poniedziałek, 27 listopada 2017

Cza­sami stacza­my ta­kie bit­wy, gdzie zwy­cięstwo jest równoz­naczne z po­rażką.

Ostatni tydzień listopada przed nami, dlatego też przyszedł czas na nowy wpis! 
Na pewno znacie to uczucie, kiedy wam na czymś bardzo mocno zależy.
Jeśli wkładacie siebie w stu procentach w coś na pewno nie dopuszczacie myśli, że może wam się to nie udać.
Jednak jeśli przychodzi porażka niektórzy po prostu ją przyjmują, a inni przez dłuższy czas nie potrafią się z nią pogodzić. 
Dlatego też zaczyna się kalkulacja co zrobiło się źle albo też i czego się nie zrobiło. 
Zostaje w nas pewnego rodzaju niedosyt. 


Z każdą porażką jest nam jako ludziom trudno się pogodzić jednak kiedy jest najtrudniej? 
Myślę, że w momencie kiedy poświęcimy na coś większą część swojego życia, wkładamy w to całe sto procent siebie, a na samym końcu jest to nic nie warte. 
Zazwyczaj zwykli ludzie, którzy nie doświadczają w swoim życiu takich momentów nie są w stanie zrozumieć, dlaczego dla innych jest to takie ważne. 
Często myślą o co chodzi przecież to taki drobny szczegół, którym inni potrafią się załamać. 
Otóż punkt widzenia zależy od punktu siedzenia taka prawda. 
W takich przypadkach, jak z uczuciami, dla każdego jego chociażby najmniejsza porażka zawsze jest jednak porażką, której nikt ani nic nie jest w stanie zrozumieć. 
Jednak wiecie jaki jest najlepszy przepis na radzenie sobie z nią?
Wyciąganie z niej wniosków. 
Wiem to banalne, ale jakże przydatne. 
W końcu jeśli raz się nam nie powiedzie w przyszłości dążąc do czegoś będziemy wiedzieć co poprawić, jak lepiej postąpić. 
Najgorszą z możliwych rzeczy jest załamanie się. 
Dlaczego? 
Człowiek pod wpływem emocji może podejmować różne często złe decyzje, a przecież nie o to tutaj chodzi. 
Porażki w końcu powinny nas czegoś uczyć, a nie otwierać drogę do podejmowania złych decyzji jak to zwykle bywa. 
Oczywiście często podczas niepowodzeń ludzie po prostu upewniają się, że wybrana przez nich ścieżka okazuje się nie być jednak tym „czymś”, co oczywiście w zupełności nie jest złe.

Z autopsji mogę powiedzieć, że przypływ emocji to najgorszy doradca jaki może być. 
Kiedyś w internecie udało mi się natrafić na mądre stwierdzenie, które myślę idealnie wpasuje się w dzisiejszy temat: 
„Nie podejmuj nigdy żadnej ważnej decyzji w gniewie,
bo duma i głupota na jednym rosną drzewie.”

Co prawda oprócz samych minusów porażki mają też wiele plusów. 
Dzięki nim między innymi dowiadujemy się wiele sami o sobie. 
Widzimy siebie w niecodziennych sytuacjach dzięki czemu możemy zobaczyć do jakich zachowań jesteśmy skłonni podczas przypływu negatywnych emocji. 
Szczerze powiedziawszy sama przekonałam się na własnej skórze, że w takich podbramkowych sytuacjach najlepsza jest samotność.
Wtedy człowiek sam o sobie wiele się dowiaduje, ma szanse przemyślenia wszystkiego, a nawet i zapoznania się z samym sobą. 
Mówią, że każda porażka uczy nas tego czego nie nauczy nas zwycięstwo, myślę że jest to trafne spostrzeżenie. 
Dlatego, że człowiek, który w swoim życiu nie odnosi porażek łatwo może się stać pewnego rodzaju snobem. 
Tacy ludzie zyskują poczucie wyższości, dlatego nazywani są „ludźmi sukcesu”. 
Prawda jest taka, że człowiek, który raz czy dwa nie poniesie porażki nie nauczy się doceniać wygranej. 
Smutne, ale prawdziwe. 

Pamiętajcie porażki nie są złe o ile wyciągnięcie z nich odpowiednie wnioski. 
Nie bójcie się tez przeżywać swoich niepowodzeń, bez względu na to co powiedzą inni. 
Każdy z nas w końcu codziennie wspina się na swój mały Mount Everest, którego nikt ani nic nie jest w stanie zrozumieć. 



sobota, 14 października 2017

Alle fragen, was will ich werden? Niemand fragt mich, wer ich bin

Wygląda na to, że we wtorek minęło już równe pięć lat jak tutaj z wami jestem. 
Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia, kiedy to zleciało.
Nie dawno dopiero pojawił się pierwszy wpis na blogu, a tutaj już pięć lat. 
Oficjalnie mogę powiedzieć, że spędziłam tutaj z wami dokładnie jedną trzecią swojego życia. 
Mam jednak nadzieję, że mimo takiego stażu dalej są tutaj osoby, które stale mnie śledzą i którym nie znudziła się ta dość długa podróż. 
W takich momentach jak ten cieszę się, że mimo wielu przeciwności losu dalej tutaj jestem.      
Spełniam się i stale dążę do celu. 

Pewnie wielu z was wie jak ciężko w dzisiejszych czasach do czegoś dążyć nie mówiąc już o osiąganiu jakichkolwiek sukcesów. 
Żyjemy w czasach, w których za nim coś osiągniemy ludzie prędzej podłożą nam nogę i sprawią, że się potkniemy, aniżeli osiągniemy sukces. 

Nigdy nie podchodziłam do ludzi z dystansem, wręcz przeciwnie zawsze starałam się dużo od nich uczyć i czerpiąc przy tym jak najwięcej pozytywnych cech.
Jednak w momentach, kiedy zaczęłam do czegoś dążyć zauważyłam, że w kontaktach międzyludzkich należy być niezwykle czujnym, ponieważ, mimo że sami jesteśmy w stanie komuś pomóc, to może być wykorzystane przeciwko nam szybciej niż, nam się wydaje. 
Zauważyłam też, że podczas gdy chcemy coś osiągnąć musimy twardo stąpać po ziemi potrafiąc przy tym stawiać na swoim. 
Przyznam szczerze, że nabycie tej cechy dla mnie było dość trudne. 
Nabyć ją udało mi się niedawno. 
Kiedy czlowiek nie potrafi walczyć o swoje, wiele osób postanawia to wykorzystać na różne sposoby.
Dlatego jeśli sami zauważacie, że nie potraficie walczyć o swoje starajcie się jak najbardziej nabywać tą cechę, ponieważ bez tego bedzie wam ogromnie trudno osiągnąć cokolwiek. 
Mało tego ludzie na każdym kroku będą to wykorzystywać do tego stopnia, że będziecie w stanie się poddać bez jakiejkolwiek walki. 
Wydaje mi się, że zawsze walcząc o coś mamy wrażenie, że spełniając się w pasji dążymy do celu. 
Jest to jednak tylko połowa drogi jaką musimy pokonać do osiągnięcia sukcesu.
Ponieważ po drodze pojawia się wiele trudności, z którymi bez pewnych umiejętności psychicznych nie będziemy w stanie iść dalej. 
Sama wiem po sobie. 
Z tym, że u mnie polegało to na tym, że zawsze strasznie przejmowałam się opinią innych w tym co robię. 
Jednocześnie chciałam spełniać swoje marzenia związane z muzyką i niemieckim. 
W pewnym jednak momencie tak bardzo skupiłam się na opini innych, że jakiekolwiek marzenia związane z muzyką bezpowrotnie odpłynęły przez to, że nie potrafiłam wykazywać pewnych cech swojego charakteru. 
Z niemieckim było tak samo na szczęście z tym jednym w porę się opamiętałam.
Wydaje mi się, że dużo germaniaków na starcie musiało wysłuchać burzy krytyki.

Podczas drogi do celu na codzień towarzyszy mi wiele wartości, zresztą chyba jak każdemu człowiekowi. 
Jedną  wartość stawiam jednak najwyżej. 
Tą wartością jest posiadanie autorytetu. 
Dlaczego? 
Myślę, że posiadając dobry autorytet i wzrozując się na jego poczynaniach o wiele łatwiej jest nam obierać sobie jakieś cele i do nich dążyć. 
Co prawda ja nigdy nie miałam wielu autorytetów, ale wynikało to głównie z tego, że gdy już posiadałam ten autorytet oznaczało to, że ta osoba musiała mi bardzo zaimponować. 
Dlatego w dalszej pracy do samego końca wzorowałam się na swoich autorytetach. 
W posiadaniu autorytetu najpiękniejsze jest to, że gdy już wybieramy jakąś osobę, to patrząc na nią od razu wiemy, że będzie, to ta właściwa. 
I mimo że, najczęściej jest ona nieświadoma tego, że stanowi dla kogoś autorytet, to jej działania zawsze będą bardziej wyjątkowe od innych ludzi. 

Pamiętajcie o tym, że nie liczy się to co mówią inni.
Liczy się tylko i wyłącznie to co wy czujecie i jak, to czujecie. 
Jeżeli ktoś staje wam na drodze do osiągania sukcesu nie przejmujcie się. 
Bowiem w życiu zawsze pojawiają się przeszkody, ale liczy się tylko i wyłącznie to jak sobie z tymi przeszkodami poradzicie. 
Jeżeli potraficie stawiać na swoim i nikt nie bedzie w stanie tego w was zagiąć osiągniecie wszystkie swoje cele, które po za tym głównym pozytywnie was zaskoczą. 
Dążąc do celu nie zapominajcie także o pewnych wartościach, które w realizacji waszych planów będą niezbędne i bardzo pomocne. 
Autorytety dobierajcie kierując się głosem waszego serca ono na pewno was nie zawiedzie. 
Jeśli już wybieracie swój autorytet nie ważne jest, czy znacie go miesiąc, dwa lata albo jeden dzień. Ważne żebyście to wy czuli, że to będzie na pewno ten właściwy.

Kiedy już go wybierzecie zobaczycie, że jest to taki wasz osobisty anioł dzięki, któremu pewnych wartości nigdy nie zatracicie. 

środa, 20 września 2017

Menschen gehen so dahin und Dinge schwinden mit der Zeit.

Wrzesień niedługo się kończy, a ja trochę się opuściłam w pisaniu.
Mam jednak nadzieję, że powoli ta cała bieganina ze szkołą się skończy.
Zazwyczaj wrzesień jest najbardziej przełomowy pełno zmian no i nowych przyzwyczajeń.
Mimo że mija dopiero trzeci tydzień nauki ja sama mam już wrażenie jakbym do szkoły chodziła co najmniej przez pół roku.
Nawał nauki no i oczywiście cudowna deszczowa pogoda nie pomaga zachowywać pozytywnego nastawienia.
Podczas tego całego zamieszania kompletnie zapomniałam o tym, że już w październiku minie pięć lat jak tu dla was tworzę,
Szczerze mogę powiedzieć, że blog to przynajmniej jedna trzecia mojego życia.
Jak na moment, w którym zaczynałam z blogiem można powiedzieć, że byłam jeszcze tak naprawdę takim brzdącem bez jakiegokolwiek poglądu, ale może to i dobrze.
Ponieważ przez te pięć lat blog, tak samo jak ja, zmieniał się nieustannie.
Na dłuższą metę wydaje mi się, że było to dobre bo przynajmniej nie wkradała się tu pewnego rodzaju monotonia tylko na wszystko rzucałam świeże spojrzenie.
I właśnie w taki sposób ten blog stał się moim pozytywnym uzależnieniem co prawda nie wiem jeszcze na jak długo, ale ciągle jestem dobrej myśli.

Wydaję mi się, że każdy z nas ma kogoś bliskiego swojemu sercu, albo przynajmniej kogoś z kim w jakikolwiek sposób może porozmawiać.
Myślę, że mimo to przynajmniej chociaż raz mieliście momenty w swoim życiu, w których myśleliście, że wszystko obraca się przeciwko wam i tak naprawdę nikt was nie rozumie albo sprawia, że w tej relacji czujecie się samotni.
Ale przecież niby każdy z nas jest człowiekiem, dlaczego więc między ludźmi dochodzi do takich zgrzytów?
Dlaczego ranimy, mimo że sami zranieni nie chcielibyśmy zostać?
Dlaczego potrafimy pałać ogromną nienawiścią do drugiej osoby?
Ostatnio usłyszałam zdanie: "Warto mówić o swoich problemach, ponieważ nikogo łącznie z przyjaciółmi one nie interesują."
W tym momencie wszystko się we mnie troszkę zagotowało.
Ponieważ to trochę wynikało by z obłudy, w której teoretycznie każdy z nas by żył.
W końcu żylibyśmy tak zwyczajnie sami dla siebie?
Podczas kiedy każdy by każdego okłamywał.
To mi się trochę nie kalkuluje.

Niby nic nie dzieje się przypadkiem.
Jeśli tak to ludzi, których spotykamy przypadkowo, czy relacje, które tworzymy tak naprawdę nie są przypadkowe tylko dzieją się z jakiegoś konkretnego powodu.
Wydaje mi się, że mimo wszystko w relacjach międzyludzkich ciągle panuje pewnego rodzaju chaos.
Ponieważ jak mówią ponadczasowe słowa pewnego wiersza:

"My z drugiej połowy XX wieku 
rozbijający atomy 
zdobywcy księżyca 
wstydzimy się 
miękkich gestów 
czułych spojrzeń 
ciepłych uśmiechów."

Ludzie nieustannie żyjąc w różnego rodzaju relacjach nie do końca wydaję mi się potrafią otwierać siebie na innych w stu procentach. 
Ciągle w kontaktach międzyludzkich istnieje pewnego rodzaju niepewność, a może i nawet strach przed stratą, czy odrzuceniem. 
Wydaje mi się, że jest to zupełnie niepotrzebne, ponieważ jeśli relacje są prawdziwe nie powinniśmy mieć żadnych powodów do zmartwień. 
Pamiętajcie jednak, że tyle ile od siebie dajecie tyle do was wraca, a to w jaki sposób postępujecie z innymi wraca ze zdwojoną siłą.
Pamiętajcie, że jeśli w relacjach wymagacie od innych nie dając nic w zamian to już w jakiś sposób swoje relacje skazujecie na porażkę. 


piątek, 1 września 2017

Podsumowanie mało niemieckich wakacji.


Koniec wakacji w końcu musiał nastąpić. 
Co prawda do rozpoczęcia roku szkolnego jeszcze trzy dni, ale oficjalne zakończenie wakacji już nastąpiło. 
Jak co roku postanowiłam przyjść do was z podsumowaniem wakacji. 
Kiedy kończył się rok szkolny postanowiłam sobie, że tak jak w ubiegłe wakacje w te także poświęcę czas na naukę niemieckiego. 
Co prawda na planach się skończyło, ponieważ po dwóch lekcjach zabrakło mi totalnie zapału. 
Pomyślałam nic na siłę, dam sobie spokój na parę tygodni żeby całkowicie się nie zniechęcać. 
Dlatego też wakacje w tym roku jak nigdy wydały mi się leniwe oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa, ponieważ postawiłam przede wszystkim na odpoczynek, a tym samym nauczyłam się odpoczywać.

Co roku powtarzam, że wakacje, które przemijają były dla mnie wyjątkowe. 
Jednak w tym roku wszystko przybrało takich obrotów, że w rezultacie nigdy bym się nie spodziewała, że wszystko potoczy się tak, a nie inaczej. 
Na dodatek pierwszy raz zdarzyło mi się, że te dwa miesiące minęły nim zdążyłam się w ogóle zorientować. 
Może to dlatego, że ogólnie ten rok leci bardzo szybko, ale też i przez to, że dużo rzeczy radykalnie się zmienia. 
Czasami myślę sobie co ludzie zrobiliby bez zmian w życiu? 
Przecież życie wtedy byłoby takie monotonne i przewidywalne. 
A teraz? 
Budzimy się nie mając świadomości co nas spotka i chyba to w tym wszystkim jest najlepsze. 

Szczerze mówiąc kompletnie do mnie nie dochodzi, że już dzisiaj zaczyna się wrzesień. 
W ogóle nie jestem przygotowana na powrót do szkoły psychicznie ani fizycznie. 
Już teraz wiem, że rok, z którym będę musiała się zmierzyć będzie wyjątkowo trudny, ale mam nadzieje, że będzie to jak najbardziej pozytywny rok. 
Póki co staram się jeszcze nie myśleć o nowym roku szkolnym w końcu jeszcze parę chwil trwają wakacje. 

