niedziela, 30 października 2016

Wrocławski Dzień Języków Obcych, czyli nowe doświadczenia..

Życie jest, jedną wielką niewiadomą nigdy do końca nie jesteśmy, w stanie przewidzieć co nas w nim czeka.
Jako ludzie zazwyczaj zamykamy, się przed nowymi rzeczami nie chętnie zdobywając nowe doświadczenia po prostu tak nam wygodniej.
Przyznam się, że jestem typem, który lubi, zdobywać coraz to nowsze doświadczenie jednakże niezbyt lubię drogę do tego prowadzącą, ponieważ nigdy nie wiem, czego mogę się spodziewać i jakie będą tego efekty.
Dlatego też większość rzeczy, która dzieje się w moim życiu jest spontaniczna, ponieważ wiem, że gdybym dłużej się nad czymś zastanawiała, to pewnie znalazłabym, więcej wad niż zalet co zniechęciłoby mnie do jakichkolwiek działań.
Ludzie zazwyczaj są, zdziwieni jak dowiadują się o tym, że podczas podejmowania decyzji dopadają mnie pewne wątpliwości, ponieważ jak twierdzą, sprawiam wrażenie osoby neutralnej w swoich działaniach.
Chciałabym was przekonać do tego, że czasami warto tak po prostu zrobić coś bez większego przemyślenia.
Ostatnio znalazłam się w sytuacji, w której musiałam podjąć dosyć ważną dla mnie decyzję.
W mojej szkole jak co roku organizowany był wyjazd z okazji dnia języków obcych, który początkowo miał się odbyć w Krakowie i wtedy byłam zdecydowana na niego jechać.
Jednak poprzez natłok terminów wyjazd ostatecznie odbył się do Wrocławia.
Był to moment, w którym pojawił się we mnie niepokój i mimo że nie pierwszy raz byłabym we Wrocławiu i jest, mi on bardzo dobrze znany zastanawiałam się, czy rzeczywiście jechać.
I nagle tysiąc myśli na sekundę, w końcu to Wrocław ponad dwieście kilometrów od mojego miasta do Krakowa jednak miałam bliżej, bo około sześćdziesięciu kilometrów.
No i czy warto niby angielski, za którym nie przepadam i niemiecki, który kocham, ale Wrocław?!
Mimo że nie dałam, tego po sobie poznać to w jednym momencie stałam się totalnie rozdarta.
Po kilku chwilach jednak stwierdziłam, że nie zastanawiam, się nad niczym jadę, nie rozważając żadnych za i przeciw.
Jak pomyślałam, tak też zrobiłam.
Wyjazd w końcu odbył się w środę i teraz mogę śmiało powiedzieć, że nie żałuję.
Jak się okazało, mieliśmy warsztaty tylko z niemieckiego (kiedyś mnie chyba spalicie na stosie za to, że w każdej notce pojawia się niemiecki), które zresztą okazały się świetne.
Przyznam się wam szczerze, że nigdy nie spodziewałam się, że ze zwykłych warsztatów językowych można tyle wynieść.
Podczas warsztatów graliśmy w cztery gry, które lepiej pozwoliły poznać mi samej kulturę Schwarzwaldu oraz, pozwoliły na sprawdzenie zasobu swojej znajomości językowej.
Zaraz po warsztatach udaliśmy się na taką jakby grę terenową w poszukiwaniu śladów niemieckich oraz wrocławskich krasnali.
Ku mojemu zdziwieniu na ulicach Wrocławia ciężko jest w ogóle usłyszeć język polski.
Z jednej strony to dla mnie raj na ziemi, że nie muszę być w Niemczech, by usłyszeć język niemiecki, ale też z drugiej strony dopiero w takich momentach jak ten człowiek zdaje sobie sprawę, że jego znajomość języka niestety totalnie leży.
Mimo to jednak uważam, że było warto zdecydować się zupełnie spontanicznie.
Miałam okazję nie tylko kolejny raz zwiedzić piękny Wrocław i sprawdzić się w ukochanym języku, ale także nauczyłam się jak rozpoznać swój pociąg i trafić do odpowiedniego przedziału mimo wszystko to ważne umiejętności. :)
Uważam, że decyzje podejmowane spontanicznie często są najlepsze, ponieważ jeśli się czegoś pragnie, to człowiek po prostu się na to decyduje, nie dając możliwości wystąpieniu żadnym wątpliwością.
W końcu nie wiemy, ile jest nam dane przeżyć, a lepiej żałować, że się coś zrobiło niż żałować, że się w ogóle nie spróbowało.

