środa, 8 grudnia 2021

„ Jesteś uwięziony między tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni. Zawsze wybieraj to, co sprawia, że możesz być szczęśliwy. Chyba że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie.”

Nastał grudzień.
Dla mnie zdecydowanie zawsze jest, to najbardziej refleksyjny miesiąc w roku.Miesiąc, w którym zatrzymuje się na chwilę, patrzę, w jakim miejscu się znajduję, robie bilans życiowych zysków i strat.
To także miesiąc, który co roku, gdy obserwuje ludzi najwięcej mi uświadamia i skłania do wielu przemyśleń.
W końcu, gdyby nie ludzie najprawdopodobniej nie pisałabym tego bloga, ponieważ nie miałoby mnie do tego, co napędzać.
Ostatnio po głowie usilnie chodzi mi jeden temat, ale wiadomo, że żebym mogła się nim z wami podzielić musiało upłynąć trochę czasu, bo mimo że zwykle najlepiej tworzy mi się podczas skrajnych emocji, to jeśli coś we mnie dojrzewa, to musi dojrzeć do końca.
Wiecie, gdy zaczynałam tworzyć tego bloga, mimo że nie było, to wielką tajemnicą, zbytnio się tym nie chwaliłam.
Wiecie dlaczego?
Bo chorowałam na „co ludzie powiedzą”.
Serio, bałam się tego, że ludzie będą mnie oceniać przez pryzmat mojej szczerości i kawałka mojego własnego światopoglądu.
Mimo że pisanie zawsze było moją pasją, a tworzenie bloga gdzieś tam w środku zawsze było marzeniem.
Poznając nowych ludzi, zmieniając szkołę, czy też otoczenie robiłam sobie tutaj dłuższe przerwy.
Mimo że bardzo lubię, kiedy ktoś, kto przeczytał mój wpis, dyskutuje ze mną na dany temat i daje własne spojrzenie na daną sytuację, to strach przed ocenianiem mnie jako człowieka i moich przemyśleń był silniejszy.
Kiedy patrzę na to przez pryzmat czasu, zastanawiam się, dlaczego nam jako ludziom tak bardzo zależy na opinii innych osób.
Przecież nikt, kto nie poznał nas ani naszej historii nie ma prawa oceniać tego, jacy jesteśmy, czy w jakim miejscu się aktualnie znajdujemy.
Wielu z nas na pewnym etapie swojego życia dotknęło, takiego dna, że nie wiedzieliśmy, czy kiedykolwiek będziemy w stanie się z niego podnieść.
A jednak dziś jesteśmy silniejsi tu gdzie jesteśmy i robimy, to co robimy.
Tylko, dlatego, że się nie poddaliśmy.
Ja wiem, że często bardzo trudno jest się nie przejmować opinią innych ludzi, a może nawet trudniej udawać, że opinia innych nas nie interesuje, ale nigdy opinii innych nie powinniśmy traktować jako wyznacznika tego, kim jesteśmy lub tego, czy coś robimy prawidłowo.
Sama jestem typem uczuciowca, który gdzieś tam w środku wciąż boi się tego jak ludzie mnie postrzegają, czy tego, co za moimi plecami mówią.
Jednak zawsze wtedy powtarzam sobie, że dopóki, ktoś nie poznał mnie i mojej historii nie ma prawa mnie oceniać.
A ja nie mam obowiązku przejmować się tym co o mnie mówi.
Przeszłość ma bardzo duży wpływ na to, jakimi ludźmi się stajemy i myślę, że każdy z was jak spojrzy wstecz zauważy, że na początku swojej drogi był zupełnie innym człowiekiem, dopiero przeszkody, które napotkaliśmy na swojej drodze sprawiły, że jesteśmy dziś tym kim jesteśmy.
Ja powiem wam, może i w tym wszystkim jestem naiwna, ale zawsze wierzę w drugiego człowieka.
Wierzę też w to, że wszystko, co się dzieje ma głębszy sens, który ujawnia się dopiero na pewnym etapie naszego życia.
I wiem, że nikt z natury nie jest zły.
Że to czasami życie nie daje wyboru, by postąpić w inny sposób.
Tak samo wierzę w to, że ludzie oceniają innych tylko, dlatego, że się w życiu pogubili lub boją się tego, że sami zostaną ocenieni i ktoś przypnie im jakąś łatkę.
Coś w stylu reakcji obronnej.
Ludzie oceniali i oceniać będą najważniejsze jednak jest, to by w tym wszystkim się nie zatracić.
I nie rezygnować z siebie przez opinie innych.
Pamiętajcie, że opinia jest tylko opinią.
to, co najważniejsze to fakty.
Dlatego róbcie, to co czujecie, a nigdy nie będziecie więźniami opinii innych ludzi.



niedziela, 21 listopada 2021

„ Odwaga nie polega na nie odczuwaniu strachu, lecz na uznaniu, że coś jest ważniejsze niż lęk.”

 Minął kolejny rok, jak jestem tutaj z wami.

