poniedziałek, 30 grudnia 2019

„Człowiek jest tylko sumą oddechów, więc nie mów mi że jest jakiś sposób.

Kolejny rok dobiega końca i chociaż niby nic nie jest w życiu pewne, ja wiem, że nie ważne jak długo nic do was nie piszę, pod koniec roku i tak tutaj wrócę.
Mimo że dawno nie było wpisu wciąż o was pamiętam, dlatego też dzisiaj przychodzę z nową notką!
Żyje nadzieją, że od nowego roku będzie mnie tutaj więcej dla was.
Na razie lawina „wchodzenia” w „dorosłość” nie zawsze na to pozwala.

Jak co roku ostatnie dni skłaniają mnie do refleksji nad zmianami, które zaszły w przeciągu tych trzystu sześćdziesięciu pięciu dni.
Wiecie, zadziwia mnie to jak wiele może się zmienić w życiu przez jeden rok.
Ile razy człowiek jest w stanie upaść i na nowo podnieść się silniejszy.
Ile razy człowiek może zawieść i zawiedzionym zostać.
Ile razy może uszczęśliwić i uszczęśliwionym zostać.
Chyba nigdy nie przestanie mnie to zaskakiwać.
Wydaje mi się, że nasze życie opiera się jedynie na poszukiwaniu sensu.
Czasami jednak do samego końca jest on ukryty.
I nieważne jak bardzo byśmy chcieli nie jesteśmy w stanie go odnaleźć.
A może jest na wyciągnięcie ręki tylko nie mamy zbyt wiele odwagi, by po niego sięgnąć.
Człowiek jest tylko sumą oddechów, których nie jesteśmy w stanie policzyć.
Coś się pojawia i równie szybko znika.
Słowami naszej noblistki:
Żaden dzień się nie po­wtó­rzy,
nie ma dwóch po­dob­nych nocy".
A my chyba wciąż nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Najczęściej nie przywiązujemy wagi do chwil i momentów w naszym życiu.
Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że co było-nie wróci.
Nie nauczyliśmy się jeszcze do końca, doceniać najdrobniejszych chwil w życiu.
A kto wie może to właśnie one są najcenniejsze.
W tej całej codziennej pogoni tracimy wydaje mi się to, co najważniejsze-samych siebie.
A to rzecz niezwykle ważna, którą niezmiernie trudno jest odzyskać o ile w ogóle się da.
Nie ważne jak źle jest, nieważne jak bardzo przeciwko Tobie obróci się świat.
Jeśli masz prawdziwego siebie, jesteś w stanie przeżyć wszystko.
Jeśli jednak pozwolisz na zatracenie siebie.
Świat będzie bezlitosny i pochłonie Cię w lawinie, w której nie będziesz w stanie się odnaleźć.
Dlatego pamiętajcie, żeby w nowym roku zadbać o siebie.
Dzisiaj przez postęp świata, który nabiera nieprawdopodobnego tempa jest to bardzo trudne.
Nie zdajemy sobie sprawy jak ważne jest to, by nie stracić własnej tożsamości, którą ciężko jest odzyskać o ile w ogóle to możliwe.
Dlatego też w nadchodzącym roku chciałabym życzyć wam, abyście nigdy nie zapominali o sobie, dążąc przy tym do celu z podniesioną głową.
Nie dajcie się kochani!





wtorek, 27 sierpnia 2019

„Pamiętaj, że nadzieja karmi, a nie tuczy..”