" W miarę te­go jak cię ko­pią, co­raz bar­dziej zagłębiasz się w słuszność swoich decyzji."


czwartek, 13 października 2016

Cele są laserem ludzkiej świadomości.

Pewnie nie jednokrotnie każdy z was czuje jakąś blokadę w sobie przed robieniem tego, co tak naprawdę robić chce.
Zazwyczaj boimy się porażek, braku czasu, czy też tego, że zostaniemy wyśmiani przez innych.
Najczęściej jednak brakuje nam po prostu wiary w siebie.
Dzisiaj siedząc na ostatniej lekcji i spoglądając, za okno kolejny raz zastanawiałam, się czemu tak niewielu ludzi spośród kilku miliardów na ziemi robi to, co czuję, a nie to, co musi.
Zastanawialiście się czasem nad tym, czy w stu procentach jesteście zadowoleni z tego, co aktualnie robicie?
Jak tak dłużej nad tym wszystkim myślę, to jestem pewna, że gdybym tylko miała, stuprocentowy wybór robiłabym aktualnie co innego.
Jednak wiem, że moim priorytetem aktualnie powinna być szkoła, przez co ze spełnianiem swoich pasji przystopowałam.
Moim sukcesem jest moment, w którym raz w tygodniu porządnie przysiądę nad wpisem na blogu, czy wyrwę się na korepetycje z niemieckiego.
Wiadomo, że nie we wszystkim da się być perfekcjonistą, widzę, to po sobie ciągle ucząc się na swoich błędach, a tak owe starania nie prowadzą do niczego więcej niż do porażki.
Najgorszym momentem naszych starań jest chwila, kiedy stawiamy sobie poprzeczki, których nie jesteśmy w stanie przekroczyć, ponieważ wymagamy, od siebie więcej niż jest się w stanie udźwignąć. Poprowadzi was to do tego, że zdobywając, coś nie będziecie z tego zadowoleni.
Dlatego, że będziecie mieli świadomość, iż daną rzecz mogliście, zrobić inaczej z większą dokładnością co nie da wam kompletnej satysfakcji ze swoich osiągnięć.
Wychodzę z założenia, że jeśli chcecie, coś robić to po prostu dążcie do realizacji tego.
Wiadomo, że zawsze zaczyna się od podstaw, ale małymi krokami nim się obejrzycie, pokonacie szczyt, jeśli tylko będziecie wyłapywać plusy z tego, co robicie.
Porażki bywają bolesne, zwłaszcza gdy oprócz was wierzą inni, ale każdy z nas ma w sobie tyle mocy, że gdy upada, jest w stanie się podnieść silniejszy.
Musimy się nauczyć tego, że porażka czasami daje o wiele więcej niż wygrana.
Tym bardziej że to nie porażka nas zatrzymuje tylko niechęć zaczynania wszystkiego od początku.
Zdaję sobie sprawę, że oprócz porażki blokuje nas także wiara w siebie i to, co ludzie powiedzą.
Uwierzcie ciągłe opieranie się na tym, co ludzie powiedzą, nie jest dobre, zwłaszcza kiedy dąży się do celu.
I sama wiem, że to nie jest łatwe, bo ciągle uczę się tego, by zadowalać samą siebie, a nie innych ludzi co jest ciężkie, zwłaszcza że ludzie zawsze będą gadać, bo taka jest ich natura.
Nawet jeśli upadniecie i ludzie was wyśmieją, pamiętajcie, że porażka uczy nas tego, czego nie nauczy nas żadne zwycięstwo.
Zwłaszcza gdy przychodzi nam stoczyć bitwę, w której wygrana jest równoznaczna z przegraną.
Dlatego, jeśli śpiewasz, tańczysz, uczysz się, jakiegoś języka rób to dalej, nawet gdy nie jest łatwo.
W końcu nikt nie powiedział, że walka o samego siebie będzie łatwa.
Jeśli piszesz, jak najbardziej rób to, nawet jeśli ktokolwiek z twojego otoczenia nie widzi, w tym sensu dąż do tego, bo to Cię uszczęśliwia.
Jeśli śpiewasz, rób to dalej, mimo że nie każdemu spodoba się, twój głos w końcu znajdzie się ktoś, kto właśnie Ciebie doceni.
Tańczysz, ale obawiasz się tego, że Cię wyśmieją, bo nie czujesz rytmu? Przecież najwięksi tancerze zaczynali od samego początku, a po długich staraniach zaczęli osiągać sukcesy właśnie dlatego, że przełamali w sobie pewne bariery.
Uczysz się jakiegoś języka, ale nie potrafisz perfekcyjnie nim władać? Mów, mów i jeszcze raz mów, nawet jeśli wygląda to tak:

