odpowiedniej motywacji samych siebie daleko byśmy nie doszli.
Życie pisze dla nas nieprzewidywalne scenariusze.
Pod nogi podkłada wiele przeszkód, ale to właśnie my jako ludzie mamy w sobie na tyle siły i odwagi żeby te przeszkody pokonywać i budować swoje silne charaktery.
Bo tak jak w jednej ze swoich książek napisał Ernest Hemingway: „Człowiek nie jest stworzony do klęski. 
Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać..”
Pamiętajcie tylko ciężka i uczciwa praca nad samym sobą daje owoce.
Dlatego jeśli na waszej drodze pojawiają się przeszkody pokonujcie je z uśmiechem na ustach.
Każdy z was jest wstanie osiągnąć więcej niż mu się wydaje. 
Zwłaszcza, że wywalczony brąz smakuje lepiej niż kupione złoto! 
Pamiętajcie o tym. ;) 






piątek, 1 czerwca 2018

Standardowa edukacja zapewni Ci przeżycie. Samokształcenie - fortunę.

Jak każdy człowiek na świecie uwielbiam zmiany.
Oczywiście w momentach kiedy te zmiany są dobre.
Jak to jednak wygląda w rzeczywistości?
Ciężko jednoznacznie stwierdzić.
Ponieważ pod stwierdzeniem dobra zmiana, nie dla każdego człowieka
kryje się to samo znaczenie.
Dlaczego?
Dlatego, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Często coś, co dla nas jest dobre, niekoniecznie jest dobre dla drugiej osoby.
Na przykład ja zawsze uważam, że niemiecki pozwala mi kształtować siebie pod dobrym kątem.
Dzięki niemu uczę się innego postrzegania świata i czuję się szczęśliwsza.
Dlatego też kiedy pojawia się chwila zwątpienia, czy odrzucenia go na bok
czuję, że odczucia we mnie nie są takie same.
Dla ludzi patrzących z drugiej strony znowu nie jest to pozytywne kształtowanie.
Między innymi, dlatego że często uważają to za niepoważną fanaberię.
No, ale tak naprawdę nie ma w życiu rzeczy, którymi zadowolilibyśmy gro osób.
Dlatego dla jednego człowieka coś co pomaga mu w kształtowaniu siebie jest
pozytywne, a drugi będzie uważał to za bezsensowne.
Z jednej strony można by się przez to załamać.
Z drugiej jednak strony jest to piękne.
Między innymi, dlatego, że zmiany, które w nas zachodzą u każdego człowieka są inne.
Czynniki, które nas kształtują też są inne.
Dlatego każdy człowiek jest na swój sposób wyjątkowy.
Jak to wygląda jednak ze zmianami charakteru, czy naszych osobowości?
Czy nas tak naprawdę da się zmienić, czy człowiek się w ogóle zmienia?
Można się tu doszukiwać drugiego dna.
Z mojej perspektywy jednak wygląda to trochę inaczej.
Często ludzie w okół nas, czy też może nawet najbliższe osoby rzucają hasło: "Zmieniłeś się".
Nie biorąc jednego od uwagę.
Co innego zmienić się, a zmienić swoje podejście.
Sama uważam, że zmienić się to można z wyglądu.
A tego jacy jesteśmy nie zmienimy, ponieważ tacy już przychodzimy na świat.
I bardziej trafne jest powiedzenie zmieniłem swoje podejście, czy ukształtowałem
siebie w inny sposób.
Sama widzę po sobie, że zawsze jeśli ktoś mówi do mnie "zmieniłaś się".
To wcale, to tak nie działa.
Bo ja nie zmieniłam siebie tylko swoje podejście w pozytywny albo negatywny sposób.
Albo też ukształtowałam siebie pod jakimś kątem.
I w relacjach z daną osobą i w swoim postępowaniu.
Bo tak naprawdę jedyne co mogę to kształtować siebie albo swoje podejście.
Każdy z nas ma moc kształtowania siebie pod dobrym i złym kątem.
Tylko od nas samych zależy, którą drogę sobie obierzemy.