W swoim życiu każdy człowiek miewa momenty, podczas których jego życie wywraca się do góry nogami.
Wtedy każdy z nas potrzebuje chwili wytchnienia.
Spojrzenia z dystansem na wszystko co się dzieje.
Czasami żeby czegoś dokonać musimy dojrzeć.
Gdy pędząca karuzela potocznie zwana życiem, kręci się po niebezpiecznym torze, nabieramy obaw.
Tak właśnie jest w życiu każdego z nas. 
Choćbyśmy niewiadomo jak spokojnie żyli i mieli wszystko dokładnie zaplanowane, w końcu przyjdzie moment, że nasze życie wkroczy na tor, z którego odwrotu nie będzie.
Wtedy możemy przejąć ster i spróbować to naprawić albo stanąć z boku i patrzeć, jak nasze życie wymyka nam się spod kontroli.
Czasami zostajemy postawieni w sytuacji bez wyjścia i nasza codzienność nagle ulega zmianie.
Czasami walczymy z codziennością, której nie jesteśmy w stanie pokonać.
I w pewnym momencie życia zadajemy sobie pytanie: „Lepiej żałować, że coś zrobiłem, czy żałować, że nie zrobiłem nic?”.
Szczerze powiedziawszy naprawdę ciężko stwierdzić.
Niby oczywiste jest, że lepiej żałować, że się spróbowało.
Jednak czasami wiąże się z tym więcej bólu niż gdybyśmy odpuścili i po prostu pogodzili się z rzeczywistością.
Powiem wam, że nie dawno znalazłam się w dokładnie takiej sytuacji.
Ale wtedy nie wiedziałam jeszcze, że każde posunięcie będzie tak samo fatalne w skutkach.
Z tym, że w tym przypadku odpuszczenie wiązało się z oszczędzeniem upokorzeń.
I wiecie to jest taki moment, w którym nastaje konflikt wewnętrzny.
Kiedy serce mówi walcz, a rozum odpuść, głową muru nie przebijesz.
Co w tym najlepsze, w takich momentach człowiek, który nie traci nadziei, po prostu wierzy, że jest tak źle, że gorzej być nie może.
Niespodzianka.
Los ma wtedy inne plany.
Może jest to tylko i wyłącznie rozgrzewka? 
Może każda napotkana na drodze przeszkoda jest tylko prozgrzewką.
Zważając na to, że w konflikcie z samym sobą ciężko stwierdzić, która droga będzie tą odpowiednią, należy iść pod wiatr.
Może i nie wiemy co nas czeka jeśli zaryzykujemy.
Ale może się okazać, że mimo braku upragnionego celu, zyskamy więcej niż nam się wydaje. 
Przede wszystkim doświadczenie dzięki, któremu już nigdy nie popełnimy tych samych błędów, dzięki czemu więcej nie pozwolimy sobie na cierpienie.
Czasami rozpadamy się tylko po to żeby poskładać się na nowo.
A cierpimy tylko po to żeby zaznać odrobiny szczęścia.
Jeśli jednak na czymś nam zależy, chyba warto pożegnać wewnętrzny konflikt, wziąć sprawy w swoje ręce i próbować. 
Z góry nie jest nam pisana porażka, to życie weryfikuje czy zwycięstwo jest nam dane w tym momencie, czy jeszcze musimy chwile poczekać na coś lepszego. 

Wtedy z żalem czy bez, należy zacisnąć zęby i iść przed siebie, udowadniając innym, że jesteśmy niezniszczalni.




czwartek, 6 czerwca 2019

„Ciągle chcemy trochę więcej, życie piękne jak w piosence mieć...”

Są w życiu człowieka sytuacje, w których ciężko jednoznacznie przedstawić wartość wydarzeń. 
Małe porażki czasami przybierają wielkich ran, a te duże czasami nie mają większego znaczenia. 
W tym wszystkim najgorsza jest walka.
Walka, która często nie przynosi żadnego skutku, a już na pewno nie przynosi skutku, którego oczekujemy.  
Są w naszym życiu wydarzenia, na które nie mamy najmniejszego wpływu.
Mimo dobrych chęci i zacięcia. 
Żaden człowiek nie jest w stanie przebić głową muru. 
Teoretycznie mówi się, że zawsze warto walczyć do samego końca.
Najczęściej jednak trochę trudno ocenić, czy nie lepiej odpuścić na starcie. 
Jest jednak ponadczasowa prawda, która mówi, że lepiej jest spróbować i żałować. 
Niż żałować tego, że nie podjęło się jakiegokolwiek działania. 
Ostatnio wśród moich znajomych przeprowadziłam ankietę, w której zapytałam jaką wartość dla nich ma dziesięć procent.
Ot ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że zależy to od wielu aspektów. 
I rzeczywiście tak jest.
Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że dla każdego z nas w zupełnie innym przypadku dziesięć procent może oznaczać wszystko. 
Życie jak wiadomo jest nieprzewidywalne i w zależności od przypadku, dziesięć procent może oznaczać więcej niż dla niejednego pewne sto, które dostaje od życia. 
W ostatnim czasie sama spotkałam się z sytuacją gdzie dostałam tylko, a może i nawet dla mnie aż dziesięć procent szans.
Kiedy jednak wszystko spłonęło na panewce ciągle słyszałam, że przecież to wszystko co aktualnie dzieje się w moim życiu, dzieje się z jakiegoś powodu. 
Który w końcu będę musiała poznać i dzięki temu zrozumiem, dlaczego tak się stało.
Wiecie słysząc od ludzi takie stwierdzenia przyjmowałam postawę buntownika.
Myślałam sobie halo człowieku tracę grunt pod nogami, a moje życie wywraca się do góry nogami mimo planu jaki w sumie miałam ułożony w głowie, a ty mówisz mi, że to dzieje się z jakiegoś powodu, który może kiedyś poznam? 
Halo coś jest chyba nie tak.
Wiecie często ciężko buntownika, który musi mieć wszystko czarno na białym przekonać do przyjęcia postawy, która jest sprzeczna z jego naturą.
Przez co długo myślałam, że coś jest nie tak.
Z perspektywy czasu widzę jednak, że to wszystko co dzieje się w życiu każdego z nas ma ukryty głębszy sens. 
Który jest gdzieś ukryty i nie objawia się nam od razu. 
Co nie oznacza zatem, że jeśli w naszym życiu dzieją się negatywne wydarzenia to nie warto ich naprawiać, tylko czekać na odpowiedź, dlaczego tak się stało.
Jako ludzie niestety mamy tendencje do niszczenia i czekania aż nasze życie samo się naprawi. 
A o wiele ciężej jest nam się zebrać na odwagę żeby działać. 
Ale przecież tak jak pisałam wyżej lepiej jest żałować, że się próbuje niż, że nie robi się nic. 
Może czasami w naszym życiu ścieżki muszą się rozejść do takiego stopnia.
Że gdy ponownie się zejdą, to wtedy właśnie poznamy powód, dla którego tak się stało. 
Pamiętajcie, że zawsze od losu dostajemy za darmo te dziesięć procent. 

