środa, 20 września 2017

Menschen gehen so dahin und Dinge schwinden mit der Zeit.

Wrzesień niedługo się kończy, a ja trochę się opuściłam w pisaniu.
Mam jednak nadzieję, że powoli ta cała bieganina ze szkołą się skończy.
Zazwyczaj wrzesień jest najbardziej przełomowy pełno zmian no i nowych przyzwyczajeń.
Mimo że mija dopiero trzeci tydzień nauki ja sama mam już wrażenie jakbym do szkoły chodziła co najmniej przez pół roku.
Nawał nauki no i oczywiście cudowna deszczowa pogoda nie pomaga zachowywać pozytywnego nastawienia.
Podczas tego całego zamieszania kompletnie zapomniałam o tym, że już w październiku minie pięć lat jak tu dla was tworzę,
Szczerze mogę powiedzieć, że blog to przynajmniej jedna trzecia mojego życia.
Jak na moment, w którym zaczynałam z blogiem można powiedzieć, że byłam jeszcze tak naprawdę takim brzdącem bez jakiegokolwiek poglądu, ale może to i dobrze.
Ponieważ przez te pięć lat blog, tak samo jak ja, zmieniał się nieustannie.
Na dłuższą metę wydaje mi się, że było to dobre bo przynajmniej nie wkradała się tu pewnego rodzaju monotonia tylko na wszystko rzucałam świeże spojrzenie.
I właśnie w taki sposób ten blog stał się moim pozytywnym uzależnieniem co prawda nie wiem jeszcze na jak długo, ale ciągle jestem dobrej myśli.

Wydaję mi się, że każdy z nas ma kogoś bliskiego swojemu sercu, albo przynajmniej kogoś z kim w jakikolwiek sposób może porozmawiać.
Myślę, że mimo to przynajmniej chociaż raz mieliście momenty w swoim życiu, w których myśleliście, że wszystko obraca się przeciwko wam i tak naprawdę nikt was nie rozumie albo sprawia, że w tej relacji czujecie się samotni.
Ale przecież niby każdy z nas jest człowiekiem, dlaczego więc między ludźmi dochodzi do takich zgrzytów?
Dlaczego ranimy, mimo że sami zranieni nie chcielibyśmy zostać?
Dlaczego potrafimy pałać ogromną nienawiścią do drugiej osoby?
Ostatnio usłyszałam zdanie: "Warto mówić o swoich problemach, ponieważ nikogo łącznie z przyjaciółmi one nie interesują."
W tym momencie wszystko się we mnie troszkę zagotowało.
Ponieważ to trochę wynikało by z obłudy, w której teoretycznie każdy z nas by żył.
W końcu żylibyśmy tak zwyczajnie sami dla siebie?
Podczas kiedy każdy by każdego okłamywał.
To mi się trochę nie kalkuluje.

Niby nic nie dzieje się przypadkiem.
Jeśli tak to ludzi, których spotykamy przypadkowo, czy relacje, które tworzymy tak naprawdę nie są przypadkowe tylko dzieją się z jakiegoś konkretnego powodu.
Wydaje mi się, że mimo wszystko w relacjach międzyludzkich ciągle panuje pewnego rodzaju chaos.
Ponieważ jak mówią ponadczasowe słowa pewnego wiersza:

"My z drugiej połowy XX wieku 
rozbijający atomy 
zdobywcy księżyca 
wstydzimy się 
miękkich gestów 
czułych spojrzeń 
ciepłych uśmiechów."

Ludzie nieustannie żyjąc w różnego rodzaju relacjach nie do końca wydaję mi się potrafią otwierać siebie na innych w stu procentach. 
Ciągle w kontaktach międzyludzkich istnieje pewnego rodzaju niepewność, a może i nawet strach przed stratą, czy odrzuceniem. 
Wydaje mi się, że jest to zupełnie niepotrzebne, ponieważ jeśli relacje są prawdziwe nie powinniśmy mieć żadnych powodów do zmartwień. 
Pamiętajcie jednak, że tyle ile od siebie dajecie tyle do was wraca, a to w jaki sposób postępujecie z innymi wraca ze zdwojoną siłą.
Pamiętajcie, że jeśli w relacjach wymagacie od innych nie dając nic w zamian to już w jakiś sposób swoje relacje skazujecie na porażkę. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz