sobota, 17 marca 2018

„Większość rzeczy na tym świecie stworzona została przez ludzi, którzy wytrwali, kiedy zdawało się, że nie ma już nadziei."

Gdybym zadała Ci pytanie o to co Cię  porusza w życiu potrafiłbyś/potrafiłabyś odpowiedzieć? 
Wydaje mi się, że tak. 
Może nawet byłyby to standardowe odpowiedzi takie jak praca, szkoła, pieniądze, dom czy rodzina. 
Ale wszystkich nas łączyło by to, że mamy cel. 
Swój własny cel, który jest powodem do tego, żeby rano wstać z łóżka i przeżyć dzień tak jak należy. 
Dzisiaj chciałabym wam uzmysłowić, że cele w naszym życiu są niezmiernie ważne i nie należy ich porzucać. 
To one nadają naszemu życiu sens. 
I należy do nich dążyć.
Sama zdałam sobie z tego sprawę dość nie dawno.

Zawsze miałam wiele celów i ciągle coś chciałam realizować. 
Jednak w pierwszej klasie gimnazjum pojawił się jeden przewodni cel - język niemiecki.
Nie powiem, że się wtedy nie podziało, bo wszystko zaczęło się zmieniać.
I nagle z kilkunastu rzeczy naraz obrałam jeden główny cel.

Niby mówią, że początki nigdy nie są proste, a u mnie właśnie jakoś były. 
Dopiero niedawno tak naprawdę  pojawiły się schody. 
Wiecie początki ciągła motywacja, zapał i chęci mimo drobnych załamań. 
Ale zawsze wstawałam rano z myślą: „Kurczę to naprawdę jest coś co chce robić”. 
I zawsze tydzień toczył się od niemieckiego do niemieckiego.
To był taki niesamowity czas wyczekiwań, bo zawsze wiedziałam, że dzień niemieckiego to będzie dobry dzień. 

W końcu obrałam sobie za cel olimpiadę z niemieckiego. 
I mimo, że byłam bardzo narwana wstrzymałam się czekając, na nią trzy lata. 
Żeby mieć taką pewność, że naprawdę się uda. 
W końcu minęły trzy lata i zbliżał się ten oczekiwany listopad.
Na tapecie tylko niemiecki dzień noc, dzień, noc i tak w kółko.
Nieprzespane noce, przerabianie zagadnień po kilka razy. 
W końcu noc przed konkursem ostatnie powtórki. 
No i nastaje dzień konkursu, który zupełnie wam nie sprzyja.
Najpierw w ten jeden, jedyny dzień zasypiacie.
Potem jak już lecicie na autobus on nie przyjeżdża. 
Postanawiacie biec na inny przystanek i inny autobus, przyjeżdża spóźniony.
Potem ledwo wbiegacie do szkoły w ostatnim momencie i w głowie tylko za 45 minut konkurs, a od rana wszystko jest na nie. 
W końcu konkurs. 
Usiadłam napisałam, nie sprawił mi on większych trudności, bo czułam jakbym pisała po prostu jakiś ważniejszy i trochę trudniejszy sprawdzian. 
Ale w głowie miałam przecież wykułam...
W końcu wyniki, które zmieniają wszystko.
Macie wrażenie, że jednak to nie był wasz dzień i się nie udało, ale wciąż nie tracicie nadziei, a jednak okazuje się ona zgubna. 
Jeden mały szczegół zaważa na waszej przegranej. 
Pamietam, że w tamtym momencie zmieniło się dla mnie postrzeganie niemieckiego. 
W oczach innych to był tylko zwykły konkurs. 
W moich trzy lata ciągłych starań i dążeń.
No i kilka miesięcy wyjętych z życiorysu. 
I mimo że byłam blisko czułam niedosyt, i żal do siebie. 
Miałam wrażenie, że mogłam bardziej, więcej, dłużej. 
Nagle ogarnęła mnie jakaś niechęć. 
Niemiecki, który był zawsze przyjemnością i celem stał się przymusem. 
I tak to trwało do niedawna dopóki nie uświadomiłam sobie jednego. 
Skoro tyle poświęciłam i nie załamywałam się jakoś bardzo przy porażkach, to dlaczego ta jedna musiała na tym zaważyć? 
I teraz nagle wszystko miało runąć? 
Cel, który mnie napędzał przez tyle czasu, miałam porzucić od tak? 
Trochę mi zajęło zrozumienie tego. 

Pewnie teraz pomyślicie co tak naprawdę chce wam przekazać? 
To proste! 
Dążąc do celu, nie porzucajcie go w momencie, kiedy napotka was jakaś trudność, czy przeszkoda. 
Wszelkie utrudnienia są właśnie po to, żeby przypominać nam co nas porusza. 
One pokazują nam, że jeżeli potrafimy pokonywać wszelkie przeciwności jesteśmy odpowiednimi ludźmi na odpowiednich miejscach. 
Bo tak naprawdę co by było, gdyby ciagle nam się udawało? 
Byłoby nudno czyż nie? 
Nie moglibyśmy się sprawdzać w tym co robimy, bo nie podejmowalibyśmy żadnych wyzwań.
Myślę, że gdybym tego w porę nie zrozumiała straciłabym coś w czym zawsze czułam się prawdziwie. 
Dlatego pamiętajcie jedno.
Nigdy nie porzucajcie swoich celów, kiedy pojawiają się schody. 
W końcu to jest coś co was napędza, coś co daje wam powód codziennie rano, żeby wstać.

I nie ważne co to jest w każdym przypadku, jest tak samo ważne.