wtorek, 27 czerwca 2017

Die Hoffnung stirbt zuletzt

Koniec roku szkolnego to najlepszy moment podsumowań. 
W dzisiejszej notce jako, że emocje po zakończeniu roku jeszcze do końca nie opadły chciałabym podzielić się z wami moimi tego rocznymi przeżyciami. 
Od zakończenia roku zastanawiam się jak zabrać się za tą notkę, ponieważ za każdym razem, kiedy próbuję jakoś podsumować ten rok szkolny emocje biorą nade mną górę. 
Ten rok na pewno dla każdego z nas był ciężki. 
Ja przyznam się szczerze nie sądziłam, że przez te parę miesięcy zdąży się tak wiele zmienić.
Gdyby ktoś pierwszego września powiedział mi co wydarzy się w ciągu tych paru miesięcy myślę, że na pewno bym mu nie uwierzyła albo go wyśmiała. 
Rok dla mnie samej zaczął się bardzo pracowicie. 
Miałam okazję uczestniczyć w wielu wspaniałych przedsięwzięciach, czy projektach, które w jakiś sposób mnie  ukształtowały, albo wywarły ogromny wpływ na moim życiu. 
Ogromną rolę w tym roku w moim życiu odegrał przede wszystkim język niemiecki i wolontariat, a w szczególności możliwość uczestniczenia w Polichromie, czy wyjazd do Warszawy. 
Czasami, mimo że człowiek jest świadomy świata, który go otacza nie do końca rozumie mechanizm, czy całą idee działań jakie podejmują inni ludzie dla dobra każdego innego człowieka
Po czasie jednak zrozumiałam, że wolontariusze to grupy wspaniałych fanatyków pomocy, którzy swoimi działaniami dążą do zaprzestania rozprzestrzeniania się  na świecie znieczulicy. 
Kolejnym przełomem w moim życiu tak samo jak w tamtym roku było prowadzenie OKejowego zeszytu na języku niemieckim. 
Mówią, że to co najpiękniejsze przychodzi do nas niespodziewanie. 
Po dwóch latach prowadzenia OK zeszytu mogę się z tym w stu procentach zgodzić. 
Moment, w którym wkręciłam się w to na maksa był chyba najpiękniejszym momentem mojej edukacji, dlatego że mnie samej udało się pobudzić swoją wyobraźnię do maksimum oraz wyjść na wyższy szczebel poziomu swojej edukacji, a i postrzeganie przeze mnie mojego ukochanego języka uległo radykalnej zmianie, ponieważ przestała się wkradać rutyna, a to przecież ona na dłuższą metę potrafi wszystko zniszczyć. 
Dlatego też wierzę, że moc przygód począwszy od osiągania upragnionych celów skończywszy na wspaniałym wyjeździe do Warszawy nie była przypadkowa. 
Jedno jest pewne już zawsze będą to wyjątkowe momenty mojego życia.
Gdybym miała porównywać ten rok szkolny do poprzedniego na pewno zauważyć bym mogła wiele zmian, ponieważ moje życie składa się z etapów.
Mimo że tych etapów jest wiele czasami przychodzą momenty, w których trzeba obrać daną ścieżkę trzymając się jej kurczowo. 
W ubiegłym roku na pewno bardziej stawiałam na muzykę stąd na mojej ścieżce pojawiało się wiele muzycznych konkursów. 
W dużej mierze było to spowodowane tym, że w tamtym roku jeszcze nie do końca wiedziałam co tak naprawdę chcę robić, dlatego próbowałam wszystkiego po trochu.
Jednak w tym roku postawiłam na niemiecki, dlatego też większość moich działań była związana z rozwojem w tym właśnie kierunku. 
I mimo że aktualnie zupełnie nie wiem co przyniesie przyszły rok postanowiłam sobie gdy kończył się aktualny rok, że nie ważne co się stanie będę trzymała się swoich planów idąc w zaparte z niemieckim, bo to właśnie z nim wiąże przyszłość i to jemu oddaje serce.
Już teraz wiem, że przyszły rok szkolny na pewno  poświęcę  mu w stu procentach, zwłaszcza, że już  niedługo rozpoczynam wakacyjną przygodę z korepetycjami w obawie, że dziesięć miesięcy może mi nie wystarczyć. 
Dzisiaj pisząc to podsumowanie dla was jestem szczęśliwa i mogę powiedzieć, że było warto.
Przede wszystkim, dlatego, że bez większych komplikacji udało mi się przeżyć ten rok i mimo że był bardzo ciężki to jeśli tylko miałabym możliwość przeżyłabym go raz jeszcze.
Oczywiście wykorzystując go jeszcze bardziej i mądrzej. 
Niestety:  "Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy"...
Aktualnie mam nadzieję, że mimo wszystko za rok równie szczęśliwa będę mogła napisać dla was to podsumowanie. 
Póki ci na przyszły rok czekam z nadzieją, w końcu to ona umiera ostatnia. 