Przecież wkrótce i tak dojdziesz do wprawy, że nie jedna osoba pozazdrości Ci biegłego władania danym językiem.
Mając, jakąś pasję stawiajcie sobie małe cele i realizujcie, je powoli nie zważając na innych.
Kierujcie się tym, że każdy swoje starania zaczynał kiedyś od zera i nie każdy od razu "przenosił" góry.
Wszystko wymaga czasu, pewności siebie, siły oraz wsparcia.
Jeśli posiadacie, wiarę w swoje możliwości na pewno osiągniecie w swoim życiu to, co osiągnąć chcecie, a brak wiary innych ludzi w was będzie dla was tylko do tego, by udowodnić im, że się mylą i, że stać was na więcej niż są w stanie sobie wyobrazić.

Osiągnąłem wszystkie cele, jakie sobie do tej pory wyznaczyłem. Wszystko sprowadza się do tego, ile jesteś w stanie poświęcić, aby odnieść sukces.~ Bruce Davies.

środa, 5 października 2016

Typy ludzi planujących przyszłość i żyjących z dnia na dzień.

Jesień chyba na dobre zagościła już za naszymi oknami.
W tym roku nadzieję miałam na złotą Polską jesień jednak patrząc za okno zawodzę się.
Mimo że kocham, ten stan, kiedy pada deszcz, a ja w wolnej chwili mogę usiąść z kubkiem gorącej herbaty i kocem na oknie delektując się chwilą.
Wszystko jest, dobre do czasu jak to mówią.
Teraz jednak byłabym szczęśliwa, gdyby choć na chwilę wyszło słońce, które odmieniłoby moje jesienne podejście do życia.
Jeśli mowa o podejściu do życia to ostatnio na jednej z lekcji zastanawiałam, się ilu ludzi tak naprawdę podchodzi do życia tak planowo.
Mając już wszystko zaplanowane i kierując się tym planem w życiu/ przyszłości.
Podziwiam takie typy ludzi, mimo że nigdy nie wiadomo co przyniesie los i czy uda im się zrealizować swój plan na przyszłość, to mają jakiś cel, do którego przez stopniowe planowanie dążą.
Kiedyś sama taka byłam jeszcze przed zmianą szkoły.
Po czasie, kiedy nie mogłam, nadążyć za samą sobą przestałam planować.
Stwierdziłam, że tak naprawdę nic mi po tym, bo nawet jeśli gdzieś na początku miałam jakiś cel i dążyłam do niego to gdzieś po drodze ludzie, których spotykałam, mnie do niego zrażali.
Zawsze jak coś robiłam, kierowałam się tym, co ktoś ode mnie wymaga.
Po czasie tego ciągłego natłoku i walki o to wszystko zrozumiałam, że nie warto.
Wtedy w końcu zaczęłam żyć po swojemu.
Mimo że jestem taka, że jak coś muszę zrobić, czy chociażby gdzieś jechać to muszę mieć dokładny plan na to od razu, ponieważ strasznie nie lubię nie wiedzieć, na czym stoję.
Jednak jeśli chodzi, o przyszłość zaczęłam żyć z dnia na dzień.
Każdego dnia po prostu wstaję, ubieram, się idę, do szkoły jestem w niej i robię to, co czuję w środku.
Nie mam czasu na zastanawianie się co dalej.
Zrozumiałam, że nie wiem, tak naprawdę co mnie czeka następnego dnia.
A wiem, że jeśli coś bym sobie zaplanowała, a potoczyłoby, się to inaczej niż bym chciała, to bym się zawiodła, a tego najbardziej chcę unikać.
Teraz wiem, że należy cieszyć się chwilą, bo drugiej takiej okazji do tego może nie być.
Ludzi z dokładnymi planami swojego życia naprawdę podziwiam, ponieważ zawsze trzeba mieć jakiś plan B.
A obserwując, takie osoby zauważyłam, że nic nie jest w stanie ich zaskoczyć, iż każde posunięcie mają dokładnie przemyślane, przez co mają raczej marną szansę na porażkę.
Pamiętajcie, czasami warto, jest tak po prostu żyć bez żadnych planów i zmartwień.
Dlatego wstawajcie z łóżek i żyjcie tak po prostu!