Pozostałe dziewięćdziesiąt to już tylko nasze decyzje, walka, praca i serce, które wkładamy do tego żeby coś zmienić, czy osiągnąć. 

piątek, 19 kwietnia 2019

Keine Geschichte wird erzählt nur um die größte zu sein. Vertrau'n wächst in dir, ohne auf andre zu schau'n

Czasami życie człowieka w najmniej oczekiwanym momencie potrafi zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. 
Często zadajemy sobie pytanie: dlaczego jest tak, a nie inaczej, dlaczego nic nie jest takie jakie chcielibyśmy żeby było.
Ciągle jesteśmy stawiani przed wyzwaniami jakie stawia na naszej drodze los.
Z całych sił próbujemy im podołać.
Pytanie jak długo jesteśmy w stanie gonić nasze życie? 
Przecież prawdą jest to, że nasze życie to nieustanna gonitwa.
Gonimy za pieniędzmi, wykształceniem, karierą.
Całe nasze życie to jeden wielki labirynt, a nasze ambicje, to przeszkody jakie przed nami stawia. 
Ciągle goniąc nie mamy chwili na refleksje. 
Na to by na chwile się zatrzymać i zadać sobie podstawowe pytanie dlaczego.
Dlaczego ciągle biegnę, dlaczego mi tak na tym zależy, czy warto?
A może tak jak w swoich dziełach pisał Shakespeare nasze życie to tak naprawdę tylko scena. 
A my jesteśmy aktorami, którzy zakładają maski, odgrywają swoją rolę i z tej sceny schodzą. 
Jednocześnie coś na pewno pisze nasze scenariusze, nie ważne jak pokręcone by nie były. 
W życiu człowieka osią napędową są cele i ambicje.
Które mniej lub bardziej skrupulatnie wyznaczamy. 
Często to właśnie one nadają naszemu życiu sensu. 
Nieraz zadajemy sobie pytanie, czy warto? 
Cały ten zachód i walka ze światem o spełnienie marzeń. 
Skoro na końcu i tak przychodzi koniec. 
Jednak wiecie co?
Warto zawsze, warto!
Jeżeli tylko czujecie, że to co robicie jest właśnie tym, co robić chcecie należy walczyć do samego końca.
Nie ważne co mówią ludzie i jakie są tego skutki. 
Skoro wam na czymś zależy to oznacza tylko, że jest wasze.
Nie ważne jak długa, kręta i pełna przeszkód droga jest do osiągnięcia celu.
W rezultacie żaden zwycięzca na mecie nie myśli o tym co przeżył tylko co osiągnął i co czuł gdy to osiągał. 
A ludzie? 
Oni zawsze będą demotywować i starać się odwieźć nas od zwycięstwa.
Dlaczego? 
Często dlatego, że coś im w życiu najzwyczajniej nie wyszło.
Walczyli, ale się poddali.
W tym momencie przemawia nimi zazdrość.
Ponieważ jako ludzie w sobie wytwarzamy pewną skłonność albo może i nawet strach przed tym, że ktoś może być lepszy niż my.
Komuś może wyjść, a nam nie.
Poczucie własnej wartości zaczynamy uzależniać od tego co nam wychodzi i ile osiągamy.
Zapominamy o tym, że nie liczy się ilość tylko jakość. 
W tych dążeniach jesteśmy mniej lub bardziej wytrwali. 
Czasami okazuje się, że odpuszczamy przed samą metą.
Gdy sukces jest na wyciągnięcie ręki, nagle rezygnujemy. 
Dlatego pamiętajcie nie wolno się poddawać nie ważne jak ciężko jest, kiedyś w końcu musi być lżej.