środa, 14 czerwca 2017

Sen o Warszawie czyli kolejny raz na OPPM!

Wakacje tuż, tuż a ja dzisiaj przybywam do was z dawką pozytywnej energii.
Ponieważ ostatnio w moim życiu dzieje się dużo, dzisiaj wpis postanawiam poświecić jednemu najważniejszemu wydarzeniu.
A, że już za trochę więcej niż tydzień wakacje to nie myślcie, że na blogu będzie nudno.
Kiedy tylko wszystko będzie jasne na blogu pojawi się podsumowanie tego roku szkolnego, które jest nieuniknione opowiem także o zmianach, które czekają mnie już we wrześniu.
Oprócz tego będzie działo się wiele innych mam nadzieje fajnych rzeczy, dlatego zachęcam do obserwacji na bierząco.
A teraz wróćmy do tematu!
Pamiętacie bardzo ważne dla mnie wydarzenie w tamtym roku, a mianowicie OPPM? Nie?
No to przeżyjmy to jeszcze raz :   http://aleksandraolejniczak.blogspot.com/2016/06/sen-o-warszawie.html?m=1

Jak już wiecie tamten OPPM okazał się być dla mnie najlepszym momentem nowej szkoły jaki przydarzył mi się przez cały rok.
W tym roku również miałam okazje pojawić się na OPPM miało to miejsce wczoraj (13.06).
Znowu w gronie cudownych osób miałam możliwość odwiedzenia stolicy.
Mimo że jestem już w domu to emocje dalej nie mogą opaść.
Po wspaniałej przygodzie niestety  zostaną tylko wspomnienia.
Ale są to w stu procentach wspaniałe wspomnienia.
Myślę, że większość z was ma w swoim życiu takie momenty, że jeśli coś już trwa to najlepiej żeby w ogóle się nie kończyło.
Miałam tak właśnie wczoraj do tego stopnia, że budząc się dzisiaj do szkoły poczułam taką trochę pustkę.
Patrząc na zegarek i widząc godzinę siódmą pomyślałam sobie, że dokładnie wczoraj o tej godzinie byłam w połowie drogi, a dzisiaj nie pozostaje mi nic tylko wspomnienia.
Jednak zawsze będę powtarzać, że te dwa lata przez, które miałam możliwość uczestniczenia w takim evencie będę zawsze wspominać jako najwspanialsze.
W tym roku podobnie jak,  w tamtym  miałam możliwość spotkania mnóstwa cudownych osób, które w pewien sposób są inspiracją do dalszych działań.
Wiecie jest to taki moment w życiu, kiedy kończy się rok szkolny, który okazuje się być niesamowicie męczący, a wy macie jeszcze możliwość przed samym końcem przeżycia czegoś wspaniałego co zapisuje się w waszej pamięci na zawsze.
Jestem osobą, która zawsze dostrzega najmniejsze szczegóły, ale powiem wam szczerze, że się z tego cieszę.
Dlatego, że dostrzegając takie detale potrafię lepiej utożsamiać się z osobami, które wykonują daną pracę.
Na OPPM każdy moment, kiedy mogłam dostrzec czyjąś prace był cudowny.
Wiecie to jest tak, że widzicie pracę osób w swojej szkole, które tworzą projekt.
Widzicie jego pomysłodawcę, który zawsze tryska pozytywną energią i ma w sobie ten zapał, którego sami mu zazdrościcie i myślicie sobie kurczę gdyby ktoś to dostrzegł..
Potem nagle dzieje się!
Projekt  jedzie do Warszawy, a wy macie możliwość dumnego reprezentowania ogromu pracy wszystkich osób oraz zdobywania doświadczeń.