Tym wpisem chciałabym podziękować wszystkim cudownym osobą za te dwa miesiące. 
Myślę, że nie jestem w stanie policzyć wszystkich wyjątkowych chwil, które udało mi się spędzić z masą wyjątkowych ludzi. 
Jednak tym wpisem jestem wstanie wam wszystkim podziękować.
Pamiętajcie, że wspomnienia będą tym czego nie zabierze nikt! 
Póki co wam wszystkim w nowym roku szkolnym życzę dużo siły i samozaparcia. 
Dążcie do obranych celów i spełniajcie marzenia bo to wszystko będzie kluczem do waszego sukcesu.





















piątek, 25 sierpnia 2017

Zmiany, wrzesień i planowany koniec.

Wakacje i chwile refleksji powoli dobiegają końca. 
Ostatnie dni usilnie wykorzystuje na odpoczynek żeby już czwartego września zmierzyć się z nawałnicą zmian, które czekają mnie przez najbliższy rok. 
Można powiedzieć, że będzie to chyba rok największych rewolucji. 
Powoli jednak staram się wszystko przetrawić i przygotować na to co będzie już niedługo. 
Na dodatek wygląda na to, że już w październiku stuknie mi pięciolecie na blogu. 
Powoli jednak rozważam, że będzie to moja ostatnia rocznica tutaj. 
Pięć lat tutaj to kawał czasu, ponieważ od bloga wszystko się zaczęło i jest to naprawdę wspaniała część życia. 
W życiu jednak wszystko ma jakiś początek i koniec, mimo że końce zawsze są ciężkie to tak owy rozważam też na blogu. 
Nie ukrywam, że te wakacje są przełomowe pod wpływem przemyśleń i podejmowanych decyzji. 
Sama jestem w szoku, że przez dwa miesiące tyle było wstanie się zmienić. 
Ale czasami człowiek do wielu decyzji musi dojrzeć no i oczywiście wszystko dokładnie przemyśleć żeby potem nie żałować żadnej z podjętych decyzji.
Myśle, że każdy z was ma w życiu takie momenty, kiedy wiele spraw, które wcześniej nie były dla niego przejrzyste zaczyna rozumieć. 
Zapewne każdemu z was nieraz przychodzi chęć na zmiany. 
Może często ma na to wpływ wiek, a może po prostu do pewnych decyzji zaczynamy dojrzewać. 
Wiadomo, że podejmowanie decyzji nikomu nie przychodzi łatwo, ponieważ czasami jedna chwila może zmienić zupełnie wszystko. 
Dlatego też czasem wolimy zatrzymać coś w sobie niż powiedzieć to głośno. 
W pewien sposób dzieje się to przez możliwość straty przy źle dobranych słowach lub podjętych decyzjach. 
Tak naprawdę nigdy nie jesteśmy wstanie przewidzieć jak dana sytuacja się rozwinie. 
Musimy się liczyć z tym, że los może zarówno zadziałać korzystnie jak i niekorzystnie dla nas.
Tak naprawdę rozważając podejmowane przez nas decyzje nigdy nie mamy pewności, czy są one dobre. 
W końcu czasami każde wyjście z sytuacji może być zarówno dobre jak i złe. 
Bez podjętego ryzyka jednak nigdy nie dowiemy się, czy warto.
Dlatego pamiętajcie o tym, że każda zmiana w życiu jest dobra. 
W końcu to zmiany kształtują nas od środka i pomagają nam w rozwoju. 
Każdy moment naszego życia dobry, czy zły tworzy naszą historię. 
Myślę, że z każdego doświadczenia wynosimy coś cennego. 
Nie bójmy się popełniania błędów. 
To one uczą nas w jaki sposób powinniśmy postępować w przyszłości i dzięki temu wiemy jakie konsekwencje niosą za sobą nasze działania.





--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeżeli chcielibyście o czymś przeczytać na blogu albo macie jakieś pytania do mnie możecie pisać tutaj: Hoffnung978.Sarahah.com
Jest to całkowicie anonimowe, a odpowiedzi zawierać będę w kolejnych notkach na blogu.
Dla tych odważniejszych także działa grupa na facebooku, na której jako pierwsi dowiadujecie się o wszystkim co związane z blogiem, dlatego zachęcam do dołączenia: https://www.facebook.com/groups/796835243772063/


wtorek, 15 sierpnia 2017

Jedyna tak wyjątkowa noc w roku.

Gdybym dziś poprosiła was o to żebyście, wymienili co w ostatnim tygodniu, zrobiliście dla samych siebie, czy potrafilibyście udzielić odpowiedzi na to pytanie? 
Wydaje mi się, że nie do końca, a jeśli już pewnie musielibyście się chwile zastanowić. 
Życie w końcu ciagle biegnie do przodu i w szarej codzienności, często ciężko jest zatrzymać się choć na chwilę. 
Ostatnio jednak każdy z nas miał indywidualną możliwość całkowitego odcięcia się od rzeczywistości. 
Pozostaje tylko pytanie, czy wszystkim się to udało? 
Jak wiadomo w nocy, z soboty na niedzielę mogliśmy zobaczyć  na niebie zjawisko spadających gwiazd. 

Ta noc jest dla mnie na tyle wyjątkowa, że jak możecie zauważyć co roku na blogu o niej wspominam. 
Ktoś pomyśli wielkie rzeczy przecież zawsze po dniu następuje noc i niebo jeśli bezchmurne zazwyczaj pełne gwiazd. 

Mimo to ta noc jest niezwykła, ponieważ owszem niebo jest pełne gwiazd, ale tych spadających.
Dlaczego to dla mnie takie ważne? 
Ponieważ każda z tych gwiazd niesie jakiś sens i daje możliwość spełnienia swoich najskrytszych marzeń. 
Dla mnie szczególna, ponieważ zawsze w tą jedną noc udaje mi się całkowicie oderwać od rzeczywistości. 
To taki indywidualny i niepowtarzalny moment, kiedy codzienność i rzeczywistość przez te pare godzin nie jest w stanie mnie dotknąć. 