Kolejny rok pełen przemyśleń i uzewnętrznień.

Do tworzenia tego bloga nie inspiruje mnie nic innego jak ludzie. 

Ludzie i procesy społeczne, które nieustannie zwracają moją uwagę i przyciągają moje zainteresowanie. 

Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze własne doświadczenia w funkcjonowaniu z ludźmi i tak mija rok za rokiem.

A ja dziękuję, że tu jesteście i to czytacie!

Jednak przychodzą takie chwile w życiu, w których trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny.  Niepokonanym.

U mnie nie nastąpi, to tak szybko jak myślicie, ale nastąpi.

Jednak ten koniec, będzie początkiem czegoś nowego, nad czym aktualnie pracuje.

Życie jednak tę prace identyfikuje, więc tępo jest powolne lecz stabilne.

Myśle, że niektórym na pewno przyjdzie do głowy o co chodzi, ale ja oficjalnie nic nie zdradzam! 

A dzisiaj o zmianach. 

Temat, który towarzyszy mi przez ostatnie miesiące cały czas.

Zmiany na każdego z osobna wpływają w zupełnie inny sposób.

Jedni ich pragną, drudzy za to wzbraniają się przed nimi jak tylko mogą. 

Mimo wszystko zmiany w życiu są bardzo ważne, bez nich człowiek by się nie rozwijał.

Oczywiście są zmiany dobre, ale są też złe zmiany, które nie zawsze wpływają na nas korzystnie. 

Mimo wszystko wydaje mi się, że trzeba być na nie otwartym. 

Bo czasami mimo tego, że wydają być się złe po czasie mogą przynieść coś naprawdę dobrego. 

Sama widzę po sobie, że kiedy byłam młodsza, uwielbiałam zmiany i uważałam, że są mi niezbędne. 

Teraz im jestem starsza tym gorzej je znoszę i kosztują mnie dużo więcej, mimo to nie zamykam się na nie, bo wychodzę z założenia, że jeśli coś się dzieje, to nie bez przyczyny. 

Czas identyfikuje wszystko i jeśli w danym momencie nie znamy odpowiedzi, dlaczego nasze życie zmierza w przeciwnym kierunku oznacza to, że prędzej, czy później i tak poznamy tego powód. 

Ważne jest, to byśmy potrafili słuchać samych siebie. 

I byśmy poddawali się temu wewnętrznemu „ja”.

Nic, nie jest w życiu pewne i w jakimś momencie może okazać się, że nasza droga nie będzie już tą drogą, której pragnęliśmy. 

W momencie kiedy coś się w życiu zmienia, wewnętrz nas  zmienia się wszystko.

Nagle podejmujecie decyzje, o które wcześniej nawet byście samych siebie nie podejrzewali.

Jesteście na drodze do spełnienia swoich marzeń, ciężko pracowaliście żeby wejść na ten tor, teraz wiecie, że kwestią czasu jest, to kiedy będziecie to mieć.

I nagle, tak po prostu odpuszczacie i zawracacie. 

I kierujecie swoje życie na takie tory, na których nigdy nawet nie chcieliście być. 

Budząc się codziennie rano patrzycie w lustro zadając sobie pytanie, dlaczego?

Wtedy wiecie, że jedyny powód waszej decyzji stoi właśnie przed wami, ale nic nie jest jasne.

Ludzie wokół was, dziwią się, pytają.

Wszyscy byli przekonani, że tamta droga była tą „waszą” drogą.

Odpowiadacie wymijająco albo nie wiecie co powiedzieć. 

Chociaż w głębi siebie znacie powód.

Bo przecież nie stało się to tak po prostu.

Co zatem jest powodem? 

Wewnętrzne „ja”, które powiedziało zrób to i zaufaj sobie. 

Tamta droga przecież zawsze będzie otwarta, bo jest w głębi serca i mimo, że wszystko na niej się układało, to tak naprawdę nie był ten moment.

Bo czasami cel jest blisko i jesteśmy na dobrej drodze, ale wszystko inne wokół się wali. 

A gdy wszystko wokół będzie w rozsypce, to, czy tak upragniony cel da satysfakcję? 

Żadna myśl nie bierze się znikąd, a jeśli już się pojawia, to z jakiegoś powodu.

I sama wiem, bo moje życie tak właśnie wyglądało. 

Marzenia na wyciągnięcie ręki, a w przeciągu miesiąca wszystko się posypało.

I trzeba było dorosnąć do zmiany. 

I wybrać z pozoru tą gorszą zmianę.

Żeby jakoś, to życie na nowo poukładać. 

Ja wiem, że czasami może w środku czegoś chcemy, ale nie mamy odwagi, bo przecież każdy widział nas na naszej „idealnej” drodze, a teraz coś się zmieniło i co powiedzą ludzie? 

No właśnie.

Niewinne co ludzie powiedzą, a potrafi namieszać.