Natomiast jedno jest pewne, dopóki walczysz jesteś zwycięzcą! 







piątek, 5 kwietnia 2019

Traum von Bremen

Życie to jedna wielka niewiadoma, a zarazem pasmo niespodziewanych wydarzeń. 
Mówią, że marzenia się nie spełniają tylko się je spełnia. 
Chociaż czasami mogłoby się wydawać, że los pomaga nam na różne sposoby.
Jednym dość intensywnie.
Innym natomiast niekoniecznie. 
Czasami człowiek w życiu musi przeżyć wiele burz żeby chociaż, na krótką chwilę ujrzeć  słońce. 
Za marzeniami zawsze idzie nadzieja. 
W końcu kim bylibyśmy, nie mając nadzieji. 
To ona przecież jest z nami zawsze i dopóki nas nie opuszcza nic nie jest stracone. 
Wręcz przeciwnie, dopóki ją mamy jesteśmy na wygranej pozycji. 
Przyznam się wam szczerze, że gdy zaczynałam swoją przygodę z niemieckim. 
Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek, a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości, uda mi się ten wspaniały kraj odwiedzić. 
Wiecie zawsze wydawało mi się, że to wszystko z mojej strony polega po prostu na upodobaniu sobie tego języka i jego poznawaniu. 
Niekoniecznie poznawaniu, czy sprawdzaniu się w praktyce. 
I mimo że zawsze wyjazd do tego kraju gdzieś w środku był marzeniem nie sądziłam, że kiedykolwiek nastąpi. 
Zawsze miałam gdzieś z tylu głowy, że wspaniale byłoby przeżyć taką przygodę, ale nie jakoś wiążąco.
Może wtedy też nie zależało mi na tym tak bardzo. 
Dlatego nigdy nie myślałam o tym aż tak realnie.
Wszystko się zmieniło jednak, gdy poszłam do liceum.
Zaledwie po paru miesiącach okazało się, że moje marzenie, które ciągle miałam gdzieś z tyłu głowy, może stać się realnym odzwierciedleniem w rzeczywistości. 
Tak też się stało i w grudniu jak możecie pamiętać z ostatniego wpisu był mój pierwszy raz Dreźnie.
Co prawda przez jeden dzień nie byłam w stanie poczuć w stu procentach atmosfery tego kraju. 
Ale byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, mogąc tego doświadczyć.
Dziś mija dokładnie tydzień od mojej kolejnej niemieckiej przygody, która mnie spotkała. 
Tydzień temu w poniedziałek ze wspaniałymi ludźmi wyruszyłam w podróż życia do niemieckiej Bremy. 
Mimo wszelakich obaw miedzyinnymi takich jak komunikacja w języku niemieckim, dziś mogę stwierdzić zdecydowanie, że był to najlepszy tydzień w moim życiu.
Tydzień podczas którego mogłam na żywo doświadczać niemiecką kulture, uczyć się języka i przeżywać najpiękniejsze momenty w życiu.
Przy okazji był to najkrótszy i najbardziej wzruszający tydzień mojego życia. 
Na poważnie! 
Tego co przeżywałam nie da się opisać słowami. 
Wielu z was mogłoby się zastanawiać, dlaczego zwykły kraj może w kimś wzbudzać tyle emocji. 
Sama wciąż zadaje sobie to pytanie. 
Zwłaszcza, gdy próbuje określić, dlaczego akurat język niemiecki. 
W zasadzie to sami wiecie, że miłość jest bezwarunkowa. 
Dlatego moja miłość do tego języka, kultury i kraju też nie niesie za sobą jakichś warunków. 
Dzięki temu językowi po prostu odnalazłam siebie. 
Bezwarunkowo wiem, że niemiecki jest ze mną i już zawsze będzie. 
Połączyła nas prawdziwa i nierozerwalna więź, tak też pozostanie. 
Obserwując ludzi i kierunek, w którym zmierza ten świat usilnie odczuwam, jak i zauważam, że inwestowanie uczuć w ludzi nie jest tak opłacalne jak inwestowanie ich w swoje hobby. 
Ludzie odchodzą, a to co w sobie wypracujemy i osiągniemy zostanie z nami na zawsze, nie zawodząc nas przy tym.
Pamiętajcie, że naprawdę w życiu istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca.
Marzenia, które trzeba spełniać.
Biorąc je na poważnie. 
I nadzieja, której nie wolno tracić.

Kochani cel uświęca środki, a marzenia ludzi.