Wydaje mi się, że my ludzie dwudziestego pierwszego wieku powoli zapominamy o takich małych momentach w naszym życiu i przestają mieć one dla nas jakąkolwiek wartość. 
Ale kiedy świat tak ciągle pędzi to właśnie takie drobnostki są szansą na małe wytchnienie. 
W dzisiejszym świecie, kiedy gonimy za pieniędzmi, marzeniami, wykształceniem, czy nawet za ludźmi zapominamy o najważniejszym, o tym, że w tym wszystkim brakuje miejsca dla nas samych. 
Pamiętajcie, że pieniądze są na chwile, o marzeniach, które spełniamy i tak po czasie zapominamy, wykształcenie, ale ilu z was naprawdę robi to co robić chce?
W końcu ludzie..
To chyba temat rzeka.
Raz są raz ich nie ma, odchodzą szybciej niż jesteśmy sobie to w stanie wyobrazić. 
Dlatego warto czasami po prostu przystanąć i zrobić coś mimo temu wszystkiemu. 
Wiem, że to nie jest łatwe, ale wiem też, że na dłuższa metę nie da się żyć w pogoni.
Może i w tym ciągłym biegu udaje nam się spełniać, ale co z tego jeśli podczas gdy coś osiągniemy jesteśmy tak zmęczeni, że brakuje nam sił na to żeby się z tego cieszyć? 
Przemyślcie ile razy robicie coś wbrew sobie dla własnego dobra? 
Ile razy pozwalacie sobie odetchnąć? 
Chcąc coraz więcej i więcej przestajemy zwracać uwagę na takie rzeczy jak chociażby ta wyjątkowa noc. 
Kiedy patrząc na tak cudowne niebo rodzi się nowa nadzieja.
Czasami dopóki się nie wyłączymy nie dostrzegamy tego ile małych rzeczy wokół może dawać nam szczęście. 
I mimo że może rzeczy, które zaczniecie robić dla siebie nie będą duże to przynajmniej pozytywnie na was wpłyną dając wam pozytywnego kopa i siłę do działania.


„Żyje się tylko raz, ale jeśli żyjesz dobrze ten raz wystarczy..”



wtorek, 1 sierpnia 2017

Rola muzyki w życiu codziennym.

Nie od dziś wiadomo, że muzyka jest lekiem na wszystko.
Muzyki słuchamy właściwie od zawsze i oczywiście w każdej sytuacji.
Za równo, kiedy jesteśmy szczęśliwi jak i wtedy, kiedy cierpimy.
Najpiękniejsze w muzyce jest jednak to, że działa ona jak najlepszy przyjaciel.
I mimo, że o gustach się nie dyskutuje dzisiaj chciałabym złamać tę zasadę.
Dlatego tak jak prosiliście w anonimowych wiadomościach przybywam do was z rankingiem moich ulubionych piosenek oraz z krótkimi uzasadnieniami.


1. Within Temptation - "Shot in the dark" 

Mimo, że nieszczególnie gustuję w angielskich piosenkach i może nie pojawia się ich bardzo dużo na mojej liście, no chyba, że bardzo mi się spodobają.
Ta piosenka jednak sama w sobie jest dla mnie wyjątkowa.
Mogłoby się wydawać, że muzyka należąca gatunkowo do metalu/rocka jeśli ktoś nie jest fanatykiem nie należy do najprzyjemniejszych w odbiorze jednak wcale tak nie jest o czym sami możecie się przekonać.



2. Taco Hemingway - "Deszcz na betonie"

Jedna ze szczególnie ważnych dla mnie piosenek.
Gatunkowo należąca do hip-hopu.
Piosenka, która mnie idealnie przenosi do wspomnień, jednak wydaje mi się, że tak owy gatunek muzyczny trzeba naprawdę lubić jak i rozumieć żeby słuchać go dla rozrywki, ponieważ komuś kto na co dzień takiej muzyki nie słucha może się wydać, że autor śpiewa po prostu o niczym.



3. Jon Bellion - "All Time Low"

Piosenka, której najlepiej słuchać w naprawdę szczęśliwych momentach życiowych.
Wydaje mi się, że mimo tekstu jest ona jak najbardziej motywująca.



4. Namika - "Meine Schuld"

Nie od dziś wiadomo, że na mojej liście oczywiście nie mogło za braknąć niemieckiej muzyki.
Wiele osób dziwi się, że daje radę słuchać niemieckich piosenek, ponieważ dla nich niemiecki sam w sobie jest trudny w przyswojeniu.
Teksty w niemieckich piosenkach do mnie bardzo przemawiają, a ta piosenka jest dla mnie bardzo ważna w dużej mierze przez tekst i przekaz jaki za sobą niesie.
Wiecie jak to jest czasami się nam coś podoba, ponieważ wpada w ucho, a czasami idzie za tym coś więcej.
Tak właśnie jest u mnie z niemieckimi piosenkami.



5. Glasperlenspiel - "Freundschaft"

Piosenka mojego ulubionego niemieckiego  zespołu.
Dlaczego jednak ulubionego?
Ponieważ każda ich piosenka jest o czymś i to chyba w muzyce jest najpiękniejsze, że opowiada ona o czymś, a nie mówi o niczym.
Akurat ta piosenka wprowadza do życia pozytywne odczucia, ponieważ jak wskazuje tytuł opowiada o przyjaźni.

6. Linkin Park -  "Castle of Glass"

W sumie kto chociaż raz nie słyszał zespołu Linkin Park?
Chyba nie ma takiej osoby, ponieważ jest to świetny zespół.
Chociaż jak wiadomo nie dawno pożegnany został Chester Bennington [*] wokalista zespołu.