Wczoraj między prezentacjami projektów miałam także możliwość uczestniczenia w konferencji.
Otworzyła mi ona bardzo szeroko oczy, pozwalając zrozumieć wiele rzeczy oraz całkowicie zmieniła ona moje podejście do wielu spraw.
Jest to dla mnie szczególne bo, mimo że mam jeszcze niewiele lat to słuchając starszych i dużo mądrzejszych ludzi od siebie wysnułam wiele wniosków co mnie naprawdę zaskoczyło bardzo pozytywnie oczywiście.
Miło się patrzy widząc kilkaset osób, które naprawdę tworzą coś wielkiego, przy czym idą nie zatrzymując się nawet na chwilę.
Krótko mówiąc zarażają dobrem wszystkich w około.
Ciągle jeszcze jakoś nie dociera do mnie, że to już koniec, ale jedno jest pewne..
Będzie to moje kolejne przeżycie, które na pewno będę wspominała najlepiej.
Mówią, że nic nie zdarza się dwa razy, jednak jeśli już się zdarzyło to mam nadzieję, że jeszcze kiedyś usłyszę o tych ludziach, albo będę miała możliwość zobaczenia ich raz jeszcze.
Przyznam się wam, że wczorajszy powrót do stolicy był dla mnie zaskakujący, ponieważ przemierzając tą samą drogę wracał do mnie rok ubiegły.
Największym zaskoczeniem jednak było to, kiedy zobaczyłam naprawdę dużo znajomych twarzy.
To takie uczucie jakbyście wracali do swojego miejsca na ziemi, w którym spotykacie znajome twarze i od samego widoku czujecie, że przeżyjecie coś wspaniałego.
Gdybym miała podać jedną rzecz, która była takim punktem kulminacyjnym nie potrafiłabym tego zrobić.
Chociaż wykład, którego miałam okazje wysłuchać wzięłam sobie głęboko do serca, ponieważ słuchając go miałam łzy w oczach.
Dlatego naprawdę pamiętajcie, że warto być otwartym na nowe doświadczenia, ponieważ to one budują nas jako ludzi najbardziej.
Dzisiaj dłużej o tym  konkludując wysnułam wiele wniosków.
Podstawowym było to, że nie warto rezygnować ze swoich celów, a wiecie dlaczego?
Właśnie dlatego, że to one przybliżają nas do odniesienia sukcesu.
Dlatego ja sama cieszę się, że wybrałam drogę jaką był język niemiecki, ponieważ niewątpliwie zdziałał on bardzo dużo w moim życiu.
Myślę, że gdybym w połowie porzuciła swoje marzenia, bo tak chciałam zrobić na pewno nie byłabym teraz tu gdzie jestem i nie pisałabym do was właśnie tego co teraz piszę.
W dalszych wpisach na pewno będę znowu nawiązywać do OPPM, ponieważ brakuje mi słów żeby opisać to cudowne doświadczenie, a z biegiem czasu na pewno będzie mi się nasuwało wiele innych związków.
Rada na dziś?
Walczcie do końca, ponieważ nie znacie dnia ani godziny, a jeśli wydaje wam się, że to co robicie jest bez sensu nie macie racji!
Ponieważ to my jako ludzie mamy moc pisania swojej historii, a pamiętajcie, że każdy nawet najmniejszy wasz wysiłek zostanie zauważony jak i doceniony.
A jeśli już straciłeś wiarę w marzenia to pamiętaj, że one wciąż w Ciebie wierzą..



niedziela, 11 czerwca 2017

Życie to stek bzdur z tym, że ja poproszę krwisty.