czwartek, 3 maja 2018

"Cier­pienie spra­wia, że sta­jemy się trwal­si, sil­niej­si i od­porniej­si na ból psychiczny. Ale jeśli za dużo cier­pi­my sta­jemy się bez­względni i zbyt od­porni na uczu­cia innych. "

Nieustannie zaskakuje mnie to jaką moc potrafią mieć słowa rzucane przez ludzi.
Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że to właśnie słowa mają ogromną moc.
Udowodniono, że słowami można bardziej zranić niż przemocą fizyczną.
Dlaczego?
Ponieważ jak wiadomo słownie stosujemy przemoc psychiczną, która jest bardziej bolesna niż fizyczne zadanie ciosu.
Zatem, dlaczego dalej nie zdajemy sobie sprawy ze szkód jakie możemy wyrządzić drugiej osobie samymi słowami.
Często wydaje nam się, że ludzie dzielą się na tych bardziej lub mniej odpornych psychicznie.
Wydaję mi się, że jednak to nie do końca wygląda tak jak powinno.
Z autopsji wiem, że Ci "odporni psychicznie" też przeżywają.
Czasami nawet bardziej.
Zwykle tak bywa, że jeżeli usłyszymy coś nie miłego, ciągle to analizujemy.
Zastanawiamy się, gdzie popełniliśmy błąd.
I o ile robimy to z rozsądkiem, to rzecz ludzka.
Gorzej, kiedy dajemy temu całkowicie zawładnąć naszemu życiu.
Wtedy już powoli zmierzamy ku autodestrukcji.
Dlatego jeśli już coś analizujemy powinniśmy robić to z głową.
Psychika ludzka to wciąż pod wieloma względami jedna wielka zagadka.
Jednak zabawne jest to, że jako ludzie potrafimy wykorzystywać broń, od której sami możemy zginąć.
Dlaczego, więc ranimy jeśli nie chcemy być zranieni?
Wielu z was może powiedzieć, że często to taka reakcja obronna przed światem.
A może też, w niektórych przypadkach przejaw czystej hipokryzji?
W końcu nie każdy człowiek na tej ziemi, czeka na to żeby nas zranić.
A jeśli od początku przyjmiemy postawę "ranie żeby nie zostać zranionym".
To tak naprawdę wpłyniemy tylko i wyłącznie na swoją niekorzyść.
Zamykając się na świat i widząc tylko jego złe strony nigdy nie dojdziemy do tego żeby być szczęśliwymi.
Dlatego też z takim podejściem, kiedy będziemy ranić tylko, dlatego żeby nie ucierpieć stracimy być może bardzo wartościowe osoby w swoim życiu.
Skupiając się tylko na tych, którzy nas zranili.
No, ale spójrzmy na to logicznie.
Skoro ktoś nas ranił to znaczy, że nie był wart naszej uwagi.
Albo po prostu sporne charaktery, które każde swoje zachowanie odbierały w sposób raniący.
Kiedy być może taki nie był, bo często bywa i tak.
Więc, czy nie jest łatwiej odrzucić takie osoby na bok?
Powiedzieć okej to już przeszłość idę dalej.
Na początku zawsze jest ciężko, ale to my jako ludzie stworzeni jesteśmy żeby walczyć.
I stawiać czoła wszelkim przeszkodą.
Mówi się, że poeci żyją tylko w czasie przeszłym lub przyszłym nigdy w teraźniejszym.
Idąc tym tokiem rozumowania trzy czwarte polaków to poeci.
Myślę, że jako ludzie powinniśmy się nauczyć nie działać na własną szkodę.
Im więcej toksycznych myśli człowiek odrzuca tym lepiej dla niego.




sobota, 17 marca 2018

„Większość rzeczy na tym świecie stworzona została przez ludzi, którzy wytrwali, kiedy zdawało się, że nie ma już nadziei."