7. Sound'N'Grace - "100"

Najnowsza piosenka zespołu, ale za to jaka pozytywna.
Przyznam się szczerze, że nic mnie do tej pory tak bardzo nie motywowało jak ta piosenka.
W końcu mówi ona o tym, że dopóki mamy czas i możliwości powinniśmy starać się żyć na sto procent tak żeby nie żałować, że czas, który mieliśmy został przez nas zaprzepaszczony.



8. Rammstein - "Mein Herz Brennt", "Ich Tu Dir Weh"

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego akurat wybrałam dwie piosenki Rammsteina.
Otóż dla wielu tworzy on muzykę, która może przerażać.
Jego muzyka jednak dosyć dogłębnie opowiada o cierpieniu, a myślę, że nic go tak dobrze nie oddaje jak mocniejsze dźwięki, czy ostrzejszy przekaz.



9.  Kodaline - "All I Want"

Póki co moją listę opanował język angielski, ale to także przez to, że chce urozmaicić wam trochę muzykę, którą słucham i nie chcę aby opierała się tylko na niemieckich wykonaniach.
A do tej piosenki akurat mam bardzo duży sentyment.
Wprowadza w taki pozytywnie refleksyjny stan jednocześnie opowiadając o tęsknocie i samotności.



10.  The Neighbourhood - "Sweater Weather", "Afraid"

Tutaj także pojawiają się dwie piosenki, ponieważ o tym zespole warto wspomnieć.
Piosenkami tego zespołu zaraziła mnie przyjaciółka, wiecie słuchając ich co jakiś czas w końcu zaczęły mi wpadać do ucha i tak już zostało.
Dlaczego akurat te dwie piosenki?
W dużej mierze, dlatego, że to właśnie one zawsze zagrzewały mnie do walki.



11.  Philipp Dittberner - "Das ist dein Leben"

Całkowicie przypadkiem natknęłam się na tą piosenkę i tak już zagościła w moim życiu.
Brzmienie pozytywne tak samo jak i przekaz.
Opowiada o tym, że to życie jest tylko nasze, to jak żyjemy więc, dlaczego śmiejemy się i samych siebie nie rozumiemy?



12.  Lina Maly - "Schön genug"

W brzmieniu smutna, ale prawdziwa w przekazie.
Ponieważ ludzie tak samo jak i cały świat podążają za byciem idealnymi.
Ale czy po prostu to jacy jesteśmy nam nie wystarcza?



13. Yvonne Catterfeld - "Irgendwas" 

Piosenka pochodzi z filmu opowiada "o czymś" czego wciąż poszukujemy, o czymś co nas porusza.
W końcu zbieramy zdjęcia, ale brakuje nam wspomnień. 
Budujemy pomniki, chcąc jednocześnie na zawsze pozostać młodymi.



14. Frida Gold - "Langsam" 

Tak jak mówi tytuł "powoli".
Jako ludzie powoli uwalniamy uczucia. 
Powoli działamy, powoli żyjemy tak samo jak i powoli umieramy od środka. 


15. Kayah - "Po Co?"

Wydaję mi się, że ta piosenka stanie się hitem tego lata.
Bez wątpienia swoją tematyką oraz klimatem skradła moje serce!  






czwartek, 27 lipca 2017

Nic nie dzieje się przypadkiem? Nichts geschieht durch Zufall?

Życie jest nieprzewidywalne nie sądzicie?
Patrząc na to co teraz robicie pomyślelibyście, że kiedykolwiek  znajdziecie się w miejscu, w którym właśnie teraz jesteście?
A może wciąż  zastanawiacie się co by było gdyby?
Czasami myślę sobie przecież każdy z nas w swoim życiu w danym momencie staję przed wyborem.
Od nas zależy to jaką ścieżkę obierzemy.
To my dokonujemy w swoim życiu codziennych wyborów, ale dlaczego właśnie takich?
Ostatnio napadło mnie parę przemyśleń bo w końcu często, kiedy podejmujemy decyzje nie mając pewności, czy są one dobre, a w rezultacie w jakimś momencie zatrzymujemy się.
Wtedy w naszej głowie pojawiają się myśli, czy na pewno droga, którą obraliśmy jest dobra.
Jeśli jednak odnosimy porażkę zaczynamy gdybać.
Co by było gdyby..
No właśnie co by było?
Czy jednak jesteśmy w stanie otrzymać odpowiedź na to pytanie?
Otóż nie do końca.
Ktoś kiedyś powiedział, że nasze życie to kwestia przypadku.
Ktoś inny natomiast powiedział, że nic nie dzieje się przypadkiem.
I w tym momencie doszło do konfliktu racji.
Bo kto tak naprawdę miał rację?
Z mojego punktu widzenia żadna z tych osób się nie myliła.
To czy coś  się dzieje przypadkiem, czy też jest zaplanowane  zależy tak naprawdę od sytuacji w jakiej się znajdujemy.
Często może nam się wydawać, że droga, którą obraliśmy jest zła.
Jednak jaką mamy pewność, że postępując inaczej nie było by jeszcze gorzej?
Wydaje mi się, że jest to czysta loteria, ponieważ nikt nie jest w stanie przewidzieć tego co się wydarzy.
Możemy tylko przypuszczać.
Nasze przypuszczenia też nigdy nie dadzą  nam stu procentowej pewności.
Dlatego myślę, że warto cieszyć się chwilą nie zaprzątając sobie niepotrzebnie głowy.
Żyjemy tu i teraz, a ciągle wracając do przeszłości i do tego jak inaczej mogło potoczyć się nasze życie niczego nie zmienimy,
Jeśli już coś się dzieje starajmy się z tym pogodzić.
W przeszłości niczego co prawda nie uda nam się zmienić.
Wyciągając jednak odpowiednie wnioski z wydarzeń w przeszłości możemy sprawić, że nasza przyszłość będzie zupełnie inna.

Pamiętaj, że to właśnie ty decydujesz o tym jakie jest twoje życie.
Jeśli wyciągniesz odpowiednie wnioski nie załamując się sprawisz, że twoja przyszłość stanie się o wiele lepsza.
Jeśli jednak pozwolisz przeszłości zawładnąć teraźniejszością staniesz w miejscu.
A wtedy zawładną Tobą myśli "co by było gdyby?".
Dlatego jako człowiek dąż do swojego szczęścia nie pozwalając sobie stać w miejscu.






--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani!
Przybywam do was z paroma informacjami organizacyjnymi.
Otóż jeżeli chcielibyście o czymś przeczytać na blogu albo macie jakieś pytania do mnie możecie pisać tutaj: Hoffnung978.Sarahah.com
Jest to całkowicie anonimowe a odpowiedzi zawierać będę w kolejnych notkach na blogu.
Dla tych odważniejszych także działa grupa na facebooku, na której jako pierwsi dowiadujecie się o wszystkim co związane z blogiem, dlatego zachęcam do dołączenia: https://www.facebook.com/groups/796835243772063/

piątek, 21 lipca 2017

Każdy z nas kreuje swoją niepewną przyszłość..

Ostatnio trochę się opuściłam w publikacjach wpisów.
Wszystko, dlatego, że po zakończeniu roku szkolnego potrzebowałam chwili wytchnienia i wyjeżdżając starałam się do minimum ograniczyć swoją aktywność na wszelkich portalach społecznościowych.
Na moment opuściła mnie wena przez co też nie chciałam publikować czegoś na siłę.
Wolałam dać sobie chwile aby potem móc sklecić wam coś sensownego. 
Teraz jednak wracam gotowa do dalszej pracy nad blogiem w końcu ile można odpoczywać? 

Każdemu  z nas bliski jest temat planowania przyszłości, dlatego dzisiaj  właśnie o tym chciałabym napisać. 
Zapewne wielu z was stanęło/stanie przed wyborem dalszej życiowej ścieżki. 
Wiadomo, że decyzje związane z budowaniem własnej przyszłości nie należą do najprostszych. 
Obserwując moich znajomych w tym temacie udało mi się wyłapać dwa typy osób takich, które:
  • Dokładnie planują swoją przyszłość 
  • Żyją z dnia na dzień
Szczerze się przyznam, że podziwiam osoby żyjące z dnia na dzień. 
Są to osoby, które nie przejmują się tym co je spotka, bez większych planów po prostu sobie żyją. 
Sama niestety należę do tych, którzy muszą mieć wszystko dokładnie zaplanowane kilka lat na przód.  
Jakoś tak mi łatwiej, ponieważ wizja tego, że nie miałabym dokładnego pomysłu na siebie w przyszłości trochę mnie przeraża.
Niby mówi się, że przyszłość może wiele zmienić bo nie wiemy co przyniesie, ja wychodzę z założenia, że gdy mamy kilka wyjść awaryjnych zmiany, które następują nie dotykają nas  tak bardzo, ponieważ jesteśmy przygotowani na wszystko.
Mimo to wydaje mi się, że osoby bez większych życiowych planów wydają się być bardziej spontaniczne, ponieważ kiedy Ci z planami rozważają tysiące scenariuszy tego co może się stać oni kierują się zasadą "żyje się raz" dzięki czemu dają się ponieść chwili. 
Zwłaszcza teraz, kiedy od najmłodszych lat wpajane jest nam to, że w przyszłości musimy zajść daleko mając dobrze płatną pracę. 
Dlatego "najlepiej" by było gdyby świat był pełen prawników, czy lekarzy. 
W końcu tylko z tymi zawodami wiążą się "sukcesy" i pewna przyszłość. 
Przez co czasami, kiedy patrzę na młodych ludzi, którzy w swoim życiu obierają ścieżki w ogóle z nimi nie zgodne jest mi ich zwyczajnie żal.
Zresztą warunki w kraju nie pozwalają nam na nic innego, ponieważ dzisiaj mało kto robi to co naprawdę kocha dlatego, że z jego zawodem nie wiąże się praktycznie żadna przyszłość o stabilności finansowej nie wspominając. 
W tym momencie łatwo jest powiedzieć "rób to co kochasz" jednak trudniej, to wykonać, ponieważ aktualnie trzeba patrzeć przyszłościowo.
Ostatnio, kiedy sama myślałam nad tym co naprawdę chciałabym robić analizując wszystko i patrząc w jakim kierunku zmierza nasz kraj zostałabym pewnie niedoszłym germanistą na kasie w sklepie. 
Komuś takie porównanie może wydawać się śmieszne. 
Jednak patrząc na to ilu ludziom się udaje załapać do pracy pod kierunek studiów, które skończyli to  byłoby to może pare jednostek. 
Czasami mijając kogoś nie zdajemy sobie sprawy jaką przyszłość sobie kreował, a na co w swoim życiu natrafił. 
Często rodzice swoje dzieci do nauki motywują słowami "ucz się bo skończysz jak ta Pani na kasie w biedronce", albo " Zaplanuj swoją przyszłość bo zostaniesz sprzątaczką".
Nie zdają sobie oni jednak sprawy z tego, że często gdyby spojrzeć tym ludziom w papiery to moglibyśmy doznać szoku. 
Nie dlatego, że są nie wykształceni wręcz przeciwnie, w swoim kraju nie dostali oni po prostu szansy.
A przecież żadna praca nie hańbi, dlatego każdy orze jak może. 
Pamiętajcie, że czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy jakich ludzi spotykamy na ulicy, dlatego nie oceniajmy nikogo pochopnie. 
Kto wie, czy człowiek, który dziś naprawia Ci auto wczoraj nie był inżynierem. 
Kto wie, czy Pani, która dzisiaj obsługuje Cię w biedronce wczoraj nie obroniła swojej magistratu najlepiej ze wszystkich na roku. 
Mimo wszystko jednak zabiegajcie o swoją przyszłość. 

Może wydaje wam się, że kierunek, w którym chcecie się kształcić nie niesie za sobą przyszłości, ale kto wie, czy mimo wszystko to właśnie wy nie odniesiecie w danej dziedzinie sukcesu? 

wtorek, 27 czerwca 2017

Die Hoffnung stirbt zuletzt

Koniec roku szkolnego to najlepszy moment podsumowań. 
W dzisiejszej notce jako, że emocje po zakończeniu roku jeszcze do końca nie opadły chciałabym podzielić się z wami moimi tego rocznymi przeżyciami. 
Od zakończenia roku zastanawiam się jak zabrać się za tą notkę, ponieważ za każdym razem, kiedy próbuję jakoś podsumować ten rok szkolny emocje biorą nade mną górę. 
Ten rok na pewno dla każdego z nas był ciężki. 
Ja przyznam się szczerze nie sądziłam, że przez te parę miesięcy zdąży się tak wiele zmienić.
Gdyby ktoś pierwszego września powiedział mi co wydarzy się w ciągu tych paru miesięcy myślę, że na pewno bym mu nie uwierzyła albo go wyśmiała. 
Rok dla mnie samej zaczął się bardzo pracowicie. 
Miałam okazję uczestniczyć w wielu wspaniałych przedsięwzięciach, czy projektach, które w jakiś sposób mnie  ukształtowały, albo wywarły ogromny wpływ na moim życiu. 
Ogromną rolę w tym roku w moim życiu odegrał przede wszystkim język niemiecki i wolontariat, a w szczególności możliwość uczestniczenia w Polichromie, czy wyjazd do Warszawy. 
Czasami, mimo że człowiek jest świadomy świata, który go otacza nie do końca rozumie mechanizm, czy całą idee działań jakie podejmują inni ludzie dla dobra każdego innego człowieka
Po czasie jednak zrozumiałam, że wolontariusze to grupy wspaniałych fanatyków pomocy, którzy swoimi działaniami dążą do zaprzestania rozprzestrzeniania się  na świecie znieczulicy. 
Kolejnym przełomem w moim życiu tak samo jak w tamtym roku było prowadzenie OKejowego zeszytu na języku niemieckim. 
Mówią, że to co najpiękniejsze przychodzi do nas niespodziewanie. 
Po dwóch latach prowadzenia OK zeszytu mogę się z tym w stu procentach zgodzić. 
Moment, w którym wkręciłam się w to na maksa był chyba najpiękniejszym momentem mojej edukacji, dlatego że mnie samej udało się pobudzić swoją wyobraźnię do maksimum oraz wyjść na wyższy szczebel poziomu swojej edukacji, a i postrzeganie przeze mnie mojego ukochanego języka uległo radykalnej zmianie, ponieważ przestała się wkradać rutyna, a to przecież ona na dłuższą metę potrafi wszystko zniszczyć. 
Dlatego też wierzę, że moc przygód począwszy od osiągania upragnionych celów skończywszy na wspaniałym wyjeździe do Warszawy nie była przypadkowa. 
Jedno jest pewne już zawsze będą to wyjątkowe momenty mojego życia.
Gdybym miała porównywać ten rok szkolny do poprzedniego na pewno zauważyć bym mogła wiele zmian, ponieważ moje życie składa się z etapów.
Mimo że tych etapów jest wiele czasami przychodzą momenty, w których trzeba obrać daną ścieżkę trzymając się jej kurczowo. 
W ubiegłym roku na pewno bardziej stawiałam na muzykę stąd na mojej ścieżce pojawiało się wiele muzycznych konkursów. 
W dużej mierze było to spowodowane tym, że w tamtym roku jeszcze nie do końca wiedziałam co tak naprawdę chcę robić, dlatego próbowałam wszystkiego po trochu.
Jednak w tym roku postawiłam na niemiecki, dlatego też większość moich działań była związana z rozwojem w tym właśnie kierunku. 
I mimo że aktualnie zupełnie nie wiem co przyniesie przyszły rok postanowiłam sobie gdy kończył się aktualny rok, że nie ważne co się stanie będę trzymała się swoich planów idąc w zaparte z niemieckim, bo to właśnie z nim wiąże przyszłość i to jemu oddaje serce.
Już teraz wiem, że przyszły rok szkolny na pewno  poświęcę  mu w stu procentach, zwłaszcza, że już  niedługo rozpoczynam wakacyjną przygodę z korepetycjami w obawie, że dziesięć miesięcy może mi nie wystarczyć. 
Dzisiaj pisząc to podsumowanie dla was jestem szczęśliwa i mogę powiedzieć, że było warto.
Przede wszystkim, dlatego, że bez większych komplikacji udało mi się przeżyć ten rok i mimo że był bardzo ciężki to jeśli tylko miałabym możliwość przeżyłabym go raz jeszcze.
Oczywiście wykorzystując go jeszcze bardziej i mądrzej. 
Niestety:  "Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy"...
Aktualnie mam nadzieję, że mimo wszystko za rok równie szczęśliwa będę mogła napisać dla was to podsumowanie. 
Póki ci na przyszły rok czekam z nadzieją, w końcu to ona umiera ostatnia.