Od zawsze byłam osobą, która nie ważne w jakim momencie życia się znajdowała, zawsze miała z tyłu głowy co ludzie powiedzą, jak mnie odbiorą i czy dobrze mnie ocenią.

Nie ważne gdzie aktualnie byłam czy w szkole, pracy czy nawet na wakacjach.

Ale wiecie co.

Na pewnym etapie swojego życia poznałam takich ludzi, którzy uświadomili mi, że opinia innych nie ma tu nic do rzeczy. 

Bo jeśli kogoś szanujesz i ktoś to odwzajemnia, to wszystko jest w porządku.

Ale jeśli ktoś jest do Ciebie nie w porządku i nie przejmuje się tym co o nim powiesz, to dlaczego ty masz się przejmować tym, co on sądzi o Tobie i Twoim życiu. 

Jeżeli w relacjach między ludzkich istnieje wzajemny szacunek, to wszystko zawsze ułoży się w spójną całość. 

Dlatego pamiętajcie, nie warto rezygnować z tego co czujecie przez opinie innych ludzi, bo może się okazać, że wasza opinia wcale ich nie obchodzi. 

I mimo strachu róbcie, to co w danym momencie czujecie.

Jeśli są zmiany, nie bójcie się ich, mimo że czasami jest to naprawdę trudne.

Czasami pozornie ta „zła” zmiana może przynieść wam coś naprawdę dobrego.




środa, 29 września 2021

„ Czasem trzeba obejrzeć się za siebie, by zrozumieć to, co niesie przyszłość.”

 Życie polega na tym, że bardzo łatwo w jednej chwili może się skomplikować, tak bardzo, że przestajemy być czegokolwiek pewni.Wtedy wydaje nam się, że żadna z decyzji przez nas podjętych nie będzie odpowiednia. Ale wiecie, w życiu jak i w miłości wszystko musi się na chwile zawalić żeby  potem mogło się ułożyć.Podejmujemy w życiu decyzje, które nie zawsze przynoszą zamierzony efekt, odnosimy porażki, ale to wcale nie oznacza, że sami nimi jesteśmy.
Gdy byłam na pewnym etapie swojego życia pamiętam, że bardzo przejmowałam się każdą nawet najmniejszą i nic nieznaczącą porażką, to chyba wynikało po prostu z charakteru, ale pamiętam, że dały mi do myślenia słowa jednego z dotychczasowych nauczycieli, który powiedział, że jeśli się nigdy nie przewrócę, to się nie nauczę. 

Wydźwięk tego był mniej więcej taki, że trzeba popełniać błędy, bo to one uczą nas w życiu najwięcej, dlatego nie trzeba się bać ich popełniać, a już na pewno nie warto się przez to poddawać, tylko trzeba walczyć do samego końca. 

Dzieci mają, to do siebie, że są zawzięte, spójrzcie chociażby na moment, w którym uczą się chodzić.

Czy wychodzi im to od razu? 

Nie zawsze.

Mimo to ile razy upadną podnoszą się i próbują dalej.

To trochę jak na ironię losu.

Wiecie, dlaczego?

Bo każdy z nas był kiedyś dzieckiem, każdy z nas się kiedyś uczył chodzić, na pewno każdy z nas nieraz się przewrócił. 

Ale, czy z tego powodu już nigdy więcej nie spróbowaliśmy chodzić? 

Oczywiście, że nie.

To skoro kiedyś się nie zniechęciliśmy, tylko nieustannie próbowaliśmy, to dlaczego dziś łatwiej przychodzi nam pogodzenie się z porażką niż podniesienie i próba dalszej walki? 

Bo wiecie lepiej w życiu odnosić porażki, ale działać w zgodzie ze sobą, niż działać przeciwko sobie, tak by innym było lepiej.

Dlatego, że w pewnym momencie naszego życia, otworzymy oczy i powiemy, kurcze przecież, tak naprawdę nic nie jest takie jakie chciałbym żeby było, przecież tak naprawdę, to ja nie żyje swoim życiem.

To nie jest moje życie, bo nie chciałem żeby takie było. 

Mówią, że nigdy nie jest za późno, zawsze jest dokładnie wtedy kiedy trzeba. 

Sama wiem, to po sobie, ale dopiero dzisiaj kiedy wiem, że trzeba działać w zgodzie ze samym sobą.

Z jedną malutką różnicą.

Teraz jestem tego świadoma i próbuje to zmienić.

Bo wiecie zawsze wydawało mi się, że robię wszystko w zgodzie z sobą samą, ale tylko mi się wydawało, bo przychodzi taki moment, że człowiek odnajduje czas by przemyśleć swoje życie i zauważa, że nic nie jest takie jak powinno.

Może przez to, że teraz mam więcej lat i patrzę na swoją przeszłość z zupełnie innej perspektywy, co nie wyklucza tego, że jedna decyzja nie zrodziła lawiny innych decyzji, ale mimo tego nigdy nie jest za późno na zmiany.

Bo jeśli jakaś wątpliwość pojawia się w danym momencie, to tylko przez to, że jest, to odpowiedni moment na zmianę.