Gdybym zadała Ci pytanie o to co Cię  porusza w życiu potrafiłbyś/potrafiłabyś odpowiedzieć? 
Wydaje mi się, że tak. 
Może nawet byłyby to standardowe odpowiedzi takie jak praca, szkoła, pieniądze, dom czy rodzina. 
Ale wszystkich nas łączyło by to, że mamy cel. 
Swój własny cel, który jest powodem do tego, żeby rano wstać z łóżka i przeżyć dzień tak jak należy. 
Dzisiaj chciałabym wam uzmysłowić, że cele w naszym życiu są niezmiernie ważne i nie należy ich porzucać. 
To one nadają naszemu życiu sens. 
I należy do nich dążyć.
Sama zdałam sobie z tego sprawę dość nie dawno.

Zawsze miałam wiele celów i ciągle coś chciałam realizować. 
Jednak w pierwszej klasie gimnazjum pojawił się jeden przewodni cel - język niemiecki.
Nie powiem, że się wtedy nie podziało, bo wszystko zaczęło się zmieniać.
I nagle z kilkunastu rzeczy naraz obrałam jeden główny cel.

Niby mówią, że początki nigdy nie są proste, a u mnie właśnie jakoś były. 
Dopiero niedawno tak naprawdę  pojawiły się schody. 
Wiecie początki ciągła motywacja, zapał i chęci mimo drobnych załamań. 
Ale zawsze wstawałam rano z myślą: „Kurczę to naprawdę jest coś co chce robić”. 
I zawsze tydzień toczył się od niemieckiego do niemieckiego.
To był taki niesamowity czas wyczekiwań, bo zawsze wiedziałam, że dzień niemieckiego to będzie dobry dzień. 

W końcu obrałam sobie za cel olimpiadę z niemieckiego. 
I mimo, że byłam bardzo narwana wstrzymałam się czekając, na nią trzy lata. 
Żeby mieć taką pewność, że naprawdę się uda. 
W końcu minęły trzy lata i zbliżał się ten oczekiwany listopad.
Na tapecie tylko niemiecki dzień noc, dzień, noc i tak w kółko.
Nieprzespane noce, przerabianie zagadnień po kilka razy. 
W końcu noc przed konkursem ostatnie powtórki. 
No i nastaje dzień konkursu, który zupełnie wam nie sprzyja.
Najpierw w ten jeden, jedyny dzień zasypiacie.
Potem jak już lecicie na autobus on nie przyjeżdża. 
Postanawiacie biec na inny przystanek i inny autobus, przyjeżdża spóźniony.
Potem ledwo wbiegacie do szkoły w ostatnim momencie i w głowie tylko za 45 minut konkurs, a od rana wszystko jest na nie. 
W końcu konkurs. 
Usiadłam napisałam, nie sprawił mi on większych trudności, bo czułam jakbym pisała po prostu jakiś ważniejszy i trochę trudniejszy sprawdzian. 
Ale w głowie miałam przecież wykułam...
W końcu wyniki, które zmieniają wszystko.
Macie wrażenie, że jednak to nie był wasz dzień i się nie udało, ale wciąż nie tracicie nadziei, a jednak okazuje się ona zgubna. 
Jeden mały szczegół zaważa na waszej przegranej. 
Pamietam, że w tamtym momencie zmieniło się dla mnie postrzeganie niemieckiego. 
W oczach innych to był tylko zwykły konkurs. 
W moich trzy lata ciągłych starań i dążeń.
No i kilka miesięcy wyjętych z życiorysu. 
I mimo że byłam blisko czułam niedosyt, i żal do siebie. 
Miałam wrażenie, że mogłam bardziej, więcej, dłużej. 
Nagle ogarnęła mnie jakaś niechęć. 
Niemiecki, który był zawsze przyjemnością i celem stał się przymusem. 
I tak to trwało do niedawna dopóki nie uświadomiłam sobie jednego. 
Skoro tyle poświęciłam i nie załamywałam się jakoś bardzo przy porażkach, to dlaczego ta jedna musiała na tym zaważyć? 
I teraz nagle wszystko miało runąć? 
Cel, który mnie napędzał przez tyle czasu, miałam porzucić od tak? 
Trochę mi zajęło zrozumienie tego. 