Czasami wydaje mi się, że jako ludzie zatracamy się w poszukiwaniu sensu życia.
Całe życie pędzimy za czymś czego często nie jesteśmy w stanie określić.
Zdarza się też, że w tej całej pogoni  zadajemy sobie jedno podstawowe pytanie po co to wszystko?
Ale czy kiedyś komukolwiek udało się uzyskać pełną odpowiedź na to pytanie?
Wydaje mi się, że nie, ponieważ sami szukając tego sensu w ten sposób go stwarzamy.
W ten sposób sami stwarzamy to swoje "po coś".
Wtedy szczęśliwi idziemy dalej przekonani, że znaleźliśmy ten sens aż do kolejnego potknięcia, kiedy zadamy sobie znowu to samo pytanie.
Można powiedzieć, że jest to jakiś sposób, ale czy w dalszym życiu dostarczy on nam pełnego szczęścia, które chcemy uzyskać i do którego tak nieustannie dążymy.
Kiedyś usłyszałam stwierdzenie iż życie jest kwestią przypadku.
Na początku nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego ktoś właśnie podał taką definicje życia.
Teraz jednak sama jednoznacznie nie jestem w stanie podać definicji życia.
W końcu teoretycznie nie mamy wpływu na wiele rzeczy i są one kwestią przypadku, ale też podobno wszystko niesie za sobą jakiś cel i jak mówią "nic nie dzieje się przypadkiem".
I bądź tu mądry człowieku..
Na szczęście wszystko zależy od punktu widzenia, który przyjmiemy.
Co prawda teraz każdy człowiek kieruje się sam sobą i tym co myśli przez to w pewien sposób jest wolny i pozbawiony zbędnych obaw, ale nie do końca tak to działa.
Czasami jak tak o tym pomyślę to fajnie byłoby wrócić się do epok wielkich myślicieli.
W końcu każdy filozof w zależności od punktu widzenia kierował się czym innym.
Może i te filozofię w jakiś sposób się czymś pokrywały, ale każdy z nich zawsze zakładał co innego.
Kiedyś ludziom filozofia w pewien sposób narzucała styl życia przez co wykształcały się różne wzorce ludzi danych epok.
W dzisiejszych czasach wydaje mi się, że każdy z nas jest sam dla siebie filozofem kierującym się w życiu samym sobą.
Mimo wszystko wydaje mi się, że kiedyś ludzie byli odważniejsi.
Dzisiaj nie boimy się myśleć i mowić tego co myślimy, ale mam wrażenie, że nie do końca potrafimy w dobry sposób wykorzystywać te możliwości.
Sami przed sobą stawiamy bariery, których boimy się przezwyciężać, ale jeśli chcemy uzyskać odpowiedź na pytanie, czy warto musimy coś zrobić żeby się tego dowiedzieć.
Skoro sami kreujemy swoje życie to bądźmy wobec siebie szczerzy, okłamywanie samego siebie nic nie da.
Jeśli jednak nie widzicie w czymś sensu na pewno nie szukajcie go na siłę.
Nie przyniesie wam to niczego oprócz pustego spełnienia.
A przecież w życiu nie o to chodzi.
Dlatego nie bójcie się tracić sensu, nie bójcie się czegoś nie wiedzieć - to przecież naturalne.
Czasami po prostu lepiej jest się zagubić po to żeby dojść do czegoś powoli, odnajdując to co najważniejsze niż okłamując samego siebie tkwić w pustym spełnieniu, pełnym frustracji, którą serwuje nam świat.