U mnie wszystko zaczęło się od tego, że na początku swojej ścieżki byłam przekonana do tego żeby iść do liceum, kiedy już w nim byłam i nic kompletnie nie było takie jakie miało być przestało mi sprawiać, to przyjemność.

Może przez to, że już na samym początku musiałam stoczyć bardzo dużą walkę o swoje ja, wtedy mój zapał zgasł i gdzieś tam w środku rodziła się chęć na zmianę. Jednak wtedy wydawało mi się, że już chyba trochę za późno na zmianę, a studia niedługo, to trzeba przeboleć, taką a nie inną decyzje przecież podjęłam.

Czy aktualnie żałuje tego, że jednak wtedy nie dokonałam zmiany?

Jasne, że nie.

Dlaczego? 

Po prostu po czasie wiem, że tamten moment nie był czasem na moje zmiany.

Bo mimo wszystko dziś nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem i nie wiedziałabym tego co dzisiaj już wiem.

Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma, tak mówią i w zasadzie, to mają rację bo punkt widzenia, zawsze zależy od punktu siedzenia. 

A życie uczy tego, że nie do końca zawsze warto planować, bo my swoje, a los swoje.

O ironio, ile ja się w życiu na planowałam.

Pamiętam, że jeszcze dobrze nie zaczęłam gimnazjum, a już wiedziałam gdzie pójdę do liceum mało tego wtedy nawet wiedziałam już na jaki kierunek! 

Oczywiście w rezultacie poszłam do takiego liceum do jakiego iść planowałam, kierunek zupełnie inny, bo akurat taki scenariusz życie napisało.

Przed liceum oczywiście już miałam też zaplanowany kierunek studiów i wiecie co? 

Jak na ironię obudziły się we mnie, że to tak nazwę stare „demony”, które przypomniały mi co kiedyś chciałam robić i mimo że na początku bardzo, to czułam z czasem przestałam.

Bo wszystko się zmieniało, a ja się tych zmian przestałam bać i i zaczynałam powoli robić, to czego chce. 

Bo mimo że plany sprzed lat były, to nie miały odzwierciedlenia w dzisiejszych pragnieniach. 

Tamte plany były planami tamtej mnie, a okazało się, że ta aktualna ja chciała czegoś zupełnie innego, dlatego zmieniła kierunek studiów przed ich rozpoczęciem trzy razy.

Dlaczego? 

Bo w końcu zaczęła słuchać siebie, tego co mówi do niej jej wewnętrzne „ja”.

Kiedyś pewna osoba w trudnym dla mnie momencie życia powiedziała mi „bój się i rób” 

Strach w życiu jest normalny, ale nie może on powodować bezczynności.

Dlatego po mimo strachu nauczyłam się tego by działać, bo moje życie zależy wyłącznie ode mnie.

Obawy zawsze są i będą, ale pamiętajcie, że jeśli jest strach, to nie oznacza on tego, że podejmowana decyzja przyniesie nam porażkę.

Strach jest od tego by wzmocnić i przygotować nas na stawienie czoła temu co będzie, bo może się okazać, że właśnie wtedy wydarzy się coś niesamowitego, a my będziemy wzmocnieni na tyle by dać sobie z tym radę. 





poniedziałek, 9 sierpnia 2021

„Bycie sobą w świecie, który nieustannie próbuje uczynić cię kimś innym, jest największym osiągnięciem”.

 Kiedy człowiek zostaje ze sobą i natłokiem swoich myśli sam na sam, czuje czasami, że w jego życiu nastała ciemność.  
Znajdujemy się wtedy w sytuacjach, które wydają się być bez wyjścia. 
Tworzymy wtedy wokół siebie obronną otoczkę, by nie zdradzać tego co czujemy. 
Każdego dnia na zewnątrz robimy dobrą minę do złej gry, gdy w środku rozpadamy się na milion małych kawałków.

Jesteśmy źli na siebie, że często, to jak układamy nasze życie jest dla nas niewystarczające. 

Ciągle dążymy do doskonałości.

Czy tak naprawdę potrafimy określić co jest doskonałe?

Nieustannie przejmujemy się zdaniem innych i tym co o nas powiedzą, pomyślą.

Często ze swojego szczęścia rezygnujemy na rzecz szczęścia innych.

Gdyby jednak trochę się zastanowić, czy ktoś, będąc na naszym miejscu byłby w stanie poświęcić swoje szczęście, dla naszego szczęścia? 

Niekoniecznie. 

Na swojej drodze spotykamy różnych ludzi.

Można powiedzieć, że jest to kwestia przypadku, ale czy do końca tak jest? 

Wydaje mi się, że to, kto i w jakim momencie życia pojawia się w naszym życiu wcale nie jest przypadkiem.

Los odpowiednie osoby w naszym życiu stawia w odpowiednim miejscu i o odpowiedniej porze.

Czasami ludzie przez nas spotykani są dla nas lekcją, a czasami wnoszą do naszego życia coś naprawdę wyjątkowego. 