Pewnie teraz pomyślicie co tak naprawdę chce wam przekazać? 
To proste! 
Dążąc do celu, nie porzucajcie go w momencie, kiedy napotka was jakaś trudność, czy przeszkoda. 
Wszelkie utrudnienia są właśnie po to, żeby przypominać nam co nas porusza. 
One pokazują nam, że jeżeli potrafimy pokonywać wszelkie przeciwności jesteśmy odpowiednimi ludźmi na odpowiednich miejscach. 
Bo tak naprawdę co by było, gdyby ciagle nam się udawało? 
Byłoby nudno czyż nie? 
Nie moglibyśmy się sprawdzać w tym co robimy, bo nie podejmowalibyśmy żadnych wyzwań.
Myślę, że gdybym tego w porę nie zrozumiała straciłabym coś w czym zawsze czułam się prawdziwie. 
Dlatego pamiętajcie jedno.
Nigdy nie porzucajcie swoich celów, kiedy pojawiają się schody. 
W końcu to jest coś co was napędza, coś co daje wam powód codziennie rano, żeby wstać.

I nie ważne co to jest w każdym przypadku, jest tak samo ważne.

niedziela, 18 lutego 2018

„Szukam świata, w którym człowiek człowiekowi człowiekiem”

Hipokryzja...
Choroba XXI wieku? 
Zdecydowanie tak!
Do pewnego momentu mojego życia wydawało mi się, że ludzie to istoty, które są dla siebie przyjazne.
Szybko jednak przekonałam się, że w dzisiejszych czasach nie brakuje obłudy, hipokryzji, ogólnego zakłamania i braku zrozumienia drugiego człowieka.
Ale tak naprawdę jaki w tym sens? 
Jaki jest sens w takich zachowaniach? 
W udawaniu przyjaźni czy miłości?
Jednego dnia jesteś przyjacielem ktoś uważa Cię za najważniejszego, 
tylko po to żeby następnego dnia odejść bez pożegnania. 
Ktoś daje Ci nadzieje w miłości tylko po to żeby zaraz ją zabić.
I jak to jest?
Ludzie grają na uczuciach innych ludzi.
Zabijają  ich cele, marzenia i zbudowany ład.
Nie zważają na uczucia innych.
Ale gdyby tak postawić się na miejscu drugiego człowieka?
Czy chcieli by przechodzić przez to w co wpędzają innych ludzi?
Nie sądzę.
Większość hipokrytów cierpi na zwyczajny brak empatii wobec drugiego człowieka.
Dlatego najłatwiej jest wykorzystać drugą osobę i jej uczucia.
Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież jako ludzie sami pakujemy się w takie relacje.
Owszem, ale tak naprawdę kto z nas jest w stanie przewidziećna początku to, że ktoś postanowi wykorzystać nas dla własnych korzyści?
Prawda jest taka, że ludzie w dzisiejszych czasach, w większości nie wyznają żadnych wartości.
Człowiek, człowieka traktuje przedmiotowo.
A jedynyną wartością dla nas nie są uczucia lecz materializm.
Ale, czy w życiu chodzi o to by wyzbywać się wszelkich wartości, czy do tego dąży świat? 

      „Szukam świata,
w którym jedna jaskółka 
czyni wiosnę,
gdzie szewc 
chodzi w butach,
gdzie jak cię widzą 
to dzień dobry,
szukam świata, 
w którym 
człowiek człowiekowi 
człowiekiem”