Na początku  nie wiemy, co ma na celu pojawienie się w naszym życiu danej osoby.

Odpowiedź przychodzi z czasem.

Pewne jest jednak to, że każda osoba, nie zważając na, to jaka łączy nas z tą osobą relacja, wniesie coś do naszego życia.

Nawet jeśli miałaby, to być lekcja.

Każda lekcja przecież jest istotna i tylko od nas zależy jak ją wykorzystamy i czy wyciągniemy z niej wnioski.

Ważne jest jednak, to byśmy w relacjach z ludźmi, gdzieś po drodze nie zatracili siebie.

Podstawą do tego by być szczęśliwym w społeczeństwie jest być sobą.

Nawet jeśli ludzie wokół nas mieli by być z tego niezadowoleni, wtedy oznacza, to już tylko tyle, że otaczamy się nieodpowiednimi ludźmi.

Bo jeśli człowiek jest prawdziwy, nigdy nie pozwoli zatracić tej prawdziwości drugiemu człowiekowi.

I zawsze będzie w stanie wyciągnąć, to, co najlepsze z drugiej osoby.

Jeśli jednak otaczamy się ludźmi, przy których musimy grać i ograniczać, to kim tak naprawdę jesteśmy, bojąc się krytyki z ich strony oznacza, że otaczamy się niewłaściwymi osobami.

Właściwa osoba nigdy nie pozwoli na to byście poczuli,  że to co czujecie, mówicie, czy to jak się zachowujecie, a nawet to kim naprawdę jesteście było waszym powodem do wstydu.

Żyjemy w czasach, w których coraz mniej  człowieka w człowieku. 

Może jest to kwestia tego w jakim kierunku zmierza świat albo tego, że dzieje się to zbyt szybko.

Rośnie frustracja i w tej całej często szarej rzeczywistości zaczyna zwyczajnie  brakować czasu na to by pielęgnować, to co najważniejsze. 

A co najważniejsze? 

To już pozostawiam do waszej konkluzji.

Pamiętajcie tylko o tym by bez względu na wszystko zawsze pozostać sobą, nie zmieniając się dla innych.

Bo, kto ma być ten będzie, a reszta to już tylko kwestia czasu.




poniedziałek, 12 lipca 2021

„Szczęście jest zawsze tam, gdzie je człowiek widzi.”

Życie pisze dla nas nieprzewidywane scenariusze. W swoim życiu znajdujemy się w sytuacjach, o których nigdy nawet byśmy nie pomyśleli i osiągamy, to co wcześniej wydawało nam się do osiągnięcia niemożliwe. Mimo że, czasami zatracamy się, nie dostrzegając tego co mamy i osiągamy, bo ciągle skupiamy się na tym czego nam brakuje. Zadajemy sobie pytanie czym tak naprawdę jest szczęście i gdzie go szukać. Nie dostrzegamy tego, że szczęście jest cały czas obok nas. Szczęściem nie są dobra materialne. Szczęście nie jest ukryte w pieniądzach, nowych autach, czy pięknych domach. Szczęście ukryte jest w człowieku. Dążąc do tego co pozornie wydaje się nam sprawiać szczęście, zaniedbujemy, to, które mamy obok siebie. Bo szczęściem jest rodzina, na której zawsze możemy polegać, która była, jest i będzie. Szczęściem są przyjaciele, ale nie Ci, którzy pamietają o nas w momencie kiedy chcą pamiętać lecz Ci, którzy są na dobre i złe. To ludzie, którzy są w stanie poświęcić dla Ciebie wszystko w najgorszym momencie Twojego życia i Ty sam jesteś w stanie zrobić to dla nich. Szczęście to Twoja druga połowa, która tworzy Twoje dopełnienie na dobre i na złe. I co najważniejsze, największym szczęściem dla siebie powinieneś być ty, bo drugiej takiej osoby nie ma. Aktualnie żyjemy w czasach, które swoim ciężarem złamały niejedną osobę, które sprawiły, że każdy z nas nie ważne w jakim momencie życia. Znalazł się na drodze, która wydawała się być niemożliwa do przejścia. Mimo tego każdy z nas stoczył walkę i podjął wyzwanie, które przed nim postawił los. W jakimś momencie życia każdy z nas na swój własny sposób gdzieś w środku był nieszczęśliwy. Jedni potrafili stoczyć walkę z bólem jaki nosili, drudzy wciąż ją toczą. Czasami przez to, że czujemy się niewystarczający, a czasami przez to, że wydaje nam się, że szczęście nas opuściło. Bardzo łatwo jest stracić wiarę w siebie i zatrzymać się w momencie, w którym nie znajdujemy większego sensu. Każdy człowiek przechodzi chwile zwątpienia, ale mimo wszystko one są ważne. Po to by później wstać otrzepać kolana i walczyć. Walczyć wyłącznie o siebie, by samego siebie nie stracić. Bo jeśli człowiek stanie w momencie, w którym straci samego siebie, już nie będzie potrafił się odnaleźć. Ważne jest to by nie uzależniać siebie i swojej nadziei od innych. Bo czasami do naszego życia zawitają osoby, które dadzą nam nadzieje, ona jednak może okazać się zgubna. Może i na pewien czas nasze życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni i wraz z nowymi ludźmi nadejdzie zgubna nadzieja, ale pamiętajcie, że nic nie trwa wiecznie i tak samo jak szybko te osoby się pojawią i zmienią nasze życie, tak samo szybko mogą je opuścić pozostawiając już tylko pustkę. Bo prawdziwe szczęście jest bardzo duże, a prawdziwi ludzie, którzy je niosą idą małymi kroczkami. A ono pojawi się już niebawem. Trzeba tylko patrzeć pod nogi i słuchać głosu własnego serca, bo czasami w życiu trzeba poczuć jego gorzki smak by docenić ten, który daje nam szczęście.






niedziela, 1 listopada 2020

„Niezłomność człowieka polega na tym, że potrafi poświęcić sprawy ważne dla spraw ważniejszych.”

 Wygląda na to, że minęło 8 lat jak już tutaj dla was, tworzę.

Nigdy bym nie pomyślała, że uda mi się zostać tutaj na tak długo, oczywiście na tym nie spocznę, bo mam nadzieję, że będę tutaj z wami jak najdłużej.
Bo u mnie zawsze co w sercu to i na blogu.
Niektórzy z was są tutaj ze mną od początku, niektórzy przyszli w połowie, a jeszcze inni dołączyli tu może przed chwilą, mimo wszystko mam nadzieje, że będziecie ze mną jak najdłużej.
Cały okres, przez który tutaj dla was tworzę niesamowicie mnie ukształtował.
Oczywiście początkowych wpisów już tutaj nie znajdziecie, bo teraz nie są dla mnie na takim poziomie, który by mnie zadowalał, jednak wszystko zapisało się w pamięci.
Słowem wstępu chciałabym każdemu z was po prostu podziękować za to, że jesteście.
Gdy zakładałam tego bloga byłam bardzo młoda i miałam w sobie dużo naiwności, ponieważ nie posiadałam pewnego dystansu do świata, który posiadać powinnam.
Wydawało mi się, że mocno wierząc w ludzi uda mi się „zbawić świat”.
Nic bardziej mylnego, ponieważ później na każdym kroku słyszałam: „Olu pamiętaj, że świata nie zbawisz”.
Jednak wiecie co ja i tak zawsze, wierzyłam w ludzi.
Wierzyłam w ich wewnętrzne, ukryte dobro i zawsze tłumaczyłam sobie, że jeśli każdemu z nas uda się wpłynąć na jednostkę, to nagle cały świat się zmieni.
Wtedy naiwnie w to wierzyłam.
A dziś wciąż wierzę w ludzi, ale mam w sobie pewną mądrość.
Polega ona na tym, iż wiem, że jeśli człowiek się pogubi w życiu i naprawdę będzie chciał się odnaleźć, to tego dokona.
Jeśli po prostu pogodzi się ze stanem, w którym się aktualnie znajduje i nie będzie chciał zmiany, to się, to nie uda.
Życie kształtowało mnie do tego stopnia, że gdy zawadziłam się na kimś, myślałam, że tak po prostu musi być, że trzeba wybaczać i dalej tkwić w układach, które pozbawiają mnie wiary w samą siebie, dając się przy tym wykorzystywać, ale tylko dlatego, że bardzo zależało mi na ludziach.
Pamiętam, że przez pewien okres swojego życia po prostu akceptowałam, to jak ludzie potrafili manipulować innymi.
I akceptowałam, to ponieważ wydawało mi się, że tylko dzięki temu będę w stanie zatrzymać kogoś przy sobie.
Ale wiecie, dlaczego tak było?
Dlatego, że wierzyłam w ludzi, a nie wierzyłam w samą siebie.
Bo zawsze chciałamby to inni byli szczęśliwi.
By to inni odnosili sukcesy, a ja po prostu ich w tym wspierałam.
Dopiero gdy przyszłam do liceum nauczyłam się pewnego rodzaju egoizmu.
Dopiero wtedy zrozumiałam, że żeby wierzyć w innych, trzeba najpierw uwierzyć w siebie.
Wtedy zobaczyłam, że każdy tak naprawdę walczy o siebie i często walka ta przeradzała się w dążenie po trupach do celu.
To oznaczało, że dla każdego liczył się tylko jego sukces, nawet jeśli osiągany był kosztem kogoś innego.
Dlaczego?
Bo taki mamy klimat, bo to wejście w dorosłe życie, gdzie przetrwają najsilniejsi, którzy zrozumieją, że nie mogą się oglądać za siebie, tylko by coś osiągnąć muszą, tego dokonać sami.
A wiecie, po czym poznać wartościowe relacje?
Po pierwsze po tym, że jeśli odnosisz sukces dostajesz wsparcie drugiej osoby, a nie zazdrościsz i na odwrót, jeśli ktoś odnosi sukces wspierasz go całym sercem.
Po drugie, gdy odnosisz porażkę lub jesteś na dnie nie zostajesz z tym sam, tylko masz kogoś kto pomoże Ci się podnieść i będzie przy Tobie, a nie odwróci się przez to, że nie jesteś człowiekiem chodzącego sukcesu i przez to pozwoli Ci być na dnie.
Oczywiście, to zawsze musi działać w dwie strony ty również nie możesz pozwolić na to by druga osoba została sama w momencie, kiedy coś się jej w życiu nie powiedzie.
I nareszcie po trzecie czas.
Czas w prawdziwych relacjach jest ważny.
Wiecie dlaczego?
Bo czasami jak słyszę od ludzi, jestem zarobiony nie mam czasu, ciężko podtrzymywać mi kontakt, gdy ciągle coś robię byłoby łatwiej, gdybyśmy razem pracowali, a jak nie widzimy się na co dzień, to nie myślę o kontaktach z ludźmi.
Serio?
Naprawdę?
W XXI wieku, gdy mamy telefony, social media, tak ciężko jest nam mieć kontakt z drugim człowiekiem i znaleźć dla niego czas?
Ja wiem, że życie biegnie w zastraszającym tempie i ciągle jesteśmy w ciągłym biegu.
Lecz powiedzcie mi, jeśli mamy czas obczajać insta, fejsa i masę innych social mediów, to w tym wszystkim nie mamy chwili czasu by zadzwonić, czy napisać krótką wiadomość?
W ten sposób kontakty międzyludzkie równe są zeru.
W dzisiejszych czasach dla każdego z nas liczy się kariera, pieniądze, a nie ludzie.
I co nam z tego wszystkiego skoro i tak na samym końcu zostaniemy z tym wszystkim sami?
I dopiero wtedy zrozumiemy, że się po drodze pogubiliśmy, ale może być już za późno.
Bo może się okazać, że jedyny pociąg odjechał, a my nie zauważyliśmy, nawet kiedy.
Dlatego kochani, pamiętajcie, że życie ma głębszy sens niż pogoń za pieniądzem, karierą i masą innych rzeczy materialnych.
Bo życie ucieka, a my nawet nie wiemy kiedy, bo tracimy pewnego rodzaju poczucie, że jednak w życiu chodzi o coś więcej.
Życzę wam tego byście nigdy się nie zatracili, zawsze wierzyli w siebie, dążyli do celu, ale przy tym nie zapominali o tym, co w życiu najważniejsze.




wtorek, 1 września 2020

“ Nieważne jaki bój toczymy ze światem. Nieważne ile zbrój wkładamy przy tym i masek. Jakimi tu czyni nas każda z ról i przypiętych łatek.”

Chociaż sierpień dobiegł już końca, to powiem wam, że bardzo lubię ten miesiąc i zawsze w jakimś stopniu podświadomie na niego czekam. W sierpniu na niebie wieczorami ukazuje się dużo spadających gwiazd.

Zawsze jedna jedyna noc spadających gwiazd, gdy jest ich najwięcej, jest dla mnie w sierpniu najważniejsza.
Od dziecka kochałam godzinami wpatrywać się po prostu w niebo i chyba do tej pory poniekąd tak mi zostało.
Co roku wiadomo układam sobie w głowie marzenia, które mam nadzieje, że dzięki tym gwiazdom się spełnią.
Ale od pewnego momentu zaczęłam rozumieć, że powinnam marzyć o czymś w czym rzeczywiście potrzebna jest mi pomoc od losu.
Kiedyś marzenia były na tyle przyziemne, że tak naprawdę byłabym w stanie spełnić je ciężką pracą, bo nie były niemożliwe do zrealizowania, dlatego przyziemność odrzuciłam na bok!
Zawsze podczas gorszych momentów w życiu wpatruje się w niebo i szukam odpowiedzi albo wypatruje jakiegoś znaku, który w jakiś sposób powie mi co dalej robić.
Ostatnio, gdy wpatrywałam się w niebo po jednym z gorszych dni naszło mnie na refleksje, którą w mojej głowie zrodziło samo życie.
Chodzi tutaj o nas w życiu codziennym.
Nie od dziś wiadomo, że życie to teatr.
Wychodzimy na scenę zakładamy maski, odgrywamy swoje role, kiedy spektakl się skończy schodzimy z niej i co później?
Później nie ma już nic.
A może jednak coś jest tylko my jeszcze nie wiemy co?
Każdego dnia wychodząc z domu zakładamy maski.
Każdy z nas je zakłada -ja też.
Dostosowujemy się do ludzi i sytuacji.
I to nie jest złe o ile jesteśmy w tym szczerzy sami ze sobą.
Tak naprawdę zwykle sobą w stu procentach jesteśmy dopiero w czterech ścianach.
Każdy dzień zmusza nas często do kreowania fałszywych wizji by inni nie zauważyli, że coś jest nie tak.
Wielu ludzi każdego dnia kreuje się na silnych i szczęśliwych.
Tylko po to, by przykryć prawdziwe emocje, by nie wyjść na słabego człowieka.
Przez cały dzień uśmiech nie schodzi im z twarzy, podczas gdy za każdym razem pękają od środka.
W zależności od sytuacji zakładamy maskę, często chcąc się dostosować do otoczenia.
Nie zawsze robimy, to wbrew sobie i wtedy o tyle jest to prawidłowe, że zgadza się z naszą naturą.
Często zakładając maski chcemy by nas zauważono, a może i nawet doceniono.
Wszystko jest dobre, dopóki w tym wszystkim nie zaczynamy okłamywać siebie samych.
Dopóki czujemy, że mamy to pod kontrolą i nikt na tym nie ucierpi.
Każdy człowiek pod jakimś względem z natury jest typem samotnika.
Dobrze czuje się sam w czterech ścianach, kiedy kończy się dzień i w końcu może być sobą pod każdym względem.
Gdy nikt nie widzi, nie będzie w stanie nas ocenić i przyczepić negatywnej łatki na nasz temat.
No właśnie.
Dlaczego często stwarzamy zupełnie inną wizję siebie?
Ponieważ boimy się odrzucenia i tego, że ktoś dostrzeże nasze wady.
Których być może się boimy, które być może skrywamy, a może po prostu walczymy o uznanie albo tak jest po prostu łatwiej.
Jest łatwiej, bo przyzwyczailiśmy się do udawania.
Bo w dzisiejszych czasach w ludzkich głowach okazać słabość to wstyd.
Boimy się potępienia, mimo tego, że każdy z nas może mieć gorszy dzień i jest, to pod każdym względem prawidłowe.
Każdy z nas może mieć zły okres w życiu i to także jest okej.
Często, gdy udajemy zbyt długo silnych od środka pękamy, ale nigdy nie dajemy dostrzec tego drugiej osobie.
Tak łatwiej.
W ten sposób coraz mniej uczymy się życia z emocjami.
Coraz mniej pokazujemy prawdę, którą powinniśmy pokazać, tylko po to, żeby ktoś nie pomyślał, że jesteśmy słabi.
Naturalne jest, że boimy się opinii drugiego człowieka i zwykle staramy się mu raczej przypodobać niż pokazać, że też jesteśmy ludźmi, którzy mają prawo do błędu.
Boimy się okazywać uczucia, dlatego że ktoś kiedyś nas mocno zranił, dlatego te prawdziwe uczucia chowamy pod maskami.
Boimy się zaufać tylko, dlatego, że ktoś kiedyś zawiódł nasze zaufanie.
Boimy się mówić szczerze tylko, przez to, że ktoś kiedyś nas za to skrytykował.
Z natury jako ludzie jesteśmy skłonni do poddawania się manipulacji.
Żyjemy w czasach, w których ciężko jest rozróżnić, czy ktoś jest z nami i nas wspiera naprawdę, czy tylko sztuką manipulacji sprawia, że wierzymy w to, że naprawdę z nami jest.
Najwięcej wątpliwości pojawia się, gdy nasze światy się mieszają.
Kiedy wewnętrznie umieramy, ale nie wiemy kto udaje, że jest przy nas, a kto tak naprawdę z nami jest i do kogo możemy zwrócić się o pomoc, by nie zostać wyśmianym.
Każdą relację poddajemy wątpliwości.
Mętlik w naszej głowie jest tak silny, że sami nie wiemy jak sobie z nim poradzić.
A gdy przychodzi już co do czego okazuje się, że jesteśmy sami.
Może przez to, że w pewnym momencie mamy już dość udawania, więc ludzie się od nas odwracają.
Bo widzą w nas zmianę.
Jesteśmy inni niż zawsze, zaczynamy być szczerzy, zmieniliśmy się.
Tylko przez to, że nie wiedzą, że tacy naprawdę jesteśmy, bo nigdy nie dali nam szansy pokazać siebie od tej prawdziwej strony bądź też sami ciągle udawali.
Pamiętajcie, że choćby nie wiadomo co się stało, zawsze musicie być sobą.
Idźcie do przodu z podniesioną głową.
Mimo tego, co mówią inni, każdy ma prawo do gorszych chwil w życiu, do słabego dnia.
Jeśli w ten sposób tracicie osoby, które z wami „były”.
To oznacza tylko tyle, że nie były naprawdę.
Ważne jest, to by otaczać się ludźmi, którzy akceptują was takimi, jakimi jesteście i nie uciekają w momencie, gdy widzą waszą prawdziwą stronę.
Nigdy nie róbcie nic wbrew sobie, bo nie ma nic gorszego niż oszukiwanie samego siebie.
Jeśli będziecie zawsze prawdziwi w relacjach, które budujecie odpłacą się wam tym samym.
Bo jedną z najważniejszych rzeczy w życiu jest